piątek, 31 sierpnia 2012

Rozdział 45

Byłam taka zmęczona, że miałam ochotę się położyć i spać przez kolejne dwa tygodnie. Niestety, nie mogłam. Rozejrzałam się po swoim pokoju. Tutaj tak wiele się zdarzyło, a teraz nie zrobię tu ani jednego kroku przez miesiąc. Westchnęłam. Miałam jeszcze trochę czasu, więc weszłam na Twittera w swoim telefonie. W trendsach zobaczyłam "We Are Pleased That Emily is coming to LA". Mimowolnie się uśmiechnęłam. Naprawdę uwielbiałam fanów! Przejrzałam najnowsze tweety. Olly Murs dziękował fanom za wspaniały koncert, B.o.B. skarżył się na ból głowy.. Upuściłam telefon. Spadł na ziemię. Przez moment wlepiłam w niego bezmyślne spojrzenie, jednak w końcu ocknęłam się i podniosłam urządzenie. Zerknęłam jeszcze raz, może mi się tylko przewidziało? Nie, jednak nie. Wciąż widziałam wpis Kate "Hey, nie ma to jak kolacja z @Harry_Styles o 4rano! Kocham Cię idioto <3". 
Rozumiem. Szanowny pan Hary Styles, który twierdził, że kocha mnie najbardziej na świecie szybko znalazł sobie pocieszenie. U mojej przyjaciółki. Byłej przyjaciółki. Poczułam, że złość się we mnie wzbiera. W dodatku Hazza jej odpisał.. "Yay, miło było. Trzeba to powtórzyć, Skarbie. x". Skarbie? Byłam już wściekła. Kręciłam się po pokoju nie mogąc znaleźć dla siebie miejsca. W pewnym momencie rzuciłam się na łóżko i przytuliłam mocno do pluszowego kota. Zerknęłam na telefon leżący obok. Wiedziałam, że oprócz tych dwóch, były jeszcze inne ich wpisy.. Nie chciałam ich czytać. Spojrzałam na biurko, na którym stała ramka ze zdjęciem. Hazz dawał mi na nim buziaka w policzek. Rzuciłam w ramkę poduszką, przez co spadła i połamała się. Szkło rozsypało się na kawałki. Zignorowałam to i odwróciłam się w drugą stronę. Za oknem słońce powoli zachodziło. Podeszłam do okna. Chciałabym mieć balkon w pokoju, tak jak Kate. Westchnęłam. Nagle usłyszałam przedziwny dźwięk. To mój głodny żołądek. Nic dzisiaj nie jadłam. Postanowiłam, że zjem coś na lotnisku. Właśnie. Już miałam zejść na dół, aby poczekać na zewnątrz na taksówkę. Niestety przy drzwiach pokoju upadłam. Poczułam ostry ból w lewej nodze, a po chwili ujrzałam krew. Nie było jej dużo, ale mimo to przestraszyłam się. Przesunęłam się w stronę łóżka i oparłam o nie plecami. Nie miałam, jak wstać i poszukać apteczki. Nawet nie miałam na to siły. Poczułam na policzkach łzy. Tak bardzo bolało. Głupia, mogłam posprzątać pozostałości ramki. Albo najlepiej w ogóle nie rzucać w nią poduszką.. Ale byłam taka zła! 
-Aua! To twoja wina, debilu - mruknęłam do siebie sycząc z bólu. Wzięłam telefon do ręki. Zaraz miała podjechać taksówka. Nie miałam pojęcia do kogo zadzwonić. W końcu wybrałam numer Lou.
-Emily? - nie krył zdziwienia.
-Tak.. Louis musisz mi pomóc.
-Coś się stało? Mów szybko!
-Może wyda ci się to głupie.. - przerwałam, żeby wytrzeć łzy. Ból był okropny, marzyłam o silnym znieczuleniu - Ale stłukłam ramkę od zdjęcia, a potem weszłam na nią. 
-Czyś ty oszalała?! Gdzie jesteś? Coś sobie zrobiłaś?
-Myślisz, że specjalnie na nią stanęłam? Ze stopy leci mi krew. Boli jak cholera. Przyjedź proszę!
-Dobrze, ale gdzie jesteś? 
-W domu.. - jęknęłam, a on rozłączył się mówiąc, że będzie za kilka minut. Miałam szczęście, że był w domu. Usłyszałam podjeżdżający samochód pod dom. Chciałam, żeby to był Louis, mimo że wiedziałam, iż to podjechała właśnie taksówka. W końcu usłyszałam skrzypnięcie opon drugiego samochodu. Szybko!

Siedziałam na krześle w szpitalnym hallu ze spuszczoną głową. Miałam już za sobą wizytę u lekarza, a na mojej nodze widać było różowy bandaż. Ciekawe.. Louis siedział obok mnie i rozmawiał przez telefon z Simonem. Powiedział mu o moim małym wypadku. 
-Chodź. Musimy się pośpieszyć, jeśli chcesz zdążyć na samolot.
-A walizki? - spytałam, a Lou pomógł mi wstać. Założył sobie moją rękę na kark, złapał mnie w talii i ruszyliśmy korytarzem.
-Cholera, nie wzięliśmy ich? Myślałem, że je spakowałem.
-Może i tak. Nie pamiętam. Przepraszam.
-Za co?
-Za wszystko. Za to, że musiałeś tłuc się do mnie, że siedzisz teraz ze mną, a nie z Eleanor, czy chłopakami.. 
-Ty naprawdę oszalałaś - rzucił i cmoknął mnie w czoło.

-Żegnaj - usłyszałam smutnawy, męski głos. Spojrzałam na Louisa, który właśnie mocno mnie przytulił. Nie miałam pojęcia, jak to będzie. Miesiąc bez tych wariatów? Jeszcze nie tak dawno myślałam, że to niemożliwe..

Miesiąc później..

