sobota, 29 grudnia 2012

Rozdział 58

* U Emily  *

Poszłam z Niallem na spacerek. Powiem wręcz, że był to idealny moment. Początkujący zachód słońca. Na prawdę nieziemski widok.
-Jak tam u ciebie z Harry?- zapytał.
-Na razie dobrze. Ale boję się tego co będzie potem. Wiesz zawsze się kłócimy.
-Mam wrażenie, ze to wszystko wina Kate.-powiedział.
-Niall, nie żartuj. Pierwsza nasza kłótnia to owszem, ale potem to tylko moja głupota.
-W sumie to tak, twoja i Harrego. Ale to twoja przyjaciółka, a takie rzeczy o tobie mówi.-poruszył interesujący temat.
-Dobrze, że wtedy tam byłam, bo inaczej by to przede mną ukrywała.
-Ahhh, jestem porąbany. Jako jedyny z zespołu nie mam dziewczyny. Będę jeździł do was na święta i opiekował się waszymi dziećmi, jak wy wyjedziecie do Tajlandii.
-Haha, co ty wygadujesz?! Możesz być z Kate. W sumie trochę mnie uraziła, ale cię kocha. Nawet jeśli nie to czuje miętę. - powiedziałam.
-Taa....-przerwałam mu.
-Ty do niej też więc wiesz!- zagroziłam. Niall w tej chwili zaczął dziwnie się poruszać. Jakby był upity. Taki zgarbiony, można powiedzieć, że zawstydzony.
-Dobra blondasku ogarnij się! Ja lece do Harrego, bo pewnie się martwi. Pa! - rzuciłam, po czym pocałowałam irlandczyka w policzek i w podskokach wróciłam do hotelu. Wypadało by się już pakować, w końcu jutro z samego rana wyjazd. 

* U Harrego *



Gdzie ona się tyle podziewa. Rozumiem, że ma jakieś problemy, ale nich mi mówi gdzie wychodzi! Tak, to własnie kobieta z którą chcę spędzić resztę życia. Mimo, że przez nią dostaje zawału i palpitacji serca! Szczególnie po takiej nocy. Może ona już dziś wyjechała? Ale niee, przecież tu są jej walizki. Usiadłem na łóżku dzwoniąc do niej już tysięczny raz. Abonament jest poza zasięgiem sieci. Usłyszałem właśnie to, ale i przekręcającą się klamkę. Pewnie to Louis, który pomylił pokoje, albo Zayn w poszukiwaniu lusterka. 
-Emily!!!!!! Ja cię zabiję!!! Wiesz jak się martwiłem!- podbiegłem do blondynki stojącej w drzwiach. 
-Spokojnie nie było mnie zaledwie..- spojrzała na zegarek- Wow 4 godziny! 
-No właśnie dzwoniłem, sądziłem, że znów mnie zostawiłaś. 
-Harry, ja już nigdy cię nie zostawię, pamiętaj!- i wtem swoimi wargami musnęła moje. To trochę dziwne, ale taki pocałunek oddaje więcej miłości, niż ten namiętny. Przynajmniej w niej wykonaniu. Aż mam ochotę na więcej. No ale cóż, kiedyś trzeba zmienić tą magię w coś mniej kulturalnego. Mianowicie ponownie położyłem ją na łóżko,a moje ręce błądziły po jej plecach. Jeszcze tych w bluzce. Nie czekałem zbyt długo zdjąłem ją i z siebie, i z niej. Emily przejechała opuszkami palców po mojej klacie. Poczułem ciarki, było to bardzo, ale to bardzo podniecające. Całe dwa lata pracowałem na taki efekt, z rezultatem oczywiście.
-Wiesz, ze musimy się pakować?- szepnęła mi do ucha. A było tak miło. 
-Jeszcze 5 minutek, ploseeee- odwzajemniłem gest przy okazji przygryzając jej płatek ucha. z
-No okej może ewentualnie 10..- pocałowałem w skroń- 15....- znów - niech będzie 30..- w końcu podała poprawną odpowiedź. Rozumiem, że robiliśmy to wczoraj, ale nie będziemy się widzieć 2 miesiące. Ja z chłopakami będziemy jeździć po całym świecie promować Take Me Home, która ukaże się w sklepach za około 2 tyg. A Emily będzie pracować nad teledyskami i debiutanckim albumie. Nie znam bardziej utalentowanej piosenkarki od niej. Zobaczymy się dopiero na święta, lub w LA, jeśli Paul mnie do niej puści. To nie fair, że Danielle i Eleanor mogą przyjeżdżać do Liama i Louisa prawie zawsze. Przynajmniej Zayn wie co czuję, ale on to ma jeszcze gorzej. Nie widział Perrie już 2 tygodnie i nie zobaczy jej do świąt. No chyba, ze przyjedzie, a to oczywiste. Chyba. No dobra w każdym razie wiadomo co teraz robimy, tylko w ten bardziej romantyczny sposób. I tam mamo, zabezpieczyliśmy się. 

Opadłem na łóżko obok mojej damy. Choć teraz nie wiem czy mogę ją  tak nazwać. Gdy już się uspokoiłem, przekręciłem się na bok i zacząłem głaskać ją po policzku. 
-Wiesz, masz rację.- powiedziałem.
-Z czym? Że jesteś Bogiem sexu?-zapytała.
-No z tym też, ale, zawsze myślałem, że mója dziewczyna będzie blondynką o płaskim brzuchu, dużym tyłu i balonach!
-Harry, nie mów, nie teraz, że...
-Nie, nie- przerwałem jej.- Ty jesteś idealna. Kiedyś nawet tak o tobie nie myślałem, byłaś moją przyjaciółką, która pomagała mi wybrać dziewczynę. Nie sadziłem, że możesz być nią ty. Jesteś taka piękna, idealna. 
-Przestań, wcale nie jestem..
-Emily, nigdy nie szukałem dziewczyny, która będzie jak Nicki Minaj. 
-Ona ma implanty, wszędzie, ale ja ją lubię. 
-Ale ty jesteś tysiąc razy piękniejsza. 
-Nie wiem za bardzo co mam powiedzieć.
-Uwierz, w to co mówię.- powiedziałem prosto w jej oczy. Po czym przybliżyłem się i czule pocałowałem.
-Kocham cię.- powiedziałem.- Ja cię tak bardzo kocham!! Dlaczego mi nie wystarcza, ze ci to mówię. Mam ochotę.- przerwała mi.
-Rozumiem, że możesz być rozpalony, ale nie krzycz tak.
-A mogę cię pocałować?
-Ale my już musimy się zacząć pako..- niestety nie mogłem się powstrzymać, przepraszam Emily. Po prostu nie mogę przeżyć, bez smaku moich ust.

W końcu wstaliśmy z łóżka i zaczęliśmy zbierać porozrzucane rzeczy, po całym pokoju. Em beż ubrania , ahhhh. Serio jestem zboczeńcem. ,,O tak'' ,,Ooo'' 
-Emily słyszałaś coś?- zapytałem.
-Te o tak i ooo. Słyszałam, a co to ty?
-No własnie nie. A ty?
-Też nieeee.- uśmiechnęła się, ale ciągle słychałem te odgłosy. jakby z pokoju obok nas. A obok nas pokój ma Kate. 
-Czy to nie jest głos Kate? - zapytaliśmy oboje.
-A ten drugi Nialla?- dodałem.
-Hahaahhahaha.- teraz obydwoje turlaliśmy się po podłodze. Chyba już nie ma ani jednego singla w One Direction.



******
Okej, rozdział 58!!! Serio to jestem zawiedziona. Wiecie czemu? Bo było tylko 7 komentarzy. Stać was na więcej, zwłaszcza jeśli jest was tam 41! Mimo wszystko kocham tych, którzy to czytają. Naprawdę miło by mi było, gdyby więcej osób pisało czy im się podoba. doceniam nawet najkrótszy komentarz typu ,, super ''. Okej teraz do rzeczy. Życzę wam udanego sylwestra i także udanego powrotu do szkoły. Pozdrawiam, 
Kiwcia xxx.

niedziela, 23 grudnia 2012

Rozdział 57

Obudziłam się wtulona w ciepłe ciało mojego chłopaka. Pogłaskałam go lekko po policzku, aby upewnić się, że jest tutaj naprawdę. Słodki chłopaczek spał sobie w najlepsze. Mogłam mu się przyjrzeć  dokładniej. Zadziwiające. Każdy centymetr jego skóry wydawał się być idealny. Nawet jego wiecznie rozczochrane włosy były na swój sposób cudowne. Dotknęłam jego ramienia. Kiedy on wyrobił sobie takie mięśnie? Westchnęłam cichutko i przytuliłam się do niego.
-Kocham cię - szepnęłam i chciałam ponownie zasnąć, ale usłyszałam uchylające się drzwi, w pokoju ujrzałam postać Louisa.
-Emily, nie śpisz! Nareszcie jesteście razem. Ale powiem ci, że było bardzo ciasno w twoim i Eleanor pokoju, więc wynajęliśmy jeden największy z całego hotelu. Paul nas zabije, ale trudno. O, Harry śpi? Hm.. Skoro już wiem, że noc była udana to sobie pójdę. Jak się obudzi, to pozdrów Harrego. Bawcie się, kociaki!
Już go nie było. Nie dał mi nawet dojść do głosu. Zdążyłam rzucić tylko ciche "pa". Zamknęłam powieki, ale wtem poczułam coś na swojej szyi. Usta Harrego. Otworzyłam oczy.
-Myślałam, że śpisz.
-Wiem, ale już nie śpię. O, tak przy okazji, też cię kocham.
-Głupek!
-Miło mi, Głupek. Jestem Harry.
-Harry!



* U Nialla *

Emily rozmawiała z kimś przez telefon. Wiem, nie powinienem podsłuchiwać, ale to nie moja wina, że mówiła zbyt głośno. Byłem pewien, że rozmawiała z Conorem. Miała lekko smutnawy głos. Ciągle przepraszała. W końcu się rozłączyła, podszedłem do niej.
-O, cześć, Niall. Co słychać?
-Chciałem spytać o to samo. Wszystko w porządku? 
-Tak. Cieszę się, że ja i Harry jesteśmy znowu razem, ale trochę się boję, że znowu coś pójdzie nie tak. Po za tym.. Rozmawiałam przed chwilą z Conorem - miałem rację - Chyba nie powinnam dawać mu nadziei. Jestem idiotką, a on pewnie teraz mnie nienawidzi.
-No tak, nie jest łatwo patrzeć jak na plaży ktoś całuje dziewczynę, na której ci zależy.. Ale spokojnie, na pewno ci wybaczy. 
-On nas wtedy widział? O matko..
-Emily! Nie przejmuj się, jak wrócimy to z nim pogadam. A teraz może zechciałabyś przejść się ze mną na spacer? 
-Oczywiście, Horanku.

Wieczór...

-Niall, czekaj! Proszę cię, stój! Możesz mnie posłuchać?! Stań wreszcie, Horan. Mam żarcie! - wrzeszczała, a ja byłem coraz bardziej zirytowany. Dama to z niej nie była. A jednak zatrzymałem się. Podbiegła. 
-Nareszcie.. Ile mogę cię wołać?
-To wszystko? Bo chciałbym już iść. Miałem zamiar przespacerować się po plaży. 
-Mogę z tobą pójść?
-Wolałbym iść sam.. - rzuciłem i chciałem ruszyć, ale złapała mnie za rękaw luźnej błękitnej koszuli.
-Niall, wybacz mi wszystko co ci zrobiłam.. Ja po prostu się w tobie zakochałam. Nie planowałam tego, ale.. Kocham cię i nic tego nie zmieni, więc proszę nie odtrącaj mnie.


* U Kate *

Siedzieliśmy na plaży. Niall przytulił mnie mocno i przejechał mi po policzku palcem. Uśmiechnęłam się. Przypominało mi to scenę z najbardziej romantycznych filmów. Dziewczyna siedzi wtulona w gwiazdę muzyki pop na delikatnym piasku plaży, wokół słychać szum fal. Słońce powoli zachodziło.
-Wiesz co, Katy? - powiedział tajemniczo blondyn - My to jesteśmy jak Lilo i Stitch, nie sądzisz? Albo jak Pikachu i Ash! - zaśmiał się głośno. Pokiwałam głową.
-Haha, masz rację - rzuciłam ciągle się śmiejąc. Położyliśmy się na piasku..
-Nie.. Ja już dłużej tak nie mogę.. - rzucił. W końcu zrobił to, na co tak oboje tak długo czekaliśmy. Odgarnął mi włosy z twarzy i delikatnie, lecz namiętnie pocałował. 


Tumblr_mfhs10axak1rojalpo1_500_large

*********************
Okej jak się podoba 57? W tym Niall i Kate? Dziękuję wam bardzo za komentarze było ich chyba o 3 więcej. A to postęp. Jeszcze za wyświetlenia. Ich też jest sporo. Okej jutro wigilia! Więc, życzę  Wam wszystkiego najlepszego <  w tym chłopców pod choinkę  > dużo szczęścia i słodyczy. Zapraszam na swojego tt: @Kiwcia . Mam ochotę zrobić twitcama, ale mam za mało obserwujących. I podejrzewam, ze nikt tego nie będzie oglądał, ale no chcę. 
Pozdrawiam,
Kiwcia xxx.

piątek, 14 grudnia 2012

Rozdział 56

-Gdzie teraz idziemy? - zapytałam go po przebraniu.
-A gdzie chcesz?
-Chciałabym odpocząć w pokoju.
-Spoko, ja też mogę. W moim oczywiście? 
-Tak w twoim. - odpowiedziałam z uśmiechem. Chłopak natomiast przylepił się do mnie i pocałował. Nie chciałam tego przerywać. Stęskniłam się za tym. Położył mnie spokojnie na leżaku. Czułam jego gorące ręce na moim brzuchu.
-Ej to znowu wy? Jedziecie ze mną na komisariat! - krzyknął ktoś. Jak się okazało, to nasz przyjaciel, policjant. Szybko zabraliśmy rzeczy i pobiegliśmy do hotelu. Nie było to łatwe, gdyż nie znaliśmy drogi. 

-Jesteśmy!- krzyknęliśmy oboje, wchodząc do pokoju Harrego.- Wygląda na to, że jesteśmy sami.- dodał.
-Znowu gdzieś się wszyscy podziali.... Ile razy tak można?- zapytałam.
-Dużo. Tyle ile my się rozstawialiśmy.-powiedział smutno.
-Przepraszam. To wszytko była tylko moja wina.- usiadłam na łóżku. Czułam jego zapach wszędzie. Jego pościel, poduszka, nawet ściany. Mogłam poczuć tę woń. 
-Kochanie, co ty wygadujesz. To ja zachowywałem się jak dupek.  Byłem zazdrosny o tego całego Conora. Przyszedł do mnie  w nocy i pytał się jak ma cię poderwać.
-Serio? - zapytałam.
-Tak. 
-Harry, to nie było miłe, ja mu dawałam nadzieję. Ahhh, jestem idiotką.
-Nie wiedziałaś, ale wiesz co? Nie myślmy o tym. Chodź na obiad. Tam pewnie są wszyscy. 
-Okej, ale może się jakoś przebiorę.
-Wyglądasz pięknie. - odpowiedział i wyszliśmy.


* U Kate *



Trochę głupio, że znów ich zostawiliśmy na plaży. Ale Niall był głodny. Dla niego wszystko. Gdy kończyliśmy zupę, na sali pojawili się, trzymający za ręce Harry i Emily. Tak miło było na nich patrzeć. Na kochającą się parę. Chciałabym odzyskać przyjaciółkę. Dzielić się z nią uczuciami. 
-Cześć.- powiedziałam do nich. 
-Cześć wszystkim.- odpowiedzieli nam. Szczęśliwi.
-Kochanie, przynieść ci coś? - spytał Harry swojej dziewczyny.
-Nie, tylko wodę jeśli możesz.
-Już się robi. - i pocałował ją w policzek. Natomiast Emily usiadła naprzeciwko mnie, obok Eleanor.
Pogadaliśmy sobie dłuugo. Było śmiesznie. Nawet bardzo. Za dwa dni już wyjeżdżamy. Nie wiem co ze sobą zrobię. Pewnie będę musiała się wyprowadzić z domu. Emily jest na mnie obrażona. Ma za co. Ewentualnie zostanę tancerką. To w końcu moje marzenie. Około 16 wróciliśmy do swoich pokoi. Z tego co pamiętam i co mówiła mi Danielle, zaraz wszyscy idziemy na miasto. To znaczy razem wyjdziemy z hotelu, a Harry i Emily, z tego, co podsłuchałam  idą na romantyczną kolacje. Dlaczego nikt nie może się we mnie zakochać? Na początku myślałam, że pomiędzy mną, a Niallem coś będzie, ale to zawsze będzie tylko przyjaźń.


* U Harrego *



-Liam, dobrze wyglądam?-zapytałem.
-Cudownie, chodź bo wszyscy na nas czekają. 
-Tak, już idę.- powiedziałem i zeszliśmy na dół. Na prawdę wszyscy już byli, oprócz.. Conora?
-Liam, a gdzie jest Conor? - spytałem.
-Wyjechał niedawno. Pożegnał się ze wszystkimi, ale ty byłeś w toalecie, a nie miał czasu, więc..
-Rozumiem.-oczywiście. Moją uwagę przykuła Emily, ubrana w piękną żółtą suknię z odkrytymi ramionami. Powitałem ją od tyłu. Pocałowałem w szyję i złapałem w talii. To  było cudowne. Takie romantyczne. Ahh Harry to cały ty. Wyszliśmy przed budynek. Ekipa pojechała większą limuzyną do centrum, a ja i Emily mniejszą do eleganckiej restauracji. 
-Serio, limuzyna? Potrafię jeździć taxi.
-No wiem, ale na taxi musielibyśmy długo czekać, a limuzyna jest od razu na miejscu. Wiesz w razie czego, gdybym nie wytrzymywał.
-Zapewniam cię, że na miejscu jest toaleta. 
-Ale mi nie oto chodzi. 
-Harry?!
-O patrz jesteśmy!!- krzyknął, złapałem ją za rękę i siłą wyciągnąłem z samochodu. 
-Tu jest.. fantastycznie!- krzyknęła widząc wnętrze.
-Wiem. Dla ciebie wszystko. Proszę za mną. Nasz stolik jest tam.- poprowadziłem. Zamówiliśmy to samo czyli kurczaka z ziemniakami oraz sałatkę grecką. Zjedliśmy w tym samym czasie. Cudownie. Wszytko było cudowne. Emili jednak nic nie dorównywało. Po posiłku, nie mogłem oderwać od niej oczu. Nie mogłem oderwać oczu od tego jak elegancko się wycierała, jak pięknie się rozglądała we wszystkie strony. Musiałem się zapytać:
-Skarbie, kochasz mnie?
-Harry, oczywiście, że cię kocham. Jesteś najszczęśliwszym, co mi się w życiu przytrafiło.
-Ty też. Dlatego mam coś dla ciebie. - wyjąłem z kieszeni pudełeczko i wręczyłem je mojej dziewczynie. Kiedy zdążyłem je kupić? Jest przekazywane w mojej rodzinie z pokolenia na pokolenie. Dała mi go mama przed wyjazdem, sądząc, że tylko tak mogę odzyskać Emily.
-Harry ja doskonale wiem co to jest.- powiedziała na widok naszyjnika.
-Wiem, pamiętam jak się nim zachwycałaś za młodu i jak chciałaś do pod choinkę, ale moja mama powiedziała, że dostanie go tylko osoba bliska mojemu sercu.
-Ja nie wiem, Annie będzie zła. 
-To ona mi go dała. A ja chcę, żebyś go nosiła. Oddaj mi bransoletkę, bo jest stara i no jak wcześniej ustaliliśmy, jest zły napis. 
-Dziękuję, kocham cię!- krzyknęła i się do mnie przytuliła. Oczywiście zrobiłem to samo. Lecz gdy zaczęliśmy się całować, atmosfera robiła się bardziej gorętsza. Dosłownie nad tym nie panowałem. Dobierałem się pod sukienkę Em. 
-Kochanie, nie uważasz, że to nie jest najlepsze miejsce.
-Ale ja nie wytrzymam.
-Chyba dlatego wziąłeś limuzynę.


* U Emily *


Kto powiedział, że my się nigdy nie dogadywaliśmy jako para. Jest pięknie, magicznie. Harry ma za duże potrzebowanie seksualnie. Zdecydowanie za duże. Nie powiem, bo teraz też mam ochotę się z nim kochać. Ale nie w restauracji! Jedziemy sobie spokojnie taksówką, a ten rozpina mi sukienkę. To znaczy nie była to udana próba, ale sam fakt! Trochę się uspokoił przed hotelem, więc poszliśmy jeszcze do hotelowej restauracji napić się drinka. Gdy usłyszeliśmy o karaoke, nie mogliśmy sobie odmówić. Po powrocie do mojego jego pokoju, bo teraz to właściwie tu przebywałam, rozebrałam się i poszłam do wanny. Słuchałam piosenki, aż tu nagle coś mnie złapało za nogę.
-Ale ty jesteś piękna!- krzyknął Harry.
-Aaaa! Przestań!!!!! 
-Dziś się z tobą wykąpie.-powiedział.
-Nie ma mowy, ja już wychodzę.
-No dobrze. - wyszedł. A ja nie mogłam pohamować śmiechu. W końcu ubrałam się w spodnie dresowe oraz luźna koszulkę. Jednak, gdy wyszłam Harrego nie było. Zmartwiłam się, sądziłam, że będzie siedział i na mnie czekał. Wyszłam na zewnątrz zamykając drzwi do pokoju. Pierwsze co mi przyszło na myśl to hall. Nie myliłam się, zobaczyłam go stojącego przy recepcji z wielkim bukietem róż. Gdy mnie zobaczył od razu się uśmiechnął i do mnie podszedł. 
-Jesteś taka piękna.
-Mówiłeś mi to już.
-Ale teraz mam dla ciebie róże.
-Dziękuję, chodźmy na górę.- złapał mnie za rękę i ruszyliśmy. W windzie powtórnie zaczął mnie całował i szarpać zębami za ramiączko od stanika. Ja natomiast odwróciłam się w jego stronę i pocałowałam w usta. Gdy przykładałam kartę do drzwi, a my weszliśmy do środka, Harry pociągnął mnie za nadgarstek, pchnął delikatnie na łóżko i w mgnieniu oka leżał na mnie całując każdy skrawek odkrytego ciała. Jego miękkie usta idealnie współgrały z moją gładką skórą. Potęgował emocje lekkimi muśnięciami, przygryzając gdzieniegdzie, tworzył drobne malinki. Jednym ruchem ręki zsunął spodnie. Uwielbiałam kiedy on dominował, był wtedy taki bezwzględny, ale zarazem niesamowicie delikatny. Zdjęłam bluzkę, pozostając w samej bieliźnie. Czerwonej, koronkowej bieliźnie. Warto o tym wspomnieć, bowiem Harry takową cenił. Zamruczałam mu do ucha, na co zerwał się i zrzucił swoje ubranie na podłogę. Następnie  przejechałam ręką po jego idealnie wyrzeźbionym torsie policzki mnie piekły, a podniecenie między naszymi ciałami wzrastało z każdym ruchem. Gra wstępna, której byliśmy właśnie uczestnikami przeradzała się w coś więcej, w bliższe starcie. Usiadłam na Styles'ie okrakiem i  wsuwałam język w jego rozchylone usta. Co jakiś czas przerywając zachłanne pocałunki. Najcudowniejszy chłopak na świecie, ja i łóżko. Czego chcieć więcej? Nikt, nigdy nie wywoływał u mnie takich emocji, ale to może dlatego, że Hazz jest pierwszym chłopakiem, z którym tak wiele przeżyłam, pierwszym chłopakiem, któremu oddałam się w pełni, pierwszym chłopakiem, którego na prawdę pokochałam. To był zawsze Harry nie jakiś Drew. Chłopak tym momencie obrócił mnie plecami do siebie i próbował rozpiąć ząbkami zalegający na moim biuście stanik. Po kilku próbach zakończyło się to sukcesem, a on mógł cieszyć się niesamowitym widokiem. Przeszła mnie kolejna fala rozkoszy. czy to normalne, że wystarczył lekki kontakt cielesny, a już czułam się jak w raju? Harry potrafił sprawić, że na prawdę w nim byłam. Nie bez powodu dużo osób nadawało mu miano: bóg sexu. Jeździł językiem po moim ciele. Było to takie przyjemne.  


********
Teraz trochę od autorki. Po pierwsze jest mi smutno. Smutno, gdyż mój blog obserwuje 41 osób a komentarzy jest 15 z moimi  :< Podejrzewam, że większość z was wie jak to jest pisać dla nie wiadomo kogo. Ale co tam. Grunt, że ktokolwiek to czyta. No więc co tam u was słychać? Podoba się rozdział?  Piszcie w komentarzach. W odpowiedzi w którymś z nich, napiszę kiedy będzie następny. :] Kocham was ! I jeszcze co myślicie o nowym szablonie? 
Kiwcia xxx.


wtorek, 4 grudnia 2012

Rozdział 55

Tym razem wyjątkowo spałam bardzo dobrze. Nie miałam problemów z zaśnięciem, wręcz przeciwnie, bo padłam jak zabita. Możliwe, że to właśnie z tego powodu nie zauważyłam, kiedy, skąd, jak i dlaczego wszedł do mnie Conor, a aktualnie spał w pozycji półleżącej na podłodze oparty o łóżko. Trąciłam delikatnie chłopaka w ramię. 
-Hej, Conor! Śpisz?
-Tak - mruknął i przytulił się do mojej dłoni. Zaśmiałam się.
-To się obudź! - zawołałam, a on pociągnął mnie za rękę, w skutek czego zsunęłam się na niego. Wtedy otworzył oczy i uśmiechnął się szeroko. Odwzajemniłam uśmiech.
-Chciałbym już zawsze mieć takie widoki, kiedy się budzę. Wtedy miałbym pretekst, żeby tak długo nie spać. 
-Zabawny jesteś. Jestem pewna, że wolałbyś mnie nie widzieć bez makijażu. Dobra, puść mnie już!
-Idziemy na śniadanie?
-Z chęcią, ale mogę się najpierw ubrać? Nie każdy śpi w ubraniu..
-Miałem przyjść do ciebie w samych bokserkach? Dobrze, przepraszam, następnym razem, tak zrobię.
-Ach, kolejny idiota wśród znajomych - zaśmiałam się i rzuciłam w niego poduszką. On ją odrzucił w moją stronę i szybko stanął przy drzwiach. 
-Widzimy się za pięć.. może dziesięć minut przed tymi drzwiami!
I już go nie było. Zastanawiam się, czy wszyscy chłopcy, mają takiego powera. Haha, oby nie! To gdzie jest moja bluz.. Co? Gdzie się podziała moja walizka?!


* U Kate *

-Conor? Co ty robiłeś tak rano u Emily? - zawołałam widząc, jak zamyka drzwi od jej i Eleanor pokoju. 
-O, cześć, Kate. Hmm, w sumie to spałem - zarumienił się.
-Aha.. Robi się ciekawie. 
-Ale to nie tak jak myślisz..
-Spokojnie - zaśmiałam się widząc jego minę - Słuchaj.. Czy Emily i ty to coś poważnego? Naprawdę się.. kochacie? Chcecie być razem? Nie zranisz jej?
-Co? Emily bardzo mi się podoba. Jest wspaniała i..
-Rozumiem. Proszę, tylko nie zrań jej. Dziś idziemy na inną plażę, nie spóźnijcie się, bo Louis mimo, że to dopiero początek dnia, to już jest nerwowy.
-Cześć - mruknął i zniknął w swoim pokoju. Zerknęłam na różowy zegarek, który miałam na ręce, a który zupełnie nie pasował do mojej, krótkiej, czerwonej sukienki. Dziewiąta czterdzieści siedem. Zostało jeszcze sporo czasu. Pójdę na basen. 

* U Louisa *

Gdzie ona jest? Gdzie ona jest? Może zapytam trochę dobitniej. Gdzie ona, do cholery jasnej, jest?! 
-Lou usiądź, bo jeszcze rozwalisz cały hotel! 
-Nie jestem tobą, Malik - warknąłem, ale mimo wszystko opadłem na fotel. Wiedziałem, że to nie była zbyt dobra uwaga, ale byłem już mocno poddenerwowany.
-Co się stało? - spytał Conor wchodząc do naszego pokoju. 
-Eleanor gdzieś poszła, a Louis się denerwuje, to się stało. Liam poszedł jej szukać i dotąd nie wrócił, więc nasz Tommo denerwuje się jeszcze bardziej. Za trzydzieści minut idziemy wszyscy na plażę, a on jeszcze nie zjadł śniadania, dlatego aktualnie jest zdesperowany, zły..
-SKOŃCZYŁEŚ?
-..i nerwowy - dokończył, a ja myślałem, że wyjdę z siebie. W końcu drzwi od pokoju ponownie się otworzyły, a w nich stanęła Eleanor we własnej osobie. Zaraz za nią, nasz łysolek, Liam.
-Cześć, chłopcy - spojrzała na mnie - Nie krzycz na mnie, Loui! - zawołała ze skruszoną, niewinną minką, a mi ręce opadły. 
-Na jaki tym razem wpadłaś pomysł? - usiadła mi na kolanach przytulając się mocno do mnie. 
-A jeśli powiem, że chciałam ci trochę pomóc? 
-Możesz rozwinąć swoją myśl, El?
-Ja też chcę, żeby Harry i Emily byli razem. Dlatego.. dlatego zabrałam jej walizkę i wyniosłam gdzieś na korytarz.
-Co? Ogłupiałaś. 
-Wcale nie! Lou, w ogóle we mnie nie wierzysz - mówiła tak, że wszyscy wokół powstrzymywali śmiech, ona chyba też - Emily z pewnością zapuka do Harrego, a jeśli okaże się, że on nie ma jej walizki, to wtedy pomoże jej go szukać. Wiesz, jak takie wspólne poszukiwania zbliżają ludzi?
-Jesteś słodka - zaśmiałem się i pocałowałem swoją dziewczynę w usta - Taka słodka idiotka.
-Dureń z ciebie! Chodźmy na śniadanie, bo jestem pewna, że nic nie jadłeś, a żebyś nadal mógł chwalić się swoją punktualnością musisz zjeść w ciągu dziesięciu minut, a wiem, że tyle to będziesz wybierał jedzenie, więc się pośpiesz. Pa, chłopcy!

* U Harrego *

Zdziwiłem się, kiedy Emily zapukała do mnie tak wcześnie. W dodatku była tylko w swojej ukochanej różowej piżamie. Dlaczego, jeśli komuś coś ginie, to zawsze wszyscy biegną do mnie? 
-Mam ją! - zawołałem widząc zieloną walizkę przy schodach. Czy to na pewno ona? Tak, ma na sobie wypisane różne słowa czerwonym i czarnym markerem. Muszę się pochwalić, że głównie pisałem je ja.
-Dzięki, Harry. Sama pewnie tylko siedziałabym na fotelu i zastanawiała się gdzie jest i czy może sama do mnie przyjedzie. Dziękuję, kochany jesteś.
-Zauważyłaś, że bardzo często bardzo mi dziękujesz za pomoc, której udzielam ci bardzo chętnie?
-Tak, a nasza nauczycielka od angielskiego musi być z ciebie dumna, Harry - zawsze kiedy wymawiała moje imię robiła to inaczej niż wszyscy. Zawsze przeciągała 'r' o ułamek sekundy dłużej. Pewnie nikt o zdrowych zmysłach nie zwróciłby na to uwagi. Nikt też nie powiedział, że ja jestem zdrowy. Bo nie jestem. Jestem szaleńczo zakochany w dziewczynie, z którą nie mogę być, bo zawsze coś się wtedy psuje.. A kiedy jesteśmy przyjaciółmi? Jesteśmy idealni. Eh, cóż za dopasowanie. 
-Przesadzasz, ona mnie przynajmniej lubiła, a ciebie nie. 
-Nie znam osoby, która by cię nie lubiła, Harry - zaśmiała się.
-Z ciebie nasza anglistka też nie byłaby dumna.
-Jak to? Przecież mówię poprawnie.
-Chciałabyś. Ciągle powtarzasz moje imię.
-Mogę przestać.
-Nie.
-Tak myślałam.
-Ach tak? 
-Tak, właśnie tak.
Na zegarze w recepcji pozostało pięć minut do dziesiątej trzydzieści. Czekałem na Emily, aż się przebierze. Zrobiła to błyskawicznie i jak zawsze z niesamowitym efektem. 

-Daleko jeszcze? - spytał Irlandczyk opierając się o Zayna. 
-Według tej mapy musimy iść w prawo. W prawo! Matko, w moje prawo! Tak właśnie tak. Nie, stójcie! Tu jeszcze prosto, a potem w prawo! - nie trudno było się domyślić kto tak krzyczał, więc jeśli ktokolwiek właśnie wyobraził sobie przed oczyma twarz Louisa.. zgarnął właśnie główną nagrodę.
-Lou, zobacz to tam! - zawołałem wskazując na starą tablicę przedstawiającą nazwę plaży, której poszukiwaliśmy.
-Mówiłem, że w prawo? Co wy byście beze mnie zrobili?
-Na pewno byśmy się zgubili, Loui, na pewno.. 
-Wiem. Dlatego jestem. Biegniemy! - automatycznie wszyscy mimo ciężkich toreb zaczęli biec. 
-Niee! - w tle słychać było głos Nialla, który ruszył ostatni. 

Było gorąco. Bardzo gorąco. Ale kiedy patrzyłem na nasze dziewczyny w strojach kąpielowych.. Od razu powracała ochota do życia. Szczególnie Emily. Czemu muszę się oszukiwać? Ona nie jest moją przyjaciółką, ona jest moją wielką miłością! Westchnąłem.
-Co tak wzdychasz, Ha.. Co tak wzdychasz? 
-Tak sobie. Gorąco. Idziemy do wody?
-Ja z tobą? W życiu, nie chcę jeszcze ginąć.
-Emily, przestań. Wiesz, że nic ci nie zrobię.
-Jesteście przeuroczy. Idźcie już sobie - zawołał Zayn. 
-Oj, Malik.. Wiem, że nie ma tutaj Perrie i wiem, że tu jest woda, ale spróbuj się trochę odprężyć.
-Nie każ mi do siebie wstawać! - wszyscy się zaśmiali, a ja i Emily poszliśmy do wody. Było cudownie! Wygłupialiśmy się, chlapaliśmy, ciągle się śmialiśmy. Ciągle się dotykaliśmy. Nie, ja już dłużej tak nie mogę. Kiedy wychodziliśmy z wody złapałem ją w talii i odwróciłem ją do siebie. Była zaskoczona.
-Harry, ja już nie chcę się bawić.. - szepnęła wystraszona moją reakcją, ale szybko się uśmiechnęła. 
-Ja też nie chcę się bawić.. - zacząłem.
-To może już wyjdziemy z wody?
-Ja też nie chcę się bawić - powtórzyłem - Nie chcę udawać, że nic do ciebie nie czuję, bo to nieprawda! Kocham cię, nigdy nie przestałem. Nie potrafię być twoim przyjacielem, nie mógłbym.. nie mogę patrzeć jak całujesz się z innym, bo to ja powinienem być na jego miejscu.
-Harry.. - zaczęła, a oczy jej się zaszkliły.
-Nie, Emily, wysłuchaj mnie do końca. Nie chciałem, żeby nasz związek się rozpadł. Wiem, że to wszystko przez moją zazdrość. Chciałem, żebyś była tylko dla mnie, ale teraz już wiem, że tak się nie da. Jestem idiotą, że się wtedy tak rzuciłem na ciebie. Jestem idiotą, że dałem się ponieść emocjom i całować się z Kate i jestem debilem, że przypominam ci te wszystkie złe chwile. Te kłótnie, ale.. Cholera! Ale ze mną nie da się inaczej. Zawsze będziemy się kłócić i przepraszam cię za to, ale proszę.. Powiedz mi, że mnie kochasz, że chcesz ze mną być, że nie jesteś z Conorem, że nigdy nie chciałaś z nim być? Powiedz, Emily. Mam ci dać spokój? Odezwij się, Emily, proszę. Czuję się jak kretyn..
-Strasznie dużo gadasz. Po za tym nie jestem pewna, czy ci już to kiedyś mówiłam, ale nasza anglistka pomimo, że bardzo cię lubi, chyba jednak nie byłaby zadowolona z twoich powtórzeń i błędów stylistycznych.. Ale masz rację, jesteś idiotą.
-Czy to znaczy, że mam zapomnieć o tym wszystkim..
-Na prawdę jesteś idiotą, jeśli tego nie dostrzegasz. Tak, Harry, kocham cię. Kocham Harrego Stylesa! Bez tego zazdrosnego, egoistycznego dupka moje życie nie miałoby sensu - nie chciałem słyszeć już nic więcej. Zacząłem ją całować. Nasze pocałunki wprost porażały namiętnością, tęsknotą, pragnieniem.. Tak dawno nie dotykałem jej słodkich warg. W końcu! Otworzyłem na chwilę oczy, żeby jej się przyjrzeć. Miała zamknięte powieki, cała drżała.. a za nią gdzieś dalej stał Conor i patrzył się na nas. Zamknąłem oczy. Nie, nie będę teraz zaprzątał sobie nim głowy. Nie teraz. Teraz liczy się tylko ona..

* U Conora *

Wróciłem na leżak, którego omal nie zgniotłem ciężarem i siłą swojego ciała. Louis, który leżał najbliżej mnie podniósł się do pozycji siedzącej.
-Co jest?
-Nic.
-Gadaj!
-Myślałem, że mam u niej jakieś szanse. W końcu całowaliśmy się na imprezie, zaprosiliście mnie tu, a dzisiaj rano było całkiem miło.. A teraz.. Teraz stoi w wodzie i całuje się z Harrym. Ona nigdy nie przestała go kochać, prawda?
-Całują się? - spytał i zerknął w kierunku morza. Wcale nie ukrywał swojej radości - Wiesz, Conor.. Nie będę cię oszukiwał, ale wszyscy wiedzieliśmy, że oni się kochają, tylko nie potrafią do siebie dotrzeć. Przykro mi, że tak wyszło.
-Eh, mogło być gorzej - mruknąłem. Nie chciałem więcej słuchać o ich szczęściu. Teraz to ja byłem zazdrosny.. i zupełnie bezradny.

* U Harrego *

-CO? Pan chyba żartuje.. Ile?! - mówiłem dosyć głośno do policjanta. Kto by pomyślał, że na plaży nie wolno okazywać swoich uczuć drugiej połówce, bo dostanie się mandat. Emily była wyraźnie rozśmieszona, a ja zirytowany.
-I co jeszcze? Może myśli pan, że trzymam portfel w kieszeniach kąpielówek i wchodzę z nimi do wody? 
-Nie ważne co myślę, ważne, że muszą państwo zapłacić mandat w wysokości 500Euro. Następnym razem pan pomyśli zanim zacznie tak ostentacyjnie okazywać uczucia swojej kobiecie!
-Przecież my się tylko całowaliśmy. Myśli pan, że za chwilę zerwałbym z niej bikini i zaczął..
-Nie obchodzi mnie, co by pan zrobił, gdyby mnie tu nie było. Albo pan płaci albo inaczej sobie porozmawiamy na komisariacie!
-Możemy porozmawiać inaczej już teraz. Wie pan kim ja jestem? Ja jestem Harry Styles!
-A ja Miguel Angel Falasca.
-Ale ja jestem z One Direction, do cholery!
-Może pan powtórzyć ile mamy zapłacić? - ni stąd ni zowąd wtrąciła się Emily.
-500Euro, jak nie więcej.
-Proszę bardzo. A z tobą, chyba muszę porozmawiać o dobrych manierach, Hazz.. - rzuciła, a mi opadła szczęka. 


* U Emily *

Spacerowaliśmy już jakieś półtorej godziny. Szliśmy tak brzegiem plaży, trzymając się za ręce. Woda co chwilę muskała nasze stopy. Harry objął mnie swoim ramieniem, przez co mogłam się w niego bardziej wtulić. Nie potrzebowaliśmy rozmawiać, wystarczała nam swoja obecność. Jednak, gdy napatoczył się jakiś ciekawy temat, to buzie nam się nie zamykały. Znaczy mi się nie zamykała, a on grzecznie słuchał. 
Lekki wiaterek ze strony morza targał nasze włosy, iż musiałam przytrzymywać grzywkę. Za to przy czterdziestostopniowym upale przyjemnie chłodził nasze rozpalone skóry.
-Idziemy do wody? - spytał w końcu mój chłopak, a ja potaknęłam. Szliśmy w coraz głębszą wodę, a kiedy byłam zanurzona już do pasa zatrzymałam się. Harry, który już był cały mokry wrócił się do mnie.
-Co jest?
-Zimno - rzuciłam i uniosłam się na palcach, kiedy nadeszła większa fala. Styles wziął mnie na ręce. Spojrzałam mu głęboko w szmaragdowe oczy.
-Kochany jesteś - zaśmiałam się i dałam mu buziaka w policzek. Nagle Harry przykucnął, dzięki czemu zanurzył mnie, aż po szyję!
-Aaa! To tak mi się odwdzięczasz za całusa?
-Gdyby nie ja, to nadal stałabyś w tym samym miejscu - bądź, co bądź ~ miał rację. Postawił mnie na dnie, a ja machnęłam ręką i lekko go ochlapałam. 
-To za karę - mruknęłam. Wtedy zaczęła się zabawa w berka. Niestety woda spowolniała moje ruchy, więc postanowiłam popłynąć. Harold wpadł na ten sam pomysł. Był szybszy. Zanurkował, złapał mnie za biodra. Wiedziałam, co się szykuje, więc nabrałam powietrza. Wtedy Hazz uniósł mnie do góry, a potem zanurzył, po czym sam wypłynął na powierzchnię. Ja zaraz za nim. Zaczęłam ostentacyjnie kaszleć. Nie powinien tego robić. Niech poczuje się teraz winny. Przyjrzał mi się dokładniej. 
-Wiem, co chcesz zrobić. Chcesz, żebym zaczął cię przepraszać, a kiedy nie będę się spodziewał, ochlapiesz mnie - wywnioskował śmiejąc się i podchodząc do mnie. Szczerze nawet nie miałam takiego zamiaru. Chciałam się tylko obrazić.
-A skąd mam wiedzieć, że ty nie chcesz tego zrobić? A tą gadką tylko odwracasz moją uwagę, co? 
-Może - rzekł wymijająco. W końcu rzucił się w moją stronę, jednak potknął się i wpadł do wody. A razem z nim ja i góra od mojego bikini. Styles stanął na nogi, a ja szybko oplotłam go nogami i rękami przyciskając się do niego z całej siły.
-Harry! - zawołałam widząc, jak próbuje powstrzymać śmiech. Niestety nieudolnie.
-Spokojnie. Jesteś śliczna, wiesz? 
-Ty się nie podlizuj, tylko złap mój stanik!
-No nie wiem. Bez niego, chyba jesteś ładniejsza.
-Harry..
-No dobrze, ale co się mówi?
-Harry, proszę!
-Okej, ale gdzie on jest?
-Nie żartuj sobie! - prosiłam. Błagałam. 
-Nie żartuję. Nie widzę  go - oznajmił, a ja rozejrzałam się. Rzeczywiście, nigdzie go nie było.
-I.. I co teraz? - jęknęłam.
-Możemy już wracać. Tylko przejdziemy się w wodzie. Ty wskoczysz mi na plecy i dojdziemy jakoś do naszych leżaków. Zawołamy Kate, żeby wzięła ci bluzkę. Szybko się ubierzesz i wyjdziesz z wody.
-Dasz radę nieść mnie tak daleko?
-Pewnie. Zresztą woda wypycha cię, przez co jesteś jeszcze bardziej lekka, niż zawsze. To idziemy?
-Kocham cię - powiedziałam całując go czule, po czym przesunęłam się i wskoczyłam na plecy chłopaka. 
W końcu wypatrzyliśmy nasze rzeczy.
-Chyba to nie będzie takie proste, jak myślałem.
-Dlaczego?
-Bo nigdzie nie widzę dziewczyn, ani chłopaków.
-To co my teraz zrobimy?
-Nie wiem - mruknął stając w miejscu. Znów przesunęłam się tak, aby być przodem do niego. 
-Może wyjdę szybko, a potem owiniesz się ręcznikiem i założysz bluzkę? - chwilę się zastanawiałam..
-Okej, w końcu nie możemy ciągle siedzieć w wodzie. Chodź.
-Na pewno?
-Tak, idź już - podrzucił mnie wyżej. Zarzuciłam mu ręce na szyję i zamknęłam oczy. Przecież to nic takiego. Dużo kobiet chodziło toples. ALe przecież ja miałam tylko osiemnaście lat! Spokój. Teraz był potrzebny spokój. Jeśli paparazzi się tu gdzieś kręcili, a na pewno się kręcili, to nie mogłam wyglądać na przerażoną. Nie chciałam, żeby fanki One Direction obrażały Harrego za to, że wybrał "taką" dziewczynę, a nie jakąś fankę, która nigdy w życiu nie pozwoliłaby na "coś takiego", byłaby ładniejsza i lepsza. Poczułam, że woda sięga mi już tylko po kostki, a przecież byłam wysoko, na Harrym. Ścisnęłam go mocniej, a on się zatrzymał.
-Jeśli chcesz, możemy poczekać na Kate albo..
-Nie, nie. Zresztą widzę, że jesteś zmęczony. Idź, ja sobie poradzę. W końcu to nic takiego - wyjaśniłam. Harry pogłaskał mnie po policzku uśmiechając się pokrzepiająco. Oh, jak ja kochałam te dołeczki! Przez nie prawie zapomniałam, że nie mam góry od bikini i kiedy Hazza postawił mnie na piasku, chciałam normalnie obrócić się i wziąć ręcznik. Na szczęście zatrzymał mnie i przyciągnął do siebie. Oparł swoje czoło o moje.
-Jesteś cudowna, ale wolałbym być jedyną osobą, która może widzieć cię półnagą od tej strony - wyszeptał, a ja się lekko zarumieniłam. 
-Masz rację. W takim razie musisz mi podać ręcznik.
-I bluzkę.
-Tak, bluzkę też - uśmiechnęłam się. 


Tumblr_m9i2alnff51rafj3bo1_500_large

****************
Przyszedł czas na 55 rozdział. Przepraszam, ze znów tak długo. Zauważyłam, że w listopadzie dodałam tylko 2. Teraz to nadrobię :] Dostałam sporo nominacji do Liebster Award- to chyba tak się pisze, i w ogóle nie rozumiem o co w tym chodzi. Ale od rzeczy dziękuje wam bardzo za tyle wyświetleń, oczywiście 41 obserwujących, jestem taka szczęśliwa. Jak byście mogli to skomentujcie, bo pod poprzednim rozdziałem, pojawiło się zaledwie 11 komentarzy. Teraz pytanka. Co sądzicie o Haylor, o tej całej X, akcji z Eleanor i oczwiście MSG!!!!!!!!!!!!! ;3 Kocham Was!!!!
Kiwcia xxx.

poniedziałek, 19 listopada 2012

Rozdział 54

-Emi zaczekaj!- dziewczyna odwróciła się.- Co powiesz na zemstę?
-Co masz na myśli?
-Zrobimy tutaj górkę. Jutro jak ta banda przyjdzie zacznie nas odkopywać. Tylko nas już tu nie będzie. Narobimy im stracha. Hahaha.
-Podoba mi się twój tok myślenia. A co ze śniadaniem? Będziemy musieli wcześniej zjeść.
-No prawdopodobnie tak. Ale pomyśl wcześniej przyjdziemy tu. Usadowimy się trochę dalej i będziemy przyglądać się tej paranoi.
-Mi pasuje. - odpowiedziała po czym zaczęliśmy robić tą górkę.
Będąc już w hotelu ze swoimi rzeczami ,które ci idioci zostawili na plaży, ustaliliśmy dokładnie plan i weszliśmy do swoich po cichu by nikogo z domowników nie obudzić. 

* U Emily *


Mogłam wcześniej pomyśleć, że jestem w pokoju z Eleanor. Tylko, że jej nigdzie nie ma. Usłyszałam pukanie do drzwi. Wystraszyłam się, nie chcę by ktoś mnie zobaczył. 
-Emily to ja Harry - to dziwne. Tacy dobrzy teraz z nas przyjaciele. Jak ja już tego nie mogę znieść! W końcu byliśmy razem, ale oczywiście głupia ja musiałam postawić na przyjaźń. Może on już nic z tego nie pamięta. Każdy chyba pamięta nasz początek. Mogłabym przysiąc, że serio coś między nami było. A teraz to coś wyparowało. Okropnie się z tym czuję, udaję przed nim. Jakie to musi być głupie. Otworzyłam mu drzwi.
-Czego chcesz?
-Nie zauważyłaś może czegoś dziwnego?
-Że nie ma Eleanor?
-Nie, że nie ma wszystkich?! Wszedłem do wszystkich pokoi! Powiesz mi o co tu chodzi? - nagle drzwi wejściowe zamknęły się. Z początku myślałam, że to przeciąg, lecz już po chwili wiedziałam co jest grane.
-Louis otwórz !- krzyknęłam.
-Dopiero jak usłyszę bzzzzykanko.. - mówił dosyć niewyraźnie.
-Ile wypiłeś? - zapytał Harry.
-Tylko z 1 może ze 2 butelki winka.. Ale ja chcę too usłysszzeć! - powiedział.
-Boże, między nami jest już zamknięty rozdział, nic nie będzie, możesz otworzyć te drzwi?! - krzyknęłam, ale zaraz potem tego żałowałam, nie chciałam przywracać wspomnień. Po sekundzie drzwi otworzyły się, a w progu stanął Liam.

* U Harrego *



-Boże, między nami jest już zamknięty rozdział, nic nie będzie, możesz otworzyć te drzwi?! - krzyknęła. Poczułem coś, coś w środku, coś w okolicach serca, lub w samym  sercu. 
-Dzięki Liam - rzuciłem i pobiegłem do swojego pokoju. Będąc w środku uznałem, że nie będę płakał. Jest około 2 w nocy. Tamci z tego co widać i słychać ostro zabalowali. Nagle Ktoś wszedł do pokoju. Od razu poznałem, że to Conor.
-Hej stary! - rzucił.
-Ty też jesteś upity? - spytałem.
-Hahha, nie ja nie. Ja, Liam, Kate i Zayn nie. To znaczy Kate trochę wypiła. A Zayn gdzieś wybył, gdy Lou zaczęło odbijać.
-Ciekawe.
-A co tam u was? U ciebie i Em. Trochę pospaliście sobie w tym piasku. 
-No trochę tak - odpowiedziałem i zacząłem pić wodę, stojącą wcześniej na szafce nocnej.
-Słuchaj, widzę jaki masz wpływ na Em - ciągle piłem wodę - Nie chciałbyś mi pomóc jej poderwać? - teraz o mały włos się nie zachłysnąłem. 
-Pode.. co? - zapytałem.
-Poderwać. Mi się ona podoba, a pomyślałem, że skoro wy już nie jesteście razem, to dasz mi trochę wskazówek. - myślałem, że żyły mi zaraz wyjdą na głowie. Ciśnienie już mi podskoczyło. No, ale nie mogłem dać po sobie poznać, że wciąż ją kocham. 
-To, że ci się podoba nic nie znaczy. Możesz ją potem skrzywdzić, to nie jest przedmiot. Najlepsze jest to, że rano możesz budzić się w jej towarzystwie. Ty to czujesz, że jest ci potrzebna do życia. Nie mogę dać ci wskazówek, po prostu pokaż, że ci zależy. Potem jak coś jej zrobisz, będziesz miał do czynienia ze mną. 
-Wow - chłopak zaniemówił.
-Co? - spytałem trochę mniej nerwowo.
-Ty ją ciągle kochasz.
-Nie.. no co ty? Gdyby tak było nie dałbym ci wskazówek.
-Nie dałeś. Choć w sumie dałeś jedną, taką oczywistą.
-Aaa. To się jej trzymaj. Oddaję ci ją. Hehe, a teraz pozwól mi iść spać. Widzimy się rano na kolacji. - powiedziałem, po czym machnąłem ręką.
-Dobranoc - odrzekł i wyszedł. Ja po chwili zasnąłem, z myślą jakim to jestem głupkiem. Kto normalny zrobiłby to, co ja? Najlepiej gadać do Conora jak kretyn z jakimś idiotycznym, poetyckim akcentem. A tak naprawdę, gadać jakieś bzdury. Cały czas gadam bzdury. 

* U Liama *



- Bzykali się?- zpaytał Lou, kiedy wszedłem do pokoju. 
- Nie?! Louis nie za dużo wypiłeś? Mieli się bzyknąć w 3 minuty?
-Ja bym potrafił. - odpowiedział.
-Haha, jesteś taki głupi, gdy jesteś pijany.
-A tobie traktor po ręce przejechał.
-Ile razy mama ci powtarzać, że to są strzałki.
-Gadaj sobie tam o strzałkach. Ja idę do El.- rzekł.
-Nigdzie nie idziesz. Spij już!!! Zaraz Niall i Conor do ciebie przyjdą.
-Dobrze tatusiu. Do jutra.

* U Harrego * 



-Kochanie, chcę być twoja - przełknęła ślinę. Czy to ten moment? Moment w którym się godzimy? Wszędzie czuję jej pocałunki. Rozpina mi guzik przy spodniach. Słyszę dźwięk rozsuwanego rozporka. Nowe pocałunki. Tysiące pocałunków na całym ciele. Gorąco mi, nawet bardzo. To ten moment. 
Pozwalam się prowadzić. 
Zamykam oczy i zaczynam odwzajemniać pieszczoty. W końcu opadliśmy na łóżko. Zatraciliśmy się w sobie. Dyszeliśmy w równym  rytmie. Nagle usłyszałem głośny huk. A do naszego łóżka wskoczył Conor.
-Emily, skarbie. Ja jestem lepszy, chodź do mnie - szepnął jej na ucho. I tak zwyczajnie zostawili mnie gołego, zapłakanego na łóżku. Widziałem ich przyszłość, przepiękna córeczka z przepięknymi dołeczkami, która miała być moja. Całe to ich szczęście miało być moje. Widziałem już z góry, jak mnie chowają do grobu. A na pogrzebie jest tylko moja mama z Gemmą. Wszyscy mnie zostawili. Conor zastąpił moje miejsce.

-Aaaaaaaaaaaaaaaaa!!!!!!
-Harry, co jest?! - krzyknął zestresowany Liam. 
-Obudziłem cię?
-Twoje krzyki chyba słychać w całym hotelu. 
-Przepraszam, miałem koszmar. 
-Nie wątpię.
-Gdie Zayn? - zapytałem.
-Nie wrócił na noc. Harry mi możesz powiedzieć wszystko, co jest?
-Nic, naprawdę, świetnie się czuję.
-Harry..
-Liam, mam ci mówić, że Conor zastąpi moje miejsce, że wszyscy o mnie zapomnicie?
-Skąd ci to przyszło do głowy? On nawet w połowie tob..
-Emily już mi zabrał. Kolejni będziecie wy, a następnie fani. 
-On nigdy cię nie zastąpi. To spoko gość, poza tym, nie ma kręconych włosów. Co do Em, nic na to nie poradzę, jeśli jesteście przyjaciółmi, to chyba nie powinieneś być zazdrosny.
-Wierzysz w to? Może dla niej jestem, ale ona dla mnie na pewno nie. Zawsze była, jest i będzie kimś więcej. 



***********
Przybywam z kolejnym. Komu się podoba? Wiece pewnie czemu tak późno. Mam teraz strasznie dużo  sprawdzianów i kartkówek. Ogólnie ciesze się bo....
JEST NAS JUŻ 40 !!!!! Hahahah oczywiście jeszcze tyle wyświetleń, to takie nierealne. Dziękuję za komentarze, choć było ich mniej, ale dziękuję. Pozdrawiam :>
Kiwcia xxx.

niedziela, 4 listopada 2012

Rozdział 53

Znajoma zielona walizka zniknęła nam z oczu. To była ostatnia. Teraz tylko pozostało odnaleźć odpowiednie wejście i.. czekać. Dziś dało się odczuć ilość mieszkańców Londynu, którzy podróżują poprzez linie Heathrow. Tak. Były tłumy. Jednak pewnej dziewięcioosobowej grupie wcale nie przeszkadzał brak wolnych miejsc siedzących. Znaleźli sobie równie wygodne posłania na ziemi. 
Wejście numer 28, do Madrytu, otwarte.. 

Gdy wyszliśmy z samolotu od razu uderzyła nas fala gorąca. To już na pewno nie była Anglia. Wszyscy zdjęliśmy swetry i pognaliśmy załatwić wszystkie formalności. Nareszcie.. 
Hotel był cudowny. Louis z pewnością może częściej organizować takie niespodzianki. Jedynym problem były pokoje, jednak i z tym uporaliśmy się szybko. Lou był w pokoju z Niallem i Conorem, Zayn, Harry i Liam postanowili być razem.. Kate miała mieszkać ze mną przez dwa tygodnie w tym samym pokoju. Nie wystarczy, że dzieliłam z nią dom przez te wszystkie lata? Nadal dzielę.. Ale już niedługo. Zamierzam wyprowadzić się w najbliższym czasie. Może wrócę do rodziców? Ostatnio otrzymałam od nich maila. Wyprowadzili się z mieszkania w Londynie i wrócili do naszego rodzinnego domu w Irlandii. Nic nie mówiłam? Och, głupia. Moja matka jest rodowitą Brytyjką, jednak mój ojciec pochodzi z Wicklow. Dlatego mam takie 'dziwaczne' nazwisko, O'Connery. Ostatnio zbyt często daję ponieść się myślom, refleksjom. Wciąż zmieniam temat. Eh. W końcu ustaliłyśmy, że będę z Eleanor, a Kate z Danielle w pokoju. Tak. To jednak mogą być udane wakacje. Zaraz, zaraz.. Gdzie jest moje bikini?!
* U Harrego *

Chłopcy nie mogli przestać się śmiać, kiedy otworzyłem walizkę i wyjąłem z niej różowe majtki od stroju kąpielowego.
-Harry, jesteś pewny, że opowiedziałeś nam już wszystko o sobie?
-Przestańcie, to nie moje! 
-Ten stanik też jest niczego sobie.. - dorzucił Zayn przymierzając go, przez co reszta ponownie wybuchnęła śmiechem. Wyrwałem mu go i spojrzałem na rozmiar miseczki.. Czy jak to cholerstwo się nazywało. - To Emily! Skąd to się tu wzięło? Chłopcy, grzebaliście przy naszych bagażach! Małpy! Wredne, śmierdzące..
-Nie kończ - zagroził Louis ukazując niebezpiecznie zęby -Czekaj.. Skąd wiesz, że to Em? 
-Haha, Harry zna każdy centymetr jej ciała! - zawołał Zayn. 
-Dobra chłopcy. Ja idę do Irlandczyka i Conora, a wy zachowujcie się. Za 30minut spotykamy się na korytarzu.. Aha, radzę oddać Emily strój, bo może się wkurzyć.
-LOU, WYJDŹ! - wrzasnąłem rzucając poduszką w zamykające się drzwi. Zabrałem chłopakom różowy, całkiem seksowny kostium i poszedłem do pokoju 312. Do Emily.
-Cześć, chcesz coś? - spytała zdziwiona. Nie zdążyłem nic powiedzieć, kiedy zauważyła i wyrwała mi bikini. 
-To ty je zabrałeś? Myślałam, że zostawiłam w Londynie albo Louis.. Ale Harry, ty?
-Przepraszam, to w ogóle nie tak!
-Och, Harry.. Zrobiłeś się okropnym zboczeńcem. A teraz przepraszam. Za 25minut spoty..
-Tak, wiem.
* U Conora *

Na początku czułem się trochę nieswojo. W końcu zachowałem się jak świnia odbijając Harremu dziewczynę. Zresztą ledwo ich wszystkich znałem.. A jednak zaprosili mnie na "rodzinny wyjazd". Może, mimo wszystko, nie jestem jakiś strasznie zły? Siedziałem w pokoju z Niallem, z którym szybko złapałem kontakt. Wkrótce dołączył do na Louis z wielkim bananem na pysku..
-A wy co tak siedzicie? Zakładać gacie i lecimy na plażę! - powiedział rzucając się na łóżko, na którym leżał Horan i czochrając mu włosy. Śmiech wypełnił pomieszczenie.
* U Kate *

Nie dość, że czułam się podle, to jeszcze odczuwałam silną złość. To nie tak, że nie lubię Danielle. Ona jest cudowna. Jednak zawsze miałyśmy pokój razem. Ja i Emily. Teraz 'my' się rozpadło. Głównie przeze mnie. Gdybym umiała pohamować swój język.. Gdybym nie była taka głupia. Spowiadać się Niallowi ze swoich odczuć, przy otwartych drzwiach pokoju, w którym znajdowała się Emily..
-Idiotka - zawołałam, a Dani spojrzała na mnie zaskoczona. 
-Przepraszam, mówiłam do siebie.
-Rozumiem. Katy, słyszałam, że bardzo podobają ci się nasi chłopcy z boysbandu? 
-Co? Znaczy.. Odkąd stałam się ich fanką uważam, że są bardzo atrakcyjni. Czemu pytasz? 
-Tak, tylko.. Podoba ci się Niall albo Harry? - zapytała z szerokim uśmiechem. Gdybym była facetem, rzuciłabym się na nią.
-Taak - odpowiedziałam na pytanie powoli. 
-W takim razie zmywaj ten swój makijaż. Umalujemy cię odpowiednio. Pokaż, jakie wzięłaś bikini? Hm, całkiem niezłe, ale czekaj! Mam tutaj odpowiedniejsze. No! Zobacz, czy będzie pasowało. Będziesz wyglądała nieziemsko. Na pewno Harry i Niall nie będą mogli oderwać od ciebie wzroku. Co tam oni, na pewno wszyscy! - zaczęłyśmy chichotać..
* U Emily *

Postanowiłam nie zakładać różowego bikini. Nie miałam pojęcia, co wcześniej chłopcy z nim wyprawiali. Zamiast jego, wybrałam turkusowe. Spięłam włosy w luźnego koka. Od tej wilgoci bardzo pokręciły mi się włosy. Nieskromnie przyznam, że nie wyglądałam w takiej fryzurze najgorzej. Włożyłam na siebie pudrową, zwiewną sukienkę na ramiączka. Założyłam do niej czarne japonki, a na ramieniu zawiesiłam turkusową torebkę. Eleanor wyszła wcześniej, aby z Louisem mogli rozejrzeć się trochę po ośrodku wypoczynkowym. Właśnie zamykałam drzwi, kiedy poczułam subtelny dotyk w okolicach ucha. Odwróciłam się i ujrzałam całkiem przystojnego chłopaka z czułym uśmiechem na ustach. Dotknęłam włosów i wyjęłam z nich małego, białego kwiatuszka. Był taki uroczy, niewinny. Schowałam go z powrotem za uchem, między blond włosami, po czym przytuliłam się do znajomego. 
-Dziękuję, Niall - uśmiechnęłam się szeroko. 
-Wyglądasz cudownie. Idziemy do recepcji? Reszta zaraz pewnie też tam będzie, a chyba nie chcemy być ostatni? 
-Oczywiście, że nie. 
-W takim razie, pani pozwoli? 
-Pozwoli, pozwoli - zaśmiałam się, a blondynek złapał mnie pod rękę, po czym skierowaliśmy się w stronę schodów. 

Nie wiedziałam, że Conor miał taką klatkę piersiową.. Aż do teraz.. Muszę częściej zabierać chłopaków nad morze!

Ciągle nie mogłam przestać się śmiać, kiedy przypominałam sobie minę Conora i Nialla, kiedy zdjęłam sukienkę. Przecież doskonale znałam swoje ciało i wiedziałam, że nie mam się zbytnio czym chwalić. Chociaż najbardziej brakowało mi tego pięknego spojrzenia, jakim obdarowywał mnie na każdym kroku Harry, cieszyłam się, że zostaliśmy przyjaciółmi. Nie wyobrażałam sobie bez niego życia, więc rozstanie raz na zawsze nie wchodziło w grę. Potrząsnęłam głową. 
-Co ty, wszy masz? - usłyszałam Zayna. 
-Tak, ale zobacz.. - obsypałam go piachem - Ty też masz! 
-Nie daruję ci tego! 
-Już się boję - rzuciłam, a jednak szybko udałam się w kierunku wody. Dołączyła do mnie Eleanor. Razem pływałyśmy przez jakiś czas w milczeniu, aż w końcu zmęczone jednocześnie przekręciłyśmy się na plecy. 
-Jak ci się układa z Louisem? - zaczęłam rozmowę.
-Dobrze. Rzadko się kłócimy, ale jeśli już to zazwyczaj o jakieś głupoty. Chociaż przyznam się, że czasem mam dość niektórych jego fanek. Też kiedyś byłam Directioner, jednak trudno znieść mi wszystkie nienawiści, jakie wypisują o mnie.. Ale co ja ci mówię.. Ty pewnie wiesz, w końcu byłaś z Harrym, tym najbardziej pożądanym - chlapnęła wodą wysoko w górę. 
-Rozumiem cię doskonale. Ale cieszę się, że między wami wszystko okej. Szczęście bije od was na kilometr. 
-Zabawne. Tak samo myślałam o tobie i Harrym. Nie mogę zrozumieć, dlaczego zerwaliście? Macie zamiar w końcu przyznać się do tego mediom? Wiesz, jacy oni wścibscy potrafią być.
-Po prostu nie dogadywaliśmy się najlepiej. Jeszcze nie wiem, ale kiedy wrócimy do Londynu, chłopcy mają zaplanowany wywiad. Jestem pewna, że padnie pytanie dotyczące naszego związku i Harry będzie zmuszony do uchylenia rąbka tajemnicy - uśmiechnęłam się nikle. El pokiwała głową, po czym jednogłośnie postanowiłyśmy wracać na ląd. Kiedy dochodziłyśmy do naszych leżaków i ręczników poczułam, że ktoś mnie popycha, a ja niebezpiecznie przechylam się i spadam w dół. Upadłam na piach. Do mojego mokrego ciała przyklejały się ziarenka piasku, a ten idiota jeszcze mną tarzał. 
-ZAYN! - wydarłam się skupiając na nas jeszcze większą uwagę gapiów, niż do tej pory. 
-Głupia, nie drzyj się tak. Mówiłem, że się zemszczę! - rzucił uśmiechając się słodziutko. Żałowałam, że Perrie nie było z nami. Może jednak wtedy nie rzuciłby się na mnie. Może - Ej, Harry! Chodź tu i pomóż mi, bo ona cały czas się rzuca. Przytrzymaj jej ręce! I nogi! Kurde, całą ją trzymaj! - wołał. Harry, który dotąd pogrążony był w czytaniu zabawnej historyjki w gazecie odłożył ją i podszedł do nas. Przy okazji zdjął swoje ukochane okulary przeciwsłoneczne, aby lepiej nam się przyjrzeć. Reszta pękała ze śmiechu. Haha. Odpłacę się. Im wszystkim. Po kolei.
-Stary! Ona teraz wygląda gorzej niż mumia - zaśmiał się Hazz, a ja spiorunowałam go wzrokiem - Nie, co ty wyprawiasz? Robisz to zupełnie tak! Pokażę ci - rzucił i przykucnął obok Zayna, który szybko mnie puścił, a Harry równie prędko złapał mnie za nadgarstki, po czym ze zwinnością kotka położył się na mnie. Tym razem nie położył mi głowy na klatce piersiowej i nie udawał, że zaśnie, tak jak miało to miejsce jakiś czas temu w pewnym salonie. Właśnie tak. Pamiętałam każdą chwilę spędzoną z tym wariatem. Zaśmiałam się i przestałam się wyrywać. Spojrzałam w jego zielone oczka ze słodkim uśmiechem. On mi się tylko przyglądał. Nie wymówił jeszcze ani słowa, ani kąciki ust nijak mu drgnęły. Poczułam piach na stopach. Przekręciłam głowę i kątem oka zauważyłam przebiegłego Zayna obsypującego mnie tymi drobinami. Chyba zwariował! Przecież mam go już dosłownie wszędzie! Znów spojrzałam na Harrego. Nieprzyjemnie jego żebra wbijały się w moje. 
-Widzisz? Już się nie wierci. Trzeba mieć odpowiednie podejście.
-Jasne. Po prostu trzeba być tobą! - rzucił Louis, który właśnie tulił się do swojej ukochanej. 
-Wystarczy mieć odpowiednie podejście, a kobieta zrobi dla ciebie wszystko, kochani. 
-Tak? Jesteś pewny swojej racji? 
-Owszem. Jesteś tego dobrym przykładem. 
-Bo się nie wiercę? 
-To też. Która godzina? Zayn, długo jeszcze? Niewygodnie mi na tej kościstej dziewczynie. Zresztą poszedłbym do wody. 
-Wyluzuj, musisz trochę poczekać. Lepiej rozszerz trochę nóżki, bo i ciebie zasypię. 
-Słucham?! - momentalnie znów zaczęłam się wyrywać. Jak mogą mnie zakopać? Żywcem? Nie, tylko nie to! - Conor, chodź tu! Pomóż mi.
Maynard podniósł w końcu swój tyłek przerywając absorbującą rozmowę z Liamem i Danielle i klęknął przy naszej trójce. 
-Chciałbyś może zdjąć ze mnie tego tłustego chłopaka? - spytałam patrząc na Harrego, który niezrażony nie spuszczał ze mnie wzroku. Conor chwilę się zastanawiał..
-Zayn, gdzie mam sypać? 
-Zaczynamy od nóg. Niall i cała zakochana reszta pomóżcie! A ty Harry weź te nogi, bo mówię serio, że cię zakopiemy razem z tą niewiastą! No chodźcie - wołał Zayn, jednak Niall i "cała zakochana reszta" nie reagowała.  
-Róbcie, co chcecie. My idziemy spać, prawda Emily? - w końcu Harry się odezwał. Nie zrozumiałam. Jak to spać? Wtedy objął mnie ramieniem i przyłożył usta do mojego ucha, po czym zaczął nucić jakieś wolne, usypiające piosenki. Już długo tak leżeliśmy.. Wszystko mnie bolało. Miałam ochotę wstać i uciec od tej bandy idiotów. A jednak.. Zmęczenie dopadło mnie pierwsze.
* U Harrego *

Nawet nie zauważyłem, kiedy razem z Emily usnęliśmy. Szczęście, że największe słońce było już dawno za nami inaczej już pierwszego dnia wyglądalibyśmy jak czerwone raczki. Westchnąłem. Odkąd leżałem na Emi, cały czas jej się przyglądałem. Nie wydawała się być smutna, no tak, w końcu rozstaliśmy się w przyjaźni. Tydzień po naszym planowanym powrocie do Anglii, mieliśmy zapisany w harmonogramie kolejny wywiad w KEY 101. Nie miałem na niego ochoty. Nie chciałem ogłaszać światu, że ja i Emily to przeszłość. Byłem cały odrętwiały, więc chciałem wstać i rozruszać trochę kości, jednak coś blokowało moje ruchy. Rozejrzałem się. 
-CHOLERA JASNA, ZAYN, TY IDIOTO!!! - wydarłem się próbując wydostać się spod wielkiej góry piachu. Ten kretyn zakopał mnie i Emily pod kilometrową warstwą piasku. Niech go ja tylko dorwę.
-Harry, co my teraz zrobimy? 
-Obudziłaś się? Nie mam pojęcia. Nie mogę się wydostać. Za bardzo nas przykryli, że tak powiem.
-Trudno spokojnie spać, kiedy ktoś krzyczy tak głośno, jak ty. Czyli nie pozostaje nam nic innego, jak tak leżeć? Cały czas, przytuleni, ciało tuż obok ciała? - śmiała się. Ja razem z nią.
-Chyba masz rację. Jak my to przeżyjemy?
-Nie wiem. Ale nie czuję się komfortowo. Skoro już muszę z tobą spać, to wolałabym w jakimś mięciutkim, wielkim łóżku..
-Jakie sprośne myśli..
-Harry! - nie mogła przestać się śmiać. Oparłem czoło o jej. Nasza przyjaźń nie była zwykła. Do złudzenia przypominała związek kochających się ludzi. A prawda jest taka, że my nie potrzebujemy być razem. To nikomu nie potrzebne. Wtedy ciągle się kłóciliśmy, teraz - w ogóle. - Harry.. Ty podły oszuście! Mam gołe stopy. Wstawaj ze mnie, ale już! - wydało się. Podniosłem się z niemałym ociąganiem, a Emily tuż po mnie, nieco szybciej. 
-Nawet się do mnie nie odzywaj. Połamałeś mi swoim ciężarem wszystkie żebra, a jeszcze mówiłeś, że nie mamy jak się wydostać. Jesteś zwykłym kłamcą! - obraziła się na mnie. Eh, może do wieczora jej przejdzie? 


********
Pierwszy listopadowy rozdział! Wiecie, że mamy już ponad 32 000 wyświetleń? To jest cudowne. Teraz na poważnie.. Co myślicie o rozdziale i o teledysku do Little Things? Ogólnie co o tej piosence. Postanowiłam, że nie zawieszam bloga, gdyż było 20 komentarzy czyli z moimi 40 <3 Jestem z was duuumna Hehe. Oczywiście oczekuje takich niespodzianek pod każdym rozdziałem. 
Kiwcia xxx.