niedziela, 28 października 2012

Rozdział 52

Po tej rozmowie, wróciłam do pokoju. Wciąż nie mogłam uwierzyć w to, co powiedziała Kate. Miała rację, a to bolało najbardziej. Przy najbliższej okazji przeproszę wszystkich i być może.. mi wybaczą.
Właśnie siedzę przy komputerze i odpisuję fanom na tt. Co chwilę jednak wchodzę "na Hazzę", czy niczego nie dodał. Oczywiście, ja napisałam o wspaniałej imprezie, chłopcy też, ale loczek.. Nie wiem już, co mam odpisywać, czy nam się układa, czy tak sobie. Muszę być szczera, ale co jak jutro się pogodzimy? Uznają mnie za idiotkę, że jestem z nim, potem całuję Conora i znów jestem z Harrym. Tak, nasze życie to komedia. Już miałam zasypiać, gdy do mojego pokoju wparował półnagi Niall.
-Co jest, blondasku?
-Jedziemy na wakacje! - krzyknął.
-Jak to, kiedy, gdzie?
-Dziś Lou zarezerwował bilety. Miał nam powiedzieć jutro na śniadaniu. Za 6 dni lecimy.. Jak już będziemy w Londynie, to do Hiszpanii!
-To super!
-Jest jeszcze fajniej! Jedziesz ty, Eleanor, Danielle, Kate, nasza piątka, a i Lou pozwolił jechać Conorowi..
-Aaaa, no dobra dzięki.. - trochę posmutniałam.
-Ej, nie bądź taka smutna - pocałował mnie w policzek - Każdy ma prawo popełniać błędy. Nieważne jakie..
-Dobra Niall, widzimy się na śniadaniu. Cześć - powiedziałam i położyłam się na łóżku, co podobno prowadzi do zaśnięcia, lecz czy mi się to udało?


* U Harrego *



Niall wpadł już chyba do wszystkich pokoi z wiadomością o naszym grupowym wyjeździe. Poinformował każdego, co do szczegółów, a mianowicie kto jedzie, z kim.. Tak, mam na myśli głównie Conora. Ja już tak dłużej nie mogę! Minęło zaledwie kilka godzin, a mi już puchnie serce. Może nie było nam pisane. Ja i Emily, może to był tylko jakiś przelotny flirt. Ale nie, ja ją kocham. Znam znaczenie tego słowa. Znam je doskonale. Niedawno myślałem inaczej. Ważne było dla mnie zaliczenie każdej dupy na imprezie. Teraz jestem zazdrosny nawet, kiedy Em gada z Niallem. To głupie, ale szczere. Po prostu chcę z nią być. Patrzeć w jej oczy, na jej uśmiech, dotykać jej ust. Pierwszy raz się tak czuję. Miałem sporo dziewczyn, nie ukrywam tego, ale z nią jest inaczej. INACZEJ! Czuję, że to ona jest tą jedyną, że to właśnie z Emily chcę spędzić resztę  życia. Po co ja, to właściwie mówię? Nikt się nade mną nie zlituje. Nikt i tak nie słucha..
Po pewnym czasie usłyszałem pukanie do drzwi. Była, chyba czwarta nad ranem. Wow, czwarta, a ja nawet nie zmrużyłem oka.
-Harry, to ja, Kate. Mogę wejść?
-Tak jasne. Co cię tu sprowadza? - zapytałem.
-Pokłóciłam się z Emily. Wysłuchaj mnie, proszę. 
-Dobra, kontynuuj.. - zachęciłem ją, aby usiadła na łóżku.
-Rozmawiałam z Niallem. O tobie i Em. O was. Horan mówił, że jesteście dla siebie stworzeni, ja, że to nie jest miłość, bo popatrz.. Emily cię rani. Ona się obraża jak małe dziecko. Chcę cię chronić.. I ona to wszystko słyszała. 
-Kate.. - przerwałem jej - To jest po części moja wina. To ja mam  jej wszystko za złe. Nie ufam jej. To jest problem. Znam ją dłużej od ciebie, więc wiem, co ją razi, a co sprawia szczęśliwą. Nic nie sugeruję, ale nie powinnaś się wtrącać. Oczywiście, jesteś moją przyjaciółką, ale proszę, zostaw to nam.
-Dobrze Harry i przepraszam. Ja już spadam. Widzimy się za około cztery godziny..
-Dobranoc. Ale to nie mnie przepraszaj, Kate - powiedziałem, a dziewczyna wyszła.


* U Louisa *



Tak, jedziemy do Hiszpanii. Trochę odpoczynku nam się przyda, zwłaszcza mi i Eleanor. Mamy dla siebie coraz mniej wolnego czasu, jak Liam i Danielle. Cały tydzień z moją szaloną, drugą rodzinką. Jestem z siebie dumny. To ja wpadłem na ten pomysł. Może przy okazji Hazz i Em znów do siebie wrócą. Mam taką nadzieję. Ale chwila, głupi, pozwoliłem jechać Conorowi. To znaczy jeszcze nie, ale polubiłem kolesia, więc go też zaprosiłem. Jeszce nie osobiście, ale Emily pewnie zrobi to za mnie.
Kocham imprezy, szczególnie takie jak u Demi. Jest 4 w nocy a nikt nie śpi, no może tylko Zayn. Kate i Niall i Harry i Em nie, bo widziałem, bądź słyszałem wszystkich. Liam zniknął, co wynika z tego, że poszedł do Danielle, ale co ja się bawię w detektywa. Niech robią, co chcą. To duże dzieci. 
-Louis!! - usłyszałem, tak to był Irlandczyk.
-Słucham?
-Powiedziałem wszystkim z wyjątkiem Zayna bo śpi, a i naszym gołąbkom z 207, czyli Liama i Dan, bo też śpią. Tak mi się wydaje. 
-Spisałeś się, a teraz chyba pójdziemy już spać, co? 
-Jasne. Chwila, czyli jak to teraz będzie?
-W jakim sensie? - spytałem.
-Harry sam, a inny jakoś.. No, się popieprzyło trochę.
-A no tak, słuchaj ja pójdę do Zayna.. A ty może śpij z Kate, nic wam nie zaszkodzi.. Wiesz co mam na myśli. - poruszyłem brwiami.
-Daruj sobie, my też się pokłóciliśmy o Harrego i Emily. Ale jutro ci opowiem - nagle usłyszeliśmy, że drzwi się otwierają. A w nich stanął..
-Liam, co ty tu robisz?
-Kate wywaliła mnie z łóżka i kazała wracać do pokoju, coś ma zły humor. 
-Jak my wszyscy.
-Dobra, idź spać do Zayna - powiedział Niall.
-To mój pokój, Zayn chrapie, powodzenia farbowany blondynie.
-Hahaha śmieszne - parsknął i wyszedł z pomieszczenia trzaskając drzwiami. Wiadomo, co było potem. Powiadomiłem Liama o naszym wyjeździe i poszliśmy spać.


* U Emily *



3..4..5.. Nigdy nie zasnę. NIGDY! Burczy mi w brzuchu, chce mi się śmiać, a jednocześnie płakać. Cholerna sytuacja. Tak rozmyślałam, aż nagle wpadłam na coś. Niech Harry mnie przeprasza, że tak się zachował, pewnie jest teraz w pokoju z jakąś cycatą babką. Dobra, Emily, ogarnij się, nie mów o nim takich paskudnych rzeczy. Może i lubi takie, ale znasz go bardzo dobrze, jesteś jego przyjaciółką.. i nie powinnaś tego mówić. Zachował się nie za fajne, ale ty jak świnia. Dobra dość! Wychodzę z tego cholernego pokoju i idę do.. kogoś tam. Nikt mnie nie lubi.. Nigdzie nie pójdę... Poza tym za trzy godziny będzie budzenie i już wracam do Londynu. Tam w tempie ekspresowym nagram nową piosenkę i jadę z chłopcami do Hiszpanii. To będzie niezapomniany wyjazd. 



* U Harrego *



Ranek.. dokładnie 7.16. Kolejny piękny początek pięknego dnia.. O przeprasza,m chyba na odwrót. Obudziły mnie odgłosy skrzypiącego łóżka, znajdującego się na piętrze wyżej. W ogóle nie miałem skojarzeń. Mniejsza o to. Postanowiłem zjeść wcześniej śniadanie. Ubrałem się w dresy i powolnym krokiem zszedłem do restauracji. Nakładałem wszystkiego po trochu. Nie byłem głodny, ale po prostu miałem ochotę na to.. wszytko.
-Hej - usłyszałem za sobą damski głos.
-Emily.. to znaczy, cześć..
-Smacznego - powiedziała i odeszła. Jej głos dawał mi tyle radości. Może dosiąść się do niej? Raz kozie śmierć. 
-Nawzajem, mogę? - spytałem wskazując na wolne miejsce koło niej.
-Jasne, siadaj. 
-Słuchaj, całą noc myślałem..
-Witaj w klubie, Harry - gdy wymawiała moje imię, przeszły mnie ciarki po całym ciele - Zapomnijmy o tym wszystkim, bądźmy znów takimi dobrymi przyjaciółmi, jak kiedyś.
-Myślisz, że to wypali? - zapytałem.
-Lepsze to niż nic. Musi wypalić.
Resztę śniadania spędziliśmy na śmianiu się, oczywiście jedzeniu, a nawet lekkim przytulaniu. Może ona ma rację. Może ta cała zabawa w parę nie była nikomu potrzebna. 


*******
I tak oto wygląda rozdział 52. Okej teraz mały szantażyk!!! Pragnę pobić rekord w ilości komentarzy. Czyli powyżej 15. Nie chcę mieć ich tu 16 tylko no więcej , więc każdy kto to czyta niech pozostawi po sobie ślad  :> W przeciwnym wypadku zawieszę bloga. Jak chcecie to możecie też go reklamować. Będę bardzo wdzięczna. Teraz podziękowania za oczywiście 39 obserwujących, 15 komentarzy pod poprzednim postem oraz za tyle wyświetleń  ! Oczywiście przepraszam, że tyle czekaliście, ale rozumiecie szkoła... :] 
Kiwcia xxx.





niedziela, 14 października 2012

Rozdział 51

Wytłumaczyłam wszystko Kate. Cały czas płakałam. Musiałam wyglądać potwornie. Opuchnięta, czerwona, z rozmazanym makijażem. Nie obchodziło mnie to. Leżałam na łóżku wartym miliony, wtulona w Kate. Chciałam, aby Harry teraz wszedł do pokoju, przytulił mnie i powiedział, że to zwykły sen. Wciąż jesteśmy razem. Jednak na nic takiego się nie zanosiło. 
-Kate.. Czemu muszę być taką idiotką? Ranię wszystkich wkoło! - łkałam. Wydawało mi się, że już gdzieś to słyszałam. No tak.. Po każdej kłótni, po każdym rozstaniu.. Zawsze ta sama kwestia. I tak w kółko, do znudzenia. 
-Nie potrafię ci zaprzeczyć - szepnęła, a ja poczułam, że ogarnia mnie kolejna fala rozpaczy. Brutalna prawda dotarła do mych uszu.
-Przepraszam.. przepraszam, że nie umiem być wspaniałą przyjaciółką, że nawet nie potrafię być zwykłą przyjaciółką. Przepraszam, że nic nie umiem zrobić dobrze..
-Przestań się mazać! - potrząsnęła mną - Lepiej idź do Conora i powiedz mu, że między wami nigdy nic nie będzie, a potem polecisz do Harrego i oboje rzucicie się sobie w ramiona. 
-Wątpię. Zachowałam się gorzej niż jakaś prosty..
-Mówię, żebyś przestała. Idź do łazienki i zrób z sobą porządek. Potem pójdziesz do chłopaków i wszystko wyjaśnisz - mówiła tak władczym tonem, że aż się przestraszyłam. Wstałam i poszłam zrobić tak, jak kazała. 
Kiedy wyszłam zauważyłam, że w pomieszczeniu nie było Kate, a drzwi były uchylone. Niepewnie podeszłam do nich. Przez szparę widać było tyłek Nialla oraz brązowe loki Gilbert. Szeptali. 
-..Harry nadal nie chce z nami rozmawiać. Nawet Louisa wyrzucił z pokoju, a on też nie chce nam wyjaśnić o co chodzi.
-Nie denerwuj mnie. Mam już dość Harrego i Emily. Ciągle się kłócą, rozchodzą, płaczą po kątach, a kiedy się schodzą stają się nienormalnie słodcy. Już mi się robi niedobrze. 
-Co ty gadasz? Po prostu mają trudne charaktery.. Ale zobacz, jacy są szczęśliwi, gdy są razem. Chciałbym mieć taką dziewczynę, na którą patrzyłbym tak samo, jak Harry na Emily. Oni są stworzeni po to, aby zawsze być razem. 
-Rozśmieszasz mnie tą swoją ckliwością. Oni nie powinni być razem. Emily rani Harrego, na każdym kroku podrywa jakiegoś chłopaka. Nawet do ciebie się przyczepiła, małpa! Moim zdaniem oni nigdy nie powinni być razem. To związek bez przyszłości. 
-Kate, nie poznaję cię! Przecież to twoja przyjaciółka, jak możesz tak mówić? Oni muszą do siebie dotrzeć, a kiedy już to zrobią będą cudowną parą - nie mogłam uwierzyć w to, co właśnie usłyszałam. Kate, która jeszcze przed chwilą pocieszała mnie, teraz obrzucała mnie błotem, a Niall bronił mnie, niczym lew. Nie spodziewałam się czegoś takiego.. Otworzyłam szerzej drzwi, a do moich uszu wpadło cichutkie "przepraszam" Katy.
-O, Emily. Harry jest zamknięty w pokoju, ale może tobie otworzy. Leć do niego - powiedziała dziewczyna, już głośniej. Irlandczyk stał ze spuszczoną głową. Tchórze. Oboje.
-Daruj sobie. Słyszałam wszystko. Skoro uważacie, że jestem beznadziejna, to już nie będę wchodzić wam w paradę. Kate, spokojnie możesz zabrać się za Harrego, bo przecież o to, właśnie ci chodzi.. Nie kocham go - ostatnie trzy słowa ledwo wykrztusiłam. Niall uniósł głowę, chciał coś powiedzieć. Nie dałam mu nawet zacząć. Odeszłam. Musiałam kogoś znaleźć, chociaż głównie skupiałam się na myśli, aby się nie rozpłakać.. 


* U Harrego * 

Siedziałem w jakimś pokoju już jakiś czas. Nie raz podchodziłem do drzwi, aby w końcu wyjść.. Jednak nie. Zawsze siadałem na łóżku i znów ogarniały mnie bolesne myśli. Nie mogłem sobie poradzić z zaistniałą sytuacją. Zostawiła mnie dla jakiegoś Conora! Całowała go! Dlaczego? Dopiero się pogodziliśmy... Całowała go! ...od razu się pokłóciliśmy... CAŁOWAŁA GO. Mimo wszystko wydawało mi się, że zerknęła na mnie. Może chciała, żebym był zazdrosny? Nie, to głupie. Po co? Przecież właśnie przez tą moją głupią zazdrość się rozstaliśmy! 
-Jesteś idiotą, stary - usłyszałem dobrze mi znany, własny głos.
-Wiem. Nawet strasznym. Kocham ją, więc dlaczego odszedłem? Powinienem dokopać mu mocniej i rzucić się na nią z pocałunkami, a potem kazać jej już nigdy więcej nie.. nie odpierdalać takich rzeczy! Dokładnie. Znów ją wypuściłem z rąk. Miłość jest przereklamowana.

* U Nialla *

Nie wiedziałem, czy iść za Emily, czy zostać i kłócić się z Kate. Zresztą nawet się do siebie nie odzywaliśmy. Staliśmy, jak jakieś posągi. Ta bezradność dobijała mnie do reszty. Wreszcie bez słowa poszedłem szukać Demi. W końcu to były jej urodziny.. EH.

* U Kate *

Mam jedno pytanie. Kompletnie nieistotne, nieważne, ale jednak mam pytanie. Co ja, do cholery, zrobiłam? Co ja powiedziałam? Jak ja mogłam? Czy ja jestem idiotką? Co ze mnie za przyjaciółka! Poczułam coś mokrego na policzkach. Łzy.. 

* U Emily *

Kręciłam się między ludźmi w poszukiwaniu tej, konkretnej osoby. Niestety, nigdzie jej nie widziałam. Straciłam nadzieję, że będę mogła wytłumaczyć się z tego głupstwa. Oparłam się o ścianę. Tuż obok mnie obściskiwała się jakaś para. Pewnie nawet nie znali swoich imion. Wyobraziłam sobie, że to ja i Harry. Zaśmiałam się. Oh, ile razy byliśmy w takiej sytuacji.. Za każdym razem towarzyszyła nam głośna muzyka, pożądanie, alkohol.. Zamknęłam oczy, a po chwili poczułam szarpnięcie na swoim ramieniu. Kiedy moje powieki ponownie powędrowały ku górze, ujrzałam tą samą parę tym razem opartą o mnie. Odsunęłam się, a wtedy wylądowali na podłodze. Nie zraziło ich to. Nawet zaczęli się śmiać w przerwach w całowaniu. Uśmiechnęłam się nikle i wyszłam na taras przed domem. Rozejrzałam się dookoła. Ogród prezentował się niebywale. Po prostu był cudowny. Oparłam się o barierkę. W ciągu tych kilku godzin zrobiło się chłodno, nawet bardzo. Na tarasie oprócz mnie były tylko dwie osoby. Pewnie, komu chciało się wychodzić na zewnątrz w takie zimno, kiedy w środku jest co najmniej czterdzieści stopni. Chciałam się przejść po ogrodzie, obejrzeć go z bliska. Jednak na schodach siedziała postać, którą tak bardzo pragnęłam odnaleźć. I w końcu znalazłam. Siedziała kilka schodków niżej, nawet nie wiedząc, że ja za nią stoję. Tylko co ja mogłam powiedzieć? Cokolwiek.. Usiadłam obok.
Spojrzał na mnie. Zdziwił się. Odwrócił wzrok. Spuściłam głowę.
-Przepraszam.. - zaczęłam, ale nie umiałam dokończyć.
-Rozumiem. Nic się nie stało. Możesz już iść - rzucił, a ja położyłam mu rękę na ramieniu.
-Przepraszam cię, naprawdę bardzo przepraszam! Zachowałam się jak idiotka, nie powinnam była tego robić, ale..
-Ale musiałam wykorzystać cię, aby pokazać Harremu, jak bardzo jestem na niego zła. Niech ma za swoje, tak?
-Nie, nie, nie.. To nie tak.. 
-A może chciałaś sobie ze mnie zadrwić? Jeśli tak, to udało ci się. Jesteś genialna.
-To wszystko miało być inaczej, a wyszło.. wyszło jak wyszło. Proszę cię, Conor, straciłam wszystkich przyjaciół. Został mi tylko Ed.. i ty. 
-Ja? Nie rozśmieszaj mnie, znamy się niecały miesiąc.
-Mimo wszystko jesteś dla mnie ważny - kiedy to usłyszał odwrócił się w moją stronę. Uniosłam delikatnie kąciki ust ku górze wycierając gorzkie łzy, które wcześniej napłynęły mi do oczu.
-Nie potrafię się na ciebie gniewać - przytuliłam się do niego. Objął mnie ramieniem. Cieszyłam się, że chociaż on nie ma mi tej chwili słabości za złe. Szkoda, że on nie był NIM. 
-Powiedz mi.. Dlaczego mnie pocałowałaś? 
-Sama nie wiem, coś mi odbiło.. - zaczęłam się jąkać.
-Przynajmniej nie muszę się już zastanawiać, jakby to było.
-Zastanawiałeś się? 
-Co? Nie, nie. Tak tylko.. - tym razem to Conor zaczął się plątać. To było urocze.. Ale to nadal nie był ON. Harry..
-Rozumiem.
-Nie rozumiesz. Emily, naprawdę mi się podobasz. Dlatego wtedy przy Louisie zachowałem się jak idiota. Myślałem, że mam jakąś szansę, ale nie wiedziałem ile dla ciebie znaczy Harry. 
-Nie przepraszaj, to moja wina - przytuliłam go mocniej. Był taki ciepły, przyjemny wśród tego otaczającego nas mrozu.
-Później, po całej tej akcji, rozmawiałem z chłopakami. Oni opowiedzieli mi waszą historię. Poczułem się jakbym czytał jakąś książkę, jakbym oglądał film.. a to wszystko było i jest waszym życiem, w które niepotrzebnie się wtrąciłem. 
-Tak, nasze życie to komedia..
-Mam tylko nadzieję, że będę mógł pozostać w niej, jako twój przyjaciel - rzucił niepewnie, a ja potaknęłam. 