To niewiarygodne ile osiągnęłam w ciągu tego miesiąca! Nagrałam kilka nowych piosenek, w dodatku z takimi gwiazdami jak B.o.B., Cher Lloyd, czy Snoop Dogg! Niedługo miałam nagrać piosenkę z Sheeranem, jak i zacząć nagrania do nowego teledysku. Tym razem koncertowego. Oprócz tego zagrałam mnóstwo koncertów, na które przyszły tłumy. Najlepsze było jednak to, że praktycznie cały czas spędzałam z Edem. Nawet na jednym z koncertów śpiewaliśmy wspólnie. Pokochałam jego piosenkę The a Team, jednak nadal uwielbiałam Kiss me. Twórczość Eda zawsze dawała mi natchnienie, napawała ogromnymi emocjami..

Tak. To już dziś. Teen Choice Awards trwało już od jakiegoś czasu, a aktualnie prowadzący zapowiadał występ Chrisa Brwona. Stałam za kulisami i nadal byłam podekscytowana rozmową z Justinem Bieberem. Wymieniliśmy się telefonami, po czym poszedł do swojej garderoby. Dziwne, ale nadal nie spotkałam chłopaków z  One Direction. Trochę się tego obawiałam. Dawno ich nie widziałam, nie wiedziałabym jak miałabym się przy nich zachować. Westchnęłam czując ukłucie w sercu na myśl o Harrym. Wciąż czułam do niego żal, jednak coraz częściej myślałam o zgodzie między nami. Brakowało mi jego obecności, uśmiechu, spojrzenia, czy jego charakterystycznego tonu mówienia. Chciałam, żeby wszystko było tak, jak dawniej. Niestety, to niemożliwe. A może? Może trzeba zapomnieć o urażonej dumie, honorze i zaryzykować. Odnowić starą, gorącą znajomość? Nie mogłam dłużej o tym myśleć. Właśnie mnie wywołali..

Nawet jadąc z Coldplay na prestiżową imprezę po zakończeniu gali myślałam tylko o jednym. Wygrałam w kategorii Najlepszy Debiut! Mimo, iż nagrodę za najlepszy teledysk otrzymała Rihanna za 'Where have you been', to i tak byłam przepełniona radością. 


***

Impreza trwała w najlepsze. Wypiłam tylko kilka drinków, choć reszta sobie niczego nie żałowała. Teraz byłam pewna. Jestem gotowa. Gotowa, aby wybaczyć i znów śmiać się w towarzystwie tej szóstki. Niestety nie spotkałam jeszcze nikogo z tej paczki. Do czasu. W końcu w tłumie wypatrzyłam blond grzywę i błękitne oczka. Z uśmiechem ruszyłam przed siebie. 



* U Harrego *

Co chwilę wpadała mi w oczy jej krótka turkusowa sukienka. Tak. Wciąż w tłumie zauważałem Emily. Ile bym dał, żeby teraz stać obok niej i móc ją przytulić, czy pocałować. Musiałem ją odzyskać. Z rozmyślań wyrwał mnie delikatny, dziewczęcy głos..
-Cześć, miło was znów widzieć. Gratuluję nagrody - powiedziała dziewczyna. Moja dziewczyna! Po chwili zaczęła wszystkich przytulać. Wiedziałem.. Byłem pewny, że ominie mnie, może też i Kate. Zaczęła od Zayna, Lou i Liama, a na koniec wtuliła się w Nialla. Stali już tak długo. Poczułem zazdrość. Dlaczego ona go tak wyróżniała? Jeszcze ten buziak.. Złapałem Kate w talii i przyciągnąłem ją do siebie. Chciałem, żeby zrozumiała, jak się czuję. Jednak mnie zaskoczyła. Nagle podeszła do nas i złapała Kate za rękę.
-Stęskniłam się za tobą. Chciałabym ci wybaczyć - zaczęła, a ja słuchałem oniemiały. Za to Gilbert od razu rzuciła się na nią w uścisku i zaczęła jej dziękować - Dlatego się postaram wybaczyć, ale nie zapomnę - mruknęła mimo wszystko z uśmiechem. Brakowało mi tego uśmiechu. Puściłem Kate. Postanowiłem powiedzieć jej prawdę. Ona musiała mi wybaczyć.
-Emily.
-Harry - powiedzieliśmy jednocześnie - Harry, posłuchaj. Byłam zła, ale skoro ty i Kate coś do siebie.. Powinnam to zaakceptować i życzyć wam szczęścia. Tak, więc.. Sto lat! - uśmiechnęła się nikle i przytuliła mnie, natomiast mi szczęka opadła. Nie byłem w stanie jej nic odpowiedzieć. Tylko ją przytuliłem. Niby zwykły uścisk, a jednak zupełnie inny. Pełen tęsknoty, uczucia. Poczułem, że ona też mnie kocha. Wciąż mnie kocha!
-Emily, to nie tak.. - wziąłem głęboki wdech. Emi stała teraz między Niallem i Louisem. Horana objęła ręką. Znów poczułem zazdrość. Irlandczyk wziął ją na ręce. Wszyscy się śmiali. Zazdrość, złość.
-Co chciałeś mi..? - nie dokończyła.


* U Emily *

Słyszałam, że Harry zaczął coś mówić. W głębi serca miałam nadzieję, że powie mi, że to wszystko nie było prawdą. To tylko moja wyobraźnia, to tylko sen. Tak naprawdę kocha mnie najbardziej na świecie, tak ja jego. Głupia nadzieja. Chciałam zachęcić Harrego do kontynuowania, ale to co zrobił.. On ją pocałował na moich oczach. Pochłaniali się. Lizali w najlepsze! Jednak nie.. Nie dałam rady. Taki widok był dla mnie zbyt bolesny. 
-Ja.. przepraszam na chwilkę, pójdę.. tam - wyjąkałam i czym prędzej oddaliłam się od nich. Może i mogłam im wybaczyć, ale nie mogłam cieszyć się ich szczęściem. Byłam już całkiem daleko, gdy ktoś nagle złapał mnie za rękę. 
-Niall, puść mnie - poprosiłam. 
-Nie odchodź. Nie daj im za wygraną. Proszę, zostań z nami.. Pokaż, że jesteś silna. Potrzebuję cię. Tylko ty wiesz, co czuję.
-Ale ja nie jestem silna! Nie chcę być. Chcę uciec i się schować. Przepraszam cię, ale nie mogę na nich patrzeć. 
-Myślisz, że ja mogę?
-Leave me alone. 

************


I oto 45. Przepraszam że tyle czekaliście, jakoś tak wyszło. Po pierwsze dzięki za ponad 20,000 wyświetleń i 26 obserwujących. Nie wiem jak to się dzieję, że tak szybko was przybywa. Następny pojawi się może 8, tak raczej tak. Więc komentujcie, haha, nie krępujcie się. Czuję się głupio o to prosić, ale raz się żyje. Ooo... zapomniałabym KOCHAM WAS!!! 

sobota, 25 sierpnia 2012

Rozdział 44

* U Harrego *

Idziemy z Niallem chodnikiem do jednego z najbardziej popularnych barów w Londynie. Jestem taki głupi.. Może jakbym się zabił, albo jakimś cudem wylądował w szpitalu, to Emily by mi wybaczyła. To o niej cały czas myślę. Jak mogłem pozwolić jej odejść. Nie będę tego rozpamiętywał. Nie ma sensu. Znam ją jak nikogo innego. Wiem, że tak łatwo mi nie wybaczy. Zastanawiam się czemu do niej nie dociera to, że między mną a Kate nic nie ma. Nagle usłyszałem  jakiś kobiecy głos za nami:
-Do toalety tak?
-Kate?! Co ty tu robisz?- zapytał Niall.
-Głupia nie jestem, wiedziałam, że idziecie do jakiegoś baru.
-No to nici z naszych planów.- powiedziałem, po czym do głowy przyszedł mi dość niecny plan.
-Może niekoniecznie... Kate, zapomnijmy o tym co było. To się nie odstanie. A teraz może spróbujmy odzyskać zaufanie Em.- poruszyłem znacząco brwiami.
-Co proponujesz?- zapytała.
-Skoro sądzi, że coś między nami jest, to może niech będzie.
-Nie sory, nie pociągasz mnie.- Niall wybuchnął śmiechem.
-No dzięki!- powiedziałem obrażony.- Mi chodzi o ty, żebyśmy poudawali. 
-To jeszcze pogorszy sytuacje.
-Niekoniecznie. Jak będziemy ,,razem,, Emily będzie zazdrosna, więc też sobie znajdzie jakieś pocieszenie. Niestety tamten szczęściarz ją rzuci, bo go namówimy, a na rzuci mi się w ramiona.
-Hahaha.- Niall już nie wytrzymywał.
-A kto będzie tym szczęściarzem?- zapytałam Kate.
-Jak to kto? Niall!- powiedziałem, a temu burak z twarzy momentalnie znikł.
-I to wypali.
-Nie wiem, tak jest w filmach.
-Muszę wam przerwać, ale ona jutro wyjeżdża do LA. A na dodatek ty Kate masz chłopaka jak mu to powiesz?- wtrącił Niall.
-Co?!- krzyknęliśmy razem z Kate na co ona dopowiedziała.- Jakoś to załatwię zajmijmy się jednak planem.
-Nie pamiętasz jak ostatnio przerwałeś jej trasę? Teraz musi to nadrobić.
-Dobra zaczynamy działać od teraz.- zacząłem.-Kate idź po chłopaków, przedstaw im plan, i idziemy do Emily!
-Ale jest już 23.- powiedziała.
-Jakoś mnie to nie obchodzi. Ruchy!- krzyknąłem na co dziewczyna zajęła się swoją czynnością a ja z Horanem czekaliśmy na dole. Po około 10 minutach wszyscy zjawili się na dole. Wiedzieli już o co chodzi, więc nie musiałem im tłumaczyć. Wsiedliśmy do samochodów. Ze mną jechała Kate, Niall i a w drugim pojeździe znajdowała się reszta czyli : Zayn, Liam i Louis.

* U Emily * 

Zaprosiłam Ed'a do środka, lecz on niestety musiał jechać pozałatwiać jakieś sprawy przed wyjazdem. Włączyłam MTV, po czym poszłam umyć włosy. Około 22.50 byłam na dole i słuchałam muzyki Akurat leciała Top 40, dokładnie 2 miejsce. Nie chciało mi się tego oglądać, bo wiedziałam, że zaraz lecę. Włączyłam sobie wiadomości i tak jakoś zasnęłam. Obudziło mnie pukanie do drzwi. wstałam, okryłam się kocem. Nie patrząc kto to otworzyłam.
-Hej, my na maraton filmowy- powiedział Lou, a następnie całą 6 wpakowali się do mnie do domu. Moją uwagę przykuł Harry trzymający się za rękę z Kate. Wiedziałam, że pomiędzy nimi coś jest. 
-To co oglądamy, ja proponuję Paranormal activity 1.- krzyknął Niall.
-Ale to Horror. Ja się boję lepiej obejrzeć komedię. Jak już tu jesteście.- wtrąciłam.
-Spokojnie, masz mnie.- Niall podszedł i się do mnie przytulił. Nie mam pojęcie co im odbiło. W końcu zgodziłam się i usiadłam na kanapie obok Irlandczyka, natomiast po drugiej stronie miałam Harrego... Nie będę zwracała uwagi na to jak się mizia z Kate. 
Oczywiście film skończył się na porozwalanym popcornie i plamach od coli na dywanie. Ahh nie ma to jak sprzątanie po nich. Właściwie to gdzie oni się teraz podziewają? Przecież nie wyszli.  Rzuciłam te mopy i poszłam do kuchni. To najbardziej prawdopodobne miejsce. O co tu się dzieję? Mąka porozwalana, na niej jajka.. Boże co za debile. 
-O hej, sorry idę tańczyć.- powiedział Harry. Nie na widzę go! Za nim kolejno do kuchni wbiegli Louis, Liam a na końcu Zayn.
-Co tu się dzieję?- zapytałam.
-Butelka, Kate kazała mu tańczyć na tym. Chodź zagrasz z nami. Ale najpierw tanieć!- oznajmił Liam, na co Hazz zaczął się wydurniać. Najpierw poślizgnął się na jajku, potem był już cały w mące. Ja tylko stałam i przyglądałam się mu. Na koniec powiedział.
-Dla Kate zrobię wszystko!- to mnie powaliło. I ponoć mnie kochał. 
-A ja zrobię wszystko, żebyś wyszedł z mojego domu. Nie jesteś tu mile widziany, więc spierdalaj!- wybuchnęłam na niego. On szybko się zwinął i zabrał za sobą Kate. Bożę jak ja ich nie na widzę. Powtarzam się ale tak jest. Jak oni mnie okłamują. Teraz zostałam tylko z chłopakami. Niestety Niall i Zayn zaraz poszli dołączyć do Hazziątka. 
-Emily, oni nie są razem. No wiesz kto.- zaczął Liam.
-No właśnie widziałam. - odpowiedziałam.
-Ale nie to tak serio nie są. To ich plan. Ale dobra nie ważne. My idziemy. 
-OK, jutro do was wpadnę się pożegnać bo wiecie jadę.
-No ok. Papa- powiedzieli i wyszli. Zostałam sama z tym bałaganem i wspomnieniami. Dość dziwnymi jeśli chodzi o Nialla. Cały czas się na mnie gapił. Szturchał się z Harrym. Przytulał mnie podczas filmu. Chyba za dużo pił. W końcu posprzątałam bałagan, umyłam się i zasnęłam około hmm 3.
Następnego dnia wstałam około 14. Późno, ale budzik nie zadzwonił. Zaczęłam się pakować do toreb które przysłał mi Simon. Były ich 2. Za bardzo nie wiedziałam co mam brać. Stanęło na tym co najlepsze. O 17 wyszłam z domu i udałam się autobusem do chłopców. Otworzył mi Zayn.
-Heej, zegnamy się.. No to pa.- powiedział i mnie przytulił.
-Hola, aż tak mnie nie lubisz?- zapytałam na co on wpuścił mnie do środka. Wszyscy wstali na mój widok. Podeszłam do Louisa, potem do Liama, potem do Kate. Dałam jej klucze do domu. W końcu to też jej dom i to jej powiedziałam. Potem nadszedł czas na Harrego. Podałam mu rękę, on ją uścisną i już miałam iść dalej, ale on nie chciał mnie puścić.
-Przepraszam, ale się śpieszę.- mruknęłam a Hazza z niechęcią ją zostawił. Podeszłam do Nialla. Tu był kłopot, prawie połamał mi żebra. 
-Dobra, ja też cię kocham, ale proszę opuść mnie. 
-No dobrze. To Paa. Widzimy się za miesiąc. 
-Tak za miesiąc Papa- krzyknęłam i wyszłam. Około 18 byłam już w domu. Postanowiłam zamówić taksówkę na 20 i pojechać do studia. Zjadłam sobie puszniutki obiadek, po czym spakowałam jeszcze laptopa, ładowarkę słuchawki etc.


* U Harrego *

-To co, plan nie wypalił?- zapytał Liam.
-Trzeba to kontynuować. Niall nie postarałeś się!- krzyknąłem.
-To moja przyjaciółka, nie będę robił takiego czegoś!- odpowiedział.
-No dobra pozostaje twitter.- rzekłem i odwróciłem się w stronę Kate, która natychmiast zrozumiała o co mi chodzi.


*********
Dzięki za ponad 17 000 tysięcy i 22 obserwujących. Ostatnio dużo się działo, dlatego dziękuję również za to, że głosowaliście na mnie w konkursie na BLOG MIESIĄCA SIERPIEŃ 2012, w którym ostatecznie zajęłam 2 miejsce. Nie spodziewałam się tego. KOCHAM WAS!!!! <3 xxx.

sobota, 11 sierpnia 2012

Rozdział 43

*U Emily*

Jak on mógł tak powiedzieć? Jak mógł uwierzyć w słowa Micka? Jak mógł posądzić mnie o kłamstwo? Przecież doskonale wiedział, że to nieprawda.. Błądziłam korytarzami nie mogąc się odnaleźć. Już nawet nie płakałam. Nie miałam na to siły. Rozejrzałam się wokół. Korytarze, sale, pokoje, studia, obrazy, czy dywany.. Wszystko teraz wydawało się być takie obce. A jednak.. W końcu odnalazłam windę. Zapewne musiałam minąć ją kilka, bądź kilkanaście razy, a mimo to nie rzuciła mi się w oczy. Ruszyłam w jej kierunku.

Automatyczne drzwi już się zamknęły, winda ruszyła. Dlaczego udajesz, że między nami nic nie było? Może on miał rację? Robisz to z każdym?! Wciąż dźwięczały mi w uszach słowa Harrego. Spuściłam wzrok na podłogę. Wtem usłyszałam dobrze wszystkim znany sygnał. Spojrzałam przed siebie. Drzwi rozsunęły się, a moim oczom ukazał się wysoki rudzielec ze zmartwioną miną. Na mój widok oczy mu się rozbłysły. 
-Wszędzie cię szukałem. Musimy porozmawiać, Emily - powiedział, a ja zastanawiałam się ile już razy ktoś mnie szukał w ostatnim czasie. Sporo. 
-Ale ja nie chcę rozmawiać. Zresztą muszę iść.
-Nie musisz, a skoro nie chcesz ze mną gadać, to równie dobrze możemy pojeździć windą w górę, a potem w dół.. I tak w kółko - rzucił, po czym władował się do środka. Wcisnął odpowiednie guziki, przez co drzwi znów się zamknęły. Ed oparł się o lustro i zaczął się mi przyglądać. Nic nie mówił, więc i ja milczałam. Nawet nie miałam pojęcia, co mogłabym takiego powiedzieć. Przecież nic nie zrobiłam. Chyba. 
-Emily - usłyszałam jego głos, kiedy już jechaliśmy w dół. Spojrzałam na Eda. - Wiem, że w ostatnim czasie dużo się działo w twoim życiu. Wywiad u Ellen, kariera, osiemnastka, Harry.. - zaczął, a ja miałam ochotę powiedzieć, że nawet nie ma pojęcia, jak wiele się ostatnio działo. - Ale uważam, że ty i Harry powinniście pogadać i się pogodzić. Dopiero, co zostaliście parą i co? To już miałoby się skończyć? - nie wytrzymałam. Zaczęłam się śmiać. Właśnie winda ponownie ruszyła w górę. 
-Masz rację, dużo się wydarzyło. Ale dlaczego mówisz o mnie i o Harrym? Słyszałeś, co dziś mówiłam? Nie było żadnych nas. Rozumiesz? Harry i Emily, to nigdy nie istniało. On całuje każdą, do łóżka też może pójść z byle kim. Byle tylko było coś do pomacania!
-Emily, gadasz bzdury! Harry cię kocha i w życiu cię nie zdradził. On przecież taki nie jest, sama dobrze wiesz. Zresztą.. Dlaczego wypierasz się tego uczucia? Doskonale zdajesz sobie sprawę z tego, że i ty go kochasz! 
-Nie! Najwidoczniej Styles nie powiedział ci wszystkiego. 
-Jak to? - spytał zdezorientowany. Energicznie, być może zbyt mocno, przycisnął guzik rozkazujący windzie wrócić do parteru. 
-Przecież on całował się z Kate! Gdyby nie chłopcy, doszłoby do czegoś więcej - wykrzyczałam czując, że oczy zalatują mi łzami. Niemożliwe. Myślałam, że już ostatecznie się ich wyzbyłam. A jednak ludzki organizm potrafi zaskakiwać. Ed podszedł do mnie i przytulił z całych sił. Nie opierałam się. Potrzebowałam jego pokrzepiającego dotyku. 
-Ja wszystko wiem. Rozmawiałem z Harrym, wszystko mi wytłumaczył. On prawie płakał, gdy opowiadał, że powiedziałaś, że to koniec. Proszę cię. Nie przekreślaj waszego związku z tego powodu. Harry.. On nie chciał całować Kate. Był w szoku, nie wiedział co zrobić. Proszę, nie przekreślaj waszego związku. Minęło tak mało czasu, a już macie się rozstać? To nie może się tak skończyć.
-Mówisz, jak on.
-Ale taka prawda! Zrozum to. Ty i Harry musicie być razem. Za bardzo się kochacie. Nie potraficie bez siebie wytrzymać chwili, co dopiero mówić o kolejnych miesiącach. Spędźcie je razem, nie osobno. Wybacz mu, proszę - mówił ściskając mnie coraz mocniej. Wytarłam mokre policzki. 
-Ja.. ja nie wiem. Nic nie wiem. Nie chcę. Proszę.. daj mi spokój. Muszę pomyśleć. Nie chcę.. nie chcę go widzieć.
-To niemożliwe, za bardzo go kochasz..
-Możliwe! Nie kocham go i nigdy nie kochałam! - wrzasnęłam odsuwając się od niego. Harry całujący Kate, Harry ze wszystkimi swoimi dziewczynami, z Caroline Flack.. Te wszystkie obrazy zaczęły napływać do mojej głowy. Moja wyobraźnia nagle zaczęła pracować. Widziałam jak całował się z każdą, jak, jak.. Nie. Złapałam się za głowę. To wszystko tak bolało. Dlaczego wyobraźnia musi być taka chora? Czemu nagle muszę widzieć takie wstrętne obrazy? Drzwi od windy się uchyliły. Wcisnęłam wszystkie guziki, a potem wybiegłam. Ed próbował iść za mną, ale drzwi zatrzasnęły się. Mógł wysiąść na każdym innym piętrze. Przeniosłam spojrzenie na szklane drzwi, po czym zlustrowałam wzrokiem swoje odbicie. Wyglądałam jak siódme nieszczęście. Poszłam do łazienki, aby się trochę poprawić. Nie mogłam wyjść w takim stanie na ulicę, paparazzi zjedliby mnie. 

Kiedy wychodziłam przy drzwiach od windy zrobiło się małe zamieszanie. Coś mnie tknęło i podeszłam do jakiejś kobiety stojącej niedaleko widowiska.
-Coś się stało? - spytałam próbując coś zrozumieć z wypowiedzi ludzi, jednak żadne ich słowo nie pomogło mi w ocenie sytuacji.
-Winda zacięła się między piętrami. Kamery w środku przestały działać, światło i wentylator zapewne też. Musiała być jakaś awaria w dostawie prądu, ale to niemożliwe, żeby tylko winda przestała funkcjonować..
-Czy.. Czy ktoś jest w środku? 
-Nie mamy pojęcia, dlatego musimy się pospieszyć. Niestety winda utknęła w takim miejscu, że dostanie się do środka i uwolnienie jakichś osób będzie bardzo trudne. Teraz przepraszam panią, ktoś powiadomił dziennikarzy o tym wypadku, muszę ich zbyć - rzuciła chłodnym tonem i zniknęła za szklanymi drzwiami zostawiając mnie samą. Pomijając ten mały tłumek, który uzbierał się przy drzwiach, jakby czekali, aż winda spadnie na dół. 
-Co jeśli Ed jest w środku? Jeśli to moja wina? Cholera.. - szeptałam do siebie. Nigdy nie zdarzyła mi się taka historia ze zwykłą windą. Nie miałam pojęcia, co mogłoby się stać, czy ktoś mógłby zginąć, czy cokolwiek innego. Jednak moja podła wyobraźnia ukazywała mi coraz to gorsze scenariusze. 
-Nie Ed już wyszedł, przecież nie jeździłby sam, jak idiota.. To była tylko nasza zabawa, jak ja poszłam, to on też. Nic mu nie jest, wrócił na przyjęcie - tłumaczyłam sobie, aby się choć trochę uspokoić. 


* U Nialla *

Miałem małe wyrzuty sumienia, że zostawiłem Harrego przy stoliku z alkoholem. Jednak obiecał mi, że będzie rozważny. Nie wierzyłem mu, ale niedaleko stał Louis z Zaynem i Simonem, więc nie musiałem się, aż tak bardzo martwić. Bardziej zastanawiałem się gdzie poszła Emily. Przyjęcie dla niej, bez niej nie było zbyt emocjonujące. Atmosfera z pewnością byłaby inna, lepsza, gdyby pominąć kłótnię między nią, a Harrym. Westchnąłem. Nie miałem pojęcia, co zrobić. Na początku chciałem wybiec za Emily, wszyscy chcieliśmy, ale Simon kazał nam zostać i nie robić zbyt wielkiej afery. Na szczęście Ed wymknął się z przyjęcia i poszedł jej szukać. Rozejrzałem się. W końcu podszedłem do pewnej brunetki.
-Cześć - zacząłem niepewnie. Dziewczyna spojrzała na mnie wyraźnie zaskoczona. 
-Niall? Myślałam, że jesteś na mnie wściekły i nie chcesz mnie znać, po tym wszystkim..
-Co się stało, to się stało. Nie ma co rozpamiętywać - rzuciłem, choć wciąż bolało mnie wspomnienie tamtego incydentu - Chciałem pogadać z tobą. 
-Dzięki za te słowa. Szkoda, że Harry wciąż jest na mnie zły. Może kiedyś mi wybaczy.. - mruknęła ze smutkiem - Właśnie, ostatnio chciałeś mi coś powiedzieć, ale Zayn nam przerwał.
-A nie pamiętam już. - Tak, stchórzyłem. Wiem - A powiedz mi.. Tylko tak między nami. Czujesz coś do Harrego?
-Co? Nie, do Harrego nic nie czuję. Mówiłam wam to tysiąc razy. 
-Ale podoba ci się, prawda? 
-Byłam i nadal jestem Directionerką. Zawsze podobaliście mi się wszyscy. Louis, Liam, HARRY, Zayn, ty. Dla mnie wszyscy jesteście strasznie atrakcyjni, ale to nie znaczy, że coś do was czuję. 
-Mówiłaś, że nie podoba ci się Harry - nie mogłem przestać drążyć tego tematu, musiałem wiedzieć - Teraz mówisz, że ci się podoba, że wszyscy ci się podobamy. Kręcisz, widzę to. 
-O czym ty mówisz? Zrozum, Niall, mówię prawdę. 
-To powiedz mi dlaczego rzuciłaś się na niego? Dlaczego go tak namiętnie całowałaś? Pewnie, gdyby nie my to byś go rozebrała!
-Nie zrobiłabym tego, przecież wiem, że Emily go kocha.
-Ale jednak go całowałaś, pchnęłaś go na fotel, usiadłaś na nim. Widziałem to. Widziałem wszystko. Skoro nic do niego nie czujesz, to dlaczego to zrobiłaś? Dlaczego spieprzyłaś życie jemu i swojej najlepszej przyjaciółce? Tego chciałaś? - nie wytrzymałem. Emocje wzięły górę. Moje słowa chyba ją zaskoczyły, bo przez chwilę nie wiedziała, co odpowiedzieć. Zacząłem żałować, że tak na nią naskoczyłem. 
-Ja nie chciałam.. Dlaczego tak mówisz.. Proszę, nie mów tak.. Ja nie chciałam, rozumiesz? - zaczęła się jąkać. Chciałem ją przeprosić, że tak naskoczyłem, ale nie umiałem. W pewnym momencie jej przestraszone, zagubione spojrzenie zmieniło się. Stało się takie.. twarde, surowe. - Zrozum, że to był impuls. Poczułam, że muszę go dalej całować, ale na początku nie miałam takiego zamiaru. Po prostu.. po prostu dawno się nie całowałam, okej? Zresztą nie mogłabym niczego czuć do któregokolwiek z was, bo.. bo jestem zajęta - rzuciła odwracając wzrok, a mnie zatkało. Czyżbym się spóźnił? Wydawało mi się, że ona też coś do mnie czuła. Pamiętam, jak weszła do mojego pokoju i chciała spać ze mną. Czyżbym źle ją zrozumiał? Jaki ja jestem.. żałosny, głupi.
-Zajęta? 
-Tak. Zadowolony? Nie chciałam niczego spieprzyć. 
-Rozumiem. Narazie, Kate - mruknąłem i odszedłem. Wróciłem do Harrego, który nadal siedział przy stoliku z alkoholami. Przed sobą miał pełny kieliszek, w który wlepił puste spojrzenie. Usiadłem obok niego. 
-Nie pijesz?
-Chłopcy i wujek Simon mnie obserwują. Jeśli cokolwiek jeszcze wypiję, to będę miał przerąbane. 
-To ja to wypiję - rzuciłem i wziąłem naczynie, które szybko opróżniłem z czerwonej cieczy. Westchnąłem patrząc na Hazzę.
-Wyglądasz, jak jakiś wrak.
-Ty też. Co się stało?
-A co się miało stać? Nic się..
-Nie kłam - przerwał mi - Przecież widzę. Wyglądasz jak ja. 
-Kate kogoś ma.
-Co? To niemożliwe, przewidziało ci się. Idź jej powiedz, że ją kochasz, do cholery. Albo ja to zrobię. Albo nie. Nie lubię jej.
-Eh, i tak ją lubisz. Zresztą ona sama mi to powiedziała.
-Ona kłamie tak samo beznadziejnie, jak ty - zrobił krótką pauzę -Dobra. Może i trochę ją lubię. Ale jestem zły, jak cholera. 
-Harry, od kiedy ty tak często przeklinasz? - próbowałem się zaśmiać. 
-Nie wiem. Mam ochotę wypić coś mocniejszego. Co ty na to? Idziesz ze mną, czy zostajesz na tym wspaniałym przyjęciu?
-Idę, ale jak chcesz się wymknąć spod czujnego oka Simona? O Louisie to już nawet nie wspomnę.. - nie odpowiedział. Wstał i pociągnął mnie za rękę w stronę wyjścia. Tam zagrodzili nam drogę Liam, Lou i Zayn. Nasz producent tylko zmierzył nas wzrokiem i kontynuował z kimś rozmowę. 
-Gdzie idziesz, stary? Jeśli masz zamiar się gdzieś upić, to zapomnij. Wiem, że jesteś zdołowany, ale to żadne rozwiązanie - zaczął tłumaczyć Louis. 
-Wyluzuj idę do łazienki.
-Nie wierzę ci - wtrącili się jednocześnie Liam i Zayn. 
-Spokojnie, ja z nim pójdę. Przypilnuje, żeby nigdzie nie wychodził - rzuciłem. Oni westchnęli i w końcu się zgodzili. Dziwnie się poczułem. Nie chciałem ich okłamywać.
-Dobra, szybko.. Zanim się zorientują - rzucił Harreh. Winda była nieczynna, więc pobiegliśmy schodami.


* U Emily *

Nie mogłam usiedzieć w jednym miejscu. Byłam taka zdenerwowana. Ciągle myślałam, że to przeze mnie Ed mógł siedzieć w zablokowanej windzie, a ludzie nijak nie mogą dotrzeć do niego, aby go uratować. Chodziłam w kółko. W końcu usłyszałam sygnał. Czyżby naprawili windę? Podbiegłam do drzwi, które właśnie się otwierały. Ludzie już jakiś czas temu powrócili do swoich zajęć. W windzie stał jakiś mężczyzna, który miał brudne ubrania, zapewne od jakiegoś smaru, czy czegoś. W ręku trzymał jakieś narzędzia.. Z pewnością nie wyglądał, jak Ed Sheeran. Odetchnęłam z ulgą. Niepotrzebnie się martwiłam. Ale zaraz.. To gdzie on jest? Przecież zajrzałam na salę, gdzie trwało przyjęcie i nie widziałam go. Stałam tak i gapiłam się na metalowe drzwi od windy. Mężczyzna już dawno mnie wyminął i poszedł rozmawiać z recepcjonistką. 
-Co za cholerny dzień.. - mruknęłam. Nie mogłam stać spokojnie, jeśli nie byłam pewna, że nic mu nie jest. W końcu to był mój przyjaciel. Tak, miałam świadomość, że w tym momencie przesadzałam z tą troskliwością i przesadnym zamartwianiem się. Przecież windy często się zacinają, a Ed mógł pójść gdziekolwiek chciał. Chyba z tego wszystkiego stałam się histeryczką. 
-Co tak stoisz? - ktoś szepnął mi do ucha, a ja podskoczyłam. Odwróciłam się i ujrzałam swojego przyjaciela, na którego się rzuciłam i mocno wyściskałam. 
-Idioto, martwiłam się o ciebie. Nie znikaj tak! 
-Cóż za miłe powitanie. Ale widzę, że cię wystraszyłem, więc wybaczam ci tą niemiłą uwagę - zaśmialiśmy się oboje. - Hm, a ty się gdzieś nie spieszyłaś? Wybiegłaś tak szybko z windy.. 
-Wredny jesteś. Bardzo. 
-Nieprawda. - wciąż staliśmy tak przytuleni.
-Mam prośbę. Pojechałbyś ze mną do domu i pomógł się spakować? 
-Wyjeżdżasz? 
-Tak, do Los Angeles. Na miesiąc, może dłużej.. 
-Zostawisz mnie? 
-Muszę, wujek Simon kazał. 
-No dobrze.. Pomogę ci, ale pod jednym warunkiem. 
-Jakim? - spytałam, gdy już wyszliśmy na zewnątrz studia. 
-Lecę z tobą. 
-Jak to? Przecież nie możesz. 
-Dlaczego nie mogę? Nie chcesz mnie tam? 
-Co? Chcę, bardzo chcę. Ale przecież Simon ci nie pozwoli, masz tutaj koncerty i.. i w ogóle.
-Rozumiem, że nie chcesz robić sobie konkurencji i wolisz, żebym ograniczał się jedynie do naszej, kochanej Anglii?
-To nie tak. Ty zawsze musisz wszystko przekręcić.. 
-Spokojnie, nie denerwuj się. To miała być niespodzianka. Lecę razem z tobą, hura! Wszyscy się cieszymy!
-Serio? Aaaa, kocham cię! 
-Ja ciebie bardziej - zaśmiał się i cmoknął mnie w policzek, po czym oboje wsiedliśmy do jego samochodu. 

