poniedziałek, 23 kwietnia 2012

Rozdział 9

*U Harrego*
Obudziłem się i zerknąłem na telefon. Była 8.30, a to znaczy, że budzik nie zadzwonił! Zerwałem się z łóżka i pobiegłem do łazienki. Jakie szczęście, że wczoraj wieczorem naszykowałem sobie ubranie na dzisiejsze spotkanie z Emily. Ciężko się przyznać, ale nawet wybór odpowiednich bokserek był dla mnie ważny. Założyłem beżowe rurki, białą koszulkę i na to czarną marynarkę Hollistera [mniej więcej tak wyglądał <3]. Zszedłem do kuchni, żeby zjeść szybkie śniadanie. Przy stole siedział Liam i pił sok pomarańczowy.
-Cześć, gdzie reszta chłopaków? - zapytałem i wziąłem dość duży gryz kanapki z dżemem. 
-Śpią jeszcze w salonie, nieźle się upili. Idziesz spotkać się z Emily, prawda?
-Tak, zawiozę ją do szpitala. 
-Ach tak.. Pozdrów ją ode mnie. Całkiem fajna jest... 
-Ej, ej! Pamiętaj, że ty masz Danielle! 
-Spokojnie, Harry. Nie miałem tego na myśli. Zresztą nie odbiłbym przyjacielowi dziewczyny - zaśmiał się i szturchnął mnie łokciem. -  O której się umówiłeś?
-O dziewiątej. Dziewczyna? Ona jest moją przyjaciółką. Najlepszą jaką miałem...
-Człowieku, jest już 8.52! Nie zdążysz!
-O cholera! Na razie Liam - rzuciłem i w podskokach wybiegłem z domu. W między czasie słyszałem cichy śmiech Payne'a, który postanowiłem zignorować. Wchodząc do samochodu zauważyłem, że nie włożyłem butów. Wróciłem się i założyłem czarne Converse'y, po czym ponownie opuściłem dom. Wsiadłem do samochodu. Już chyba niczego nie zapomniałem. Telefon, kluczyki, spodnie... Wszystko jest. Ruszyłem. Za 5minut miałem być pod domem Emily, a pech chciał, żebym nie zdążył i na drodze, którą jechałem powstał dosyć duży korek. Zdenerwowany postanowiłem uprzedzić Emi, że się spóźnię. Wysłałem jej sms'a "Cześć, Kocie. Niestety jest straszny korek i mogę się spóźnić, przepraszam. Twój Harry xoxo".  Emily najwidoczniej już była gotowa, bo bardzo szybko odpisała "No okej, ale się śpiesz, Harry". Spodziewałem się serca na końcu wiadomości, jak to zawsze mi pisała, ale niestety.. Widocznie wydarzenia z wczoraj nadal ją prześladowały. Wczoraj.. Mick.. Ach. Na samą myśl o nim od razu złość się we mnie wzbierała! Z chęcią dołożyłbym mu ponownie i to nie raz, nie dwa...W końcu samochody ruszyły i po 40minutach dotarłem pod dom przyjaciółki. Siedziała sama na schodach widocznie zirytowana i rozmawiała z kimś przez telefon. Wysiadłem i podchodząc do niej usłyszałem fragment rozmowy:
-...Dzięki i przepraszam, że dawno nie dzwoniłam. Miałam naprawdę dużo zajęć związanych z programem, potem pojawił się Harry, a jeszcze ten wypadek Drew. Przepraszam, ale muszę kończyć, bo właśnie będę jechała do niego, zadzwonię później. Może jutro. Ja ciebie też, pa - rozłączyła się i wstała. Podszedłem do niej bliżej i mocno wyściskałem.
-Harry.. wiesz może, która jest godzina? - spytała wychodząc z mojego uścisku.
-Wiem, kochanie. Przepraszam, ale jakoś ci to wynagrodzę, obiecuję.
-Mam nadzieję, ale jedźmy już. Drew czeka!
-Okej, ale musisz mi dać buziaka. Tak, hm... na zgodę - rzuciłem, lekko krzywiąc się słysząc o Drew. Mimo wszystko dostałem buziaka, więc mogliśmy ruszać.
Wkrótce dotarliśmy do szpitala. Tak samo jak zeszłej nocy, Emily wyszła szybko z samochodu i wbiegła do środka. Wszedłem zaraz po niej, ale ona już chyba zdążyła pójść do pokoju, gdzie leżał jej szkolny kolega. Nie pamiętałem gdzie leżał, a do recepcji ustawiła się niemała kolejka, więc postanowiłem poczekać w hallu.


*U Emily*
Zirytowana czekaniem na szanownego pana Styles'a weszłam do pomieszczenia, w którym leżał mój przyjaciel. W dodatku był sam, bo dziewczynę, która leżała z nim na sali wypisali dzisiaj wczesnym rankiem. 
-Cześć, jak się czujesz? - spytałam i przeczesałam poczochrane włosy Drew palcami. 
-O, witaj Em. Kiepsko, ale jak ty przyszłaś to od razu lepiej. Dzięki - powiedział, a ja się zaśmiałam. Usiadłam na stołku, który stał przy jego łóżku. Dużo rozmawialiśmy o szkole, kolegach, o moim udziale w programie, o wszystkim i o niczym. Uwielbiałam rozmawiać z Drew. Różnił się od wszystkich osób, które znałam. Wyróżniały go taka charyzma, spokój i cierpliwość do wszystkiego. Nie rozumiałam, jak można było go nie lubić. W dodatku miał świetnie poczucie humoru. Rozumieliśmy się bez słów, jak rodzeństwo.
Pod koniec mojej wizyty, Drew spoważniał i złapał mnie za rękę.
-Emily... Chciałbym cię o coś poprosić - zaczął trochę nieśmiało, więc uśmiechnęłam się do niego pokrzepiająco, aby kontynuował. - Lekarze powiedzieli, że jednak wypiszą mnie dopiero w przyszłym tygodniu, ale czeka mnie jeszcze wielomiesięczna rehabilitacja. Kiedy tutaj tak leżę, bo nie mogę nic zrobić, to dużo o tym wszystkim myślę. Nie wiem, czy kiedykolwiek powrócę do całkowitego zdrowia, jednak... Kiedy ty mnie odwiedzasz, kiedy rozmawiamy moje nastawienie momentalnie się zmienia. Ty napawasz mnie nadzieją. Dlatego też chciałem cię prosić, abyś, o ile to możliwe, pomogła mi w tej rehabilitacji - w końcu z siebie wydusił, a ja na moment zamilkłam. To co mówił było takie... piękne. Ścisnęłam jego dłoń.
-Oczywiście. Nawet jakbyś mnie teraz oto nie poprosił, to i tak bym ci towarzyszyła w tym trudnym okresie. W końcu od czego ma się przyjaciół?
-Tak, przyjaciół... Jesteś moim największym skarbem - rzucił i uśmiechnął się lekko. Zaśmiałam się. Pocałowałam go w policzek. Powoli dochodziła 15.
-Ja już uciekam. Jakbyś coś chciał, to mój numer znasz. Trzymaj się, Misiek! - zawołałam, wysłałam mu buziaka i powoli wyszłam z pokoju. Poszłam do hallu i co ujrzałam? Harry oparty o ścianę z zadartymi rękami najwidoczniej zasnął. Wyglądał uroczo, tak słodko i niewinnie. Nie mogłam się na niego gniewać. Zresztą korek to nie jego wina, a on, choć strasznie nie lubił takich miejsc - szpitali, to czekał na mnie. Nawet nie musiałam go oto prosić. Z uśmiechem na twarzy podeszłam do niego i siadając obok przytuliłam się do śpiocha. Postanowiłam chwilę z nim tak posiedzieć. Zauważyłam, że lekko otworzył oczy, a kąciki ust mu drgnęły, jakby chciał się uśmiechnąć. Powstrzymując śmiech wtuliłam się w niego jeszcze bardziej, a on wtedy mnie objął i ziewając spytał jak się czuje Drew. Odpowiedziałam, że coraz lepiej, niedługo wychodzi i będę spędzała z nim dużo więcej czasu niż wcześniej, ponieważ okropnie zaniedbałam przyjaźń z nim.
-Dobra, Emi, chodź. Porywam cię na obiad! - zawołał, po czym niechętnie mnie puścił i wstał.
Wyszliśmy ze szpitala i wsiedliśmy do samochodu Harrego. Poprosiłam, aby włączył radio. Okazało się, że mamy niezawodne wyczucie czasu. W radiu właśnie kończyła się piosenka Cherr Loyd - Want u back, a po niej miała miejsce piosenka uwielbianego przez nastolatki zespołu One Direction - I want. Bez namysłu zaczęłam śpiewać i ze zdziwieniem stwierdziłam, że całkiem nieźle znałam tekst. Harry tylko się zaśmiał i śpiewał razem ze mną. Ciekawa byłam gdzie chciał mnie zabrać. Wiedziałam jedno. Na pewno mnie zaskoczy. 

3 komentarze:

  1. jeszcze dodaj jeszcze dzisiaj 10 rozdzial please!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Będzie, będzie pewnie około 21 albo wcześniej :]

      Usuń
  2. ale fajne :) masz talent <3

    OdpowiedzUsuń