*******
Oto 51. Jak zawsze trochę akcji. Mam nadzieję, że się podoba. Przepraszam, że tyle czekaliście, ale byłam na wycieczce. Kolejny będzie o wiele szybciej. No tak po raz kolejny dziękuję za wejścia i komentarze. 
Mam pytanie, czy ktoś z was ogląda X-Factor UK? Jak tak, to komu kibicujecie?

piątek, 5 października 2012

Rozdział 50

-Przestańcie! Harry, co ty odpierdalasz?! - krzyknęłam do niego.
-Jesteś moja, tylko moja. Nie pozwolę, by Conor cię tak całował i dotykał - odpowiedział.
-Ciebie do końca pogięło. Przestań go bić! - wrzasnęłam, lecz i to nie pomogło. Tym razem Conor uderzył Hazzę. Po chwili do akcji wkroczyli inni członkowie One Direction. Dopiero im udało się ich rozłączyć.
-Przepraszam, Conor, ale muszę to wyjaśnić - szepnęłam do przyjaciela. Potem udałam się do stolika, gdzie siedział nabuzowany Harry.
-Dobrze się czujesz, czy mam zadzwonić po psychiatrę?!
-Dobrze się czuję. Może byłoby inaczej, gdybyś nie była w nim zakochana!
-Zakochana, powiadasz?! Durniu, to tylko mój przyjaciel.
-Widziałem, co innego. No, już zasuwaj do niego.
-Dobra, idę. Potem nie proś mnie, żebym wróciła - powiedziałam i z godnością odeszłam. Paranoja. Znów będzie, to samo. Miesiąc rozłąki i zgoda. Albo tym razem bez. Nie chcę o tym myśleć. Za każdym razem mam ochotę płakać. Wybiegłam przed dom, a za mną Conor.
-Ej, nie płacz. Po prostu jest zazdrosny.
-Właśnie w tym problem! Chcę, żeby miał do mnie więcej zaufania.
-Gdybym ja był twoim chłopakiem, nie zachowałbym się tak..
-A jak? - spytałam.
-Tak.. - oznajmił i pocałował mnie w usta. Nie powiem, byłam zszokowana. Przecież kochałam Harrego, tak? A jednak.. odwzajemniałam pocałunki Conora. Co się ze mną dziaje?
-Przepraszam, nie powinienem.. - zaczął się tłumaczyć.
-Nic się nie stało - zachichotałam. Boże, co ja wyprawiam?
-Chodźmy do środka, zaczną się niepokoić. 
-Jasne.. - odpowiedział i poszliśmy w kierunku hallu. Oczywiście, chłopak złapał mnie za rękę, bo jak inaczej..


* U Harrrego *


Boże, już kolejny raz. Dosłownie dzisiaj się pogodziliśmy i już dziś pokłóciliśmy! Mam tego dość, idę jej poszukać. Zaraz, zaraz, ona jest tam! Z Conorem.. Całują.. W tej chwili świat wywrócił mi się do góry nogami. Emily się uśmiecha, to chyba dobrze. Słyszałem raz takie powiedzenie: Jeśli kogoś kochasz, pozwól mu odejść. Może powinienem to wypróbować. Jak ona jest szczęśliwa, to ja też. Tak, odpuszczam sobie łatwo, ale nie mam nic, co mogłoby pomóc. Gdy nadejdzie chwila, gdy już nie wytrzymam, to po prostu skończę ze sobą. Nie jest to takie trudne. Wystarczy kupić wódkę i środki nasenne. 
-Stary, co jest? - zapytał mnie Louis.
-Czemu miałoby coś być?
-Bo masz zaszklone oczy.
-Nie zauważyłem.
-Co się stało? - powtórzył.
-Emily i Conor są razem, to się stało! Ale spokojnie.. jestem silny.
-Harry, ty płaczesz, nie jesteś silny. Kochasz ją, więc zapieprzaj do niej i ją pocałuj!
-Nie, za bardzo ją kocham. Pozwolisz, że pójdę do hotelu?
-Tak, jasne, ja też zaraz tam pójdę.
-Dzięki - uśmiechnąłem się i odszedłem.


* U Emily *



Całowaliśmy się z Conorem. Głupio się czułam, gdyż ja go nie kochałam. Jest dla mnie przyjacielem, może nawet nie tak do końca.. Dobrym znajomym. Jego ręka po chwili znajdowała się na moim tyłku.
-Przepraszam, co wy wyprawiacie? - krzyknął Louis.
-Cześć, nic takiego.
-Słuchaj Conor, po tobie to bym się jeszcze tego spodziewał, ale po Emily?!
-To nasza sprawa, obydwoje tego chcemy - powiedział chłopak siedzący obok mnie.
-Serio Em, chcesz tego? - zastanawiał się przez chwilkę.
-Tak. - wyjąkałam. Jejku, jak ja tego pożałowałam.
-Aaaa. Okej, więc zostawiam was teraz samych - odrzekł i poszedł. Ja po chwili przeprosiłam Conora i także wróciłam do pokoju. W myślach ciągle powtarzając, jaka to jestem głupia.. i w ogóle. Po długim namyśle, uznałam, że dobrze robię. Harry jest dla mie przeszłością. Kochałam go, ciągle go kocham i prawdopodobnie do końca życia będę kochać. Ale on z biegiem czasu znajdzie sobie inną, albo zrobi dziecko jakiejś 40-latce. Nie będzie to przyjemnie dla mnie, ani dla chłopaków, ale też nie będzie to koniec świata. Kto wie, może Conor okaże się bardziej romantyczny, zabawniejszy i opiekuńczy. Możeee.... Jednak nigdy nie zapomnę o Harrym. Przed chwilą też nie zapomniałam. Całując się z Maynardem patrzyłam jedynym okiem na Stylesa. Tym razem chciałam wybudzić w nim zazdrość. Tak wiem to dziwne, ale taka jest prawda. Chciałam, żeby podszedł do mnie i rzucił się na mnie. Nie w znaczeniu dosłownym. Jednak tak nie było. Tylko wyszedł, i po chwili podszedł Louis. Dał mi do zrozumienia, że źle robię, ale ja głupia to kontynułuję. Wracając do rzeczywistości. Nie mogłam tak tego zostawić. Wyszłam ze swojego pokoju i udałam się pod drzwi mojego mam nadzieję chłopaka. Coś mnie zaniepokoiło, mianowicie siedzącego tu Nialla.
-Co jest, nie wchodzisz?- zpaytałam.
-Harry się zamkną i nie wpuszcza nikogo oprócz Louisa. Wygląda na to, że dziś śpię tutaj na podłodze.
-Ni żartuj, pójdziesz do mnie, mam dwu osobowe łóżko, Kate nie będzie zazdrosna.
-Kate, zazdrosna? Przecież ona ma chłopaka?
-Niall, kto ci nagadał takich bzdur?
-No ona!- krzyknął.
-Ta ona jest samotna jak palec. Dobra, jutro pogadamy chodź.
-A tak właściwe co się znów stało między tobą i Harrym?
-Nieważne. To znaczy, chyba już nie jesteśmy razem.
-Co, czemu?!
-Bo jest tu Conor.
-Aha, Hazzuś był lekko zazdrosny hihi.
-Horan przestań, to nie jest śmieszne. 
-Trochę jest.
-Nie jest!!!!! Conor to miły chłopak z którym jestem więc się przymknij!- krzyknęłam.
-Że co proszę?
-Słyszałeś, to koniec na dzisiaj. Idź do mojego pokoju i śpij. Ja idę do Kate.


* U Kate *

Siedziałam w swoim pokoju, gdy nagle ktoś zapukał. Nie musiałam zbyt długo czekać, bo już po chwili zobaczyłam Emily.
-Hej, co jest?
-W porządku, gdzie jest Danielle?  
-U Liama.
-Nie jest w porządku, Znowu się pokłóciliśmy, całowałam się z Conorem, jestem głupia...
-Że kogo całowałaś?- zapytała krzykiem.


********
I oto mamy kochaną 50 <3 Taki mały jubileusz<3 Więc teraz będę przemawiać dosyć długo. Dziękuję za równo 27656 wyświetleń i 512 komentarzy, z czego połowa jest moja. Mniejsza o to. Jestem bardzo szczęśliwa, ze ktoś czyta mojego bloga. Bardzo, ale to bardzo szczęśliwa, nigdy nie spodziewałam się, ze będzie nas tu tyle. Nie spodziewałam się razem z Iwoną. Dobra, oczywiście dalej piszę. Nie zamierzam przestań. Mam jeszcze sporo pomysłów, więc życzcie mi powodzenia. KOOOOCHAM WAS WSZYSTKICH <3

Kiwcia xxx.