 
************
Oto 43rozdział! (; Wiem, że już  odpisałam tak na komentarz.. Ale naprawdę, Wy wszyscy mnie zadziwiacie! Nawet nie zdajecie sobie sprawy, jak bardzo się cieszę, kiedy mówicie, że dziś zaczęliście czytać i w tak krótkim czasie dotrwaliście, aż do 42rozdziału! Jestem strasznie szczęśliwa. ♥ Dziękuję Wam z całego serca. 
Pamiętajcie, aby głosować, Skarby. :D W dodatku dziękuję za 17obserwujących.. <33

wtorek, 7 sierpnia 2012

Rozdział 42

Czemu tak trudno jest bycie wiernym? Przez to pytanie nie mogłam zasnąć. Kręciłam się, spoglądałam na zegarek, od czasy do czasu na Nialla, ale miał zamknięte oczy, więc pomyślałem, ze nie będę go budziła. W końcu nie wytrzymałam tej ciszy, szturchnęłam irlandczyka tak mocno, że podskoczył.
-Spisz?- zapytałam.
-Już nie! Właściwie to już od dawna nie śpię, wiercisz się jak jakaś stara baba.
-Dobra nie ważne. Może powiedź Kate co do niej czujesz.
-Próbowałem.
-I co?- zapytałam.
-Zayn nam przerwał, to było przed tym incydentem.
-Spróbuj jeszcze raz.- powiedziałam, zaraz jednak mnie olśniło.- Gdzie są dziewczyny?
-Pewnie odwieźli je do domów, ale zostały na noc u nich.  Haha.- zaśmiał się, po czym oddał.- Ale przespij się. Jutro dopiero czeka cię ciężki dzień.
-Nie chcę tam iść, nie możesz ty pójść i przynieść mi moich rzeczy?
-Nie! Spij! - rozkazał mi.
-No ok, ale najpierw zaśpiewaj mi kołysankę.- poprosiłam, on objął mnie ramieniem i zaczął cicho śpiewać Ed'a Sheerana -  Kiss me. Horan ma piękny głoś. Beż problemu zasnęłam.
-Emily! Wstawaj! Juz 15!- obudziły mnie czyjeś głosy, właściwie nie czyjeś tylko Nialla.
-Co... Nie chcę tam iść!- powiedziałam zaspanym głosem.
-Kiedyś i tak go zobaczysz, czy na gali, czy na ulicy.
-No dobra, daj mi 15 do 1 godziny.- rzuciłam, wstałam i zaczęłam ubierać się w dres adidasa. Irlandczyk natomiast we wczorajsze spodnie i koszule.  Poszłam do łazienki, zrobiłam ostry makijaż, chciałam, żeby Harremu oczy wyszły na mój widok. Po 30 minutach zeszłam na dół, do Horana, który był w kuchni i prawdopodobnie zjadał chipsy.
-O jete..- powiedział na mój widok, po czym buzia mu się otworzyła,a jej zawartość upadła na podłogę.
-Aż tak źle?- zapytałam.
-Wyglądasz bosko.
-Dziękuję.- złapał mnie za rękę i pociągnął w kierunku podjazdu. Gdy tylko wyszliśmy z mieszkania, ujrzałam mój prezent urodzinowy od Harrego. Ciekawe skąd się tam wziął. Miałam ochotę znowu się popłakać, ale błagam, ile można? Na dodatek stało tu tyle paparazzi, że byłoby mi wstyd. Prawdopodobnie wiedzieli już o wczorajszych wydarzeniach.
-Wczoraj z Zaynem namordowaliśmy się, by przenieść jakoś tu ten samochód. Jak widzisz udało się, co oznacza....- przerwał.
-Że nie potrzebie to zrobiliście, bo dziś go oddaje.- powiedziałam.
-Nie. To oznacza, ze nie musimy iść na piechotę.- odparł, po czym  otworzył mi drzwi, a sam wsiadł z drugiej strony i odjechaliśmy.
-Kiedy zdałeś na prawko?- zapytałam.
-No więc widzisz.. ostatnio nie miałem czasu i ten tego..- zaczął się jąkać, a po chwili zrobił wielkiego buraka. Zaczęłam się gwałtownie śmiać, a on razem ze mną. Niestety musiałam przestać, bo poczułam wibracje mojej komórki. 
-Halo?- odebrała.
-Hej, hej, co słychać u mojej gwiazduni?
-Simon, heeej! A nic ,właściwie. Dawno się nie odzywałeś.
-No wiem, ale mam dla ciebie same dobre wieści.
-Wal prosto z mostu!- krzyknęłam podekscytowana, że, aż Niall podskoczył.
-No więc Nie wiem od czego by tu zacząć. Może od tego, ze jesteś nominowana do dwóch kategorii na TCA: Najlepszy debiut i Najlepszy teledysk PoP. 
-Aaaa, żartujesz?! Jaaa?
-Nie, wróżka zębuszka. Na dodatek jedziesz na miesiąc do LA! Wylot mamy po jutrze. Ale wszystko ci opowiem na imprezie.- powiedział, a ja nie ogarnęłam o co mu chodzi.
-Simon, jakiej imprezie.
-Przyjedź dziś na 18 do studia. Buziaki, Pa!- rzekł i rozłączył się. Byłam strasznie podekscytowana. No musiałam wszystko powiedzieć Horanowi. Tak się tym przejęłam, ze nie zauważyłam willi chłopców. Przystaliśmy.
-Jesteś pewna, że tego chcesz?- zapytał troskliwie Niall.
-Nie, ale muszę. Dobra chce mieć to już za sobą.- rzuciłam i wyszłam w samochodu. Zobaczyłam otwarte drzwi wejściowe, ale po nich można się wszystkiego spodziewać. Weszłam. Pierwszą osobą, która mnie zauważyła był Louis.
-Emily!!!!!!!!! Boże ty żyjesz hahahaha!!!- krzyczał i niemal że, udusił mnie.
-Tal, Louiś, proszę. Przyszłam tylko po swoje rzeczy.- powiedziałam, a zaraz potem ujrzałam resztę członków One Direction. Próbowałam nie zwracać uwagi na oddalonych od siebie Harrego i Kate. Właśnie Harry. Człowiek, o którego się martwiłam,   a jednak jest cały.
- To co mogę wejść na górę?- zapytałam Lou. Na co on rzekł:
-Tak jasne. Proszę.- wskazał ręką na schody. Poszłam sama. Zaczęłam od kosmetyków. Potem ubrania. Na końcu biżuteria. Gdy byłam już praktycznie spakowana, usłyszałam trzask drzwi, a następnie Kate.
-Otwórz drzwi, zaraz wychodzę.- