wtorek, 17 kwietnia 2012

Rozdział 4





Harry to prawdziwy gentelman, otworzył mi drzwi, żebym wsiadła do auta, a potem je zamknął. Nie wiem sama co mam robić, nienawidziłam go za to co mi zrobił, ale widać było, że się zmienił, że tego żałuje.
-Emily, zanim cię odwiozę do domu, chciałbym cię zabrać w pewno miejsce, dobrze?- zapytał.
-Ehh.. no okej, ale proszę nie na długo, boję się, że Katy nie wzięła kluczy. - odparłam.
-Nie ma sprawy, Kocie. - wypowiedział te słowa, po czym odwrócił się w moją stronę i pogłaskał po włosach. - Farbowałaś włosy, bo masz takie.. inne?
-Nie farbowałam, wiesz może zmieniły mi się po tych 3 latach...- powiedziałam i w tej samej chwili uśmiech z buzi Hazzy znikł. - No ale jedźmy już!
-Ok, słuchaj, a mogłabyś zawiązać sobie oczy albo się schować?- zapytał.
-Nie wiem czy mam się bać, czy śmiać, ale dobrze.- wzięłam chustę, którą dał mi Harry i owinęłam ją wokół głowy.- Ej, ale nie wywieziesz mnie gdzieś za granice, albo nie wyrzucisz do rzeki?
-Hahaha, jak ja kocham te twoje poczucie humoru, no oczywiście, że nie głuptasie.- odpowiedział ze śmiechem.
Przegadaliśmy całą drogę. Rozmawialiśmy o jedzeniu, o tym co śpiewałam na przesłuchaniu do X-Factor'a, o naszych rodzicach, etc. Harry opowiedział mi o ich pierwszym koncercie, kiedy to  bał się wyjść na scenę, bo było za dużo fanek...
-Dobra, jesteśmy na miejscu!- wykrzyknął Hazza.
-Nareszcie, czyli już mogę zdjąć ta opaskę tak?- zapytałam.
-Nie, co ty zgłupiałaś?!
-Dobra, dobra tylko pytałam.- odpowiedziałam zezłoszczona.
Harry wysiadł, następnie otworzył drzwi i wziął mnie za rękę. Maszerowaliśmy i maszerowaliśmy, aż nagle stanął.
-Kobieto, zdejmuj chustę.- zrobiłam tak jak mi kazał. Wtem ujrzałam nie co innego jak plac zabaw.
-Em, pamiętasz to tutaj się poznaliśmy, siedziałaś sama na tej huśtawce i coś tam pisałaś. Wtedy podszedłem i zapytałem się czy.. mogę skorzystać z drugiej.


-Tak, tak jejku jak mi się chciało wtedy śmiać. Hahaha! - i o mały włos się nie popłakałam.
-Emily, nie przywiozłem cię tutaj bez powodu, chciałbym jeszcze raz przypieczętować naszą wieczną przyjaźń. - w tej chwili Hazz wyjął z tylnej kieszeni spodni branzoletkę i zapiął mi ja na ręku.- Chciałbym, żebyś nigdy nie zapomniała kim dla mnie jesteś.
-O mój Boże, Harry! - nie wytrzymałam, po czym z radości rzuciłam mu się w ramiona.
-Wybaczam ci, wybaczam...-  wyszeptałam mu do ucha płacząc.
-Nie płacz, Emi.Wiesz, jestem teraz najszczęśliwszym chłopakiem na ziemi, proszę powiedz czego mi jeszcze potrzeba? - zapytał uśmiechając się szeroko i ukazując swoje dołeczki.
-Heh, a może dziewczyny?- odparłam.
-Ahh na to jeszcze mam czas.- powiedział i jeszcze mocniej mnie przytulił. Kiedy się od siebie oderwaliśmy powiedział:
-Chodźmy się pobawić!
-Ty myślisz, że ile my mamy lat?
-Ja 18, ty 17, niby to już za dużo, ale zobacz.. Louis nigdy nie zwraca na to uwag!.- zaśmiał się.- Przecież ja dobrze wiem, że lubisz to miejsce.. - zachęcał mnie.
-Czasami żałuję, że jesteś jedyną osobą na świecie, która czytała mój pamiętnik.- zażartowałam.
-Wiesz, znam kilka osób, które z chęcią by go przeczytały, więc jeśli..
-Głuptasie, wiesz, że nie oto mi chodzi. Okej, kto ostatni przy huśtawkach?! Hahahaha - krzyknęłam i zaczęłam uciekać.
-To nie fair!!- wrzeszczał biegnący za mną Harry.
Oczywiście dotarłam pierwsza, nie było to uczciwe, ale jestem dziewczyną i mam prawo do takich manewrów. Przez kolejne dwie godziny bawiliśmy się jak małe dzieci, jedliśmy lody, lepiliśmy babki z pasku - co, oczywiście, skończyło się bijatyką. Nagle dostałam sms'a od Kate ,, Jak się bawisz? Ja zostaje u chłopaków na noc, jutro ci wszystko opowiem haha. Niall konsumuje pomarańczę, Lou bawi się z Zayn'em moimi włosami, a w tej chwili czytają co ci pisze, Liam wyszedł gdzieś z Danielle więc ogólnie się tu nie nudzę. Do jutra Papa xoxo.''
-Kto to? - zapytał ciekawski Hazza.
-Kate, chyba się zaprzyjaźniła z chłopakami. Zobacz co mi napisała. Ahh, kocham ją..
-Hm.. ściemnia się, może już odwiozę cię do domu?
-Nie będę miała nic przeciwko. - powiedziałam, po czym razem poszliśmy do samochodu. Podczas powrotu głównie śpiewaliśmy. Harry uznał, że mam niesamowity głos oraz że ci co na mnie nie głosowali są głupcami. W mgnieniu oka dojechaliśmy do domu.
-Okej, dzięki za podwózkę, hm.. Mam prośbę, czy nie mógł byś jutro przywieźć tu Kate? Będziemy musiały pojechać do studia i się pożegnać - poprosiłam go.
-Nie ma mowy, mam pozwolić żebyś została sama i żeby ktoś cię napadł?! Dziś śpię u ciebie!- krzyknął bezczelnie wpraszając się do mnie.
-Dobra jak chcesz, ale śpimy oddzielnie..- powiedziałam. Zaprosiłam Harrego do mieszkania - Tu jest kuchnia, tam salon, a na górze pokoje, jakbyś czegoś nie wiedział to wołaj.
-Okej, to ja zrobię kolację, a ty idź się przebierz.- powiedział stanowczo, nie znosząc żadnych protestów.
Tak też zrobiłam, lecz nie da się wyjść z mojego pokoju bez wejścia na Facebook'a i Twitter'a. Jak zwykle miałam mnóstwo gratulacji i zaproszeń do znajomych. Tylko jedna rzecz mnie zdziwiła...
-Harry?! Szybko, chodź tu do mnie!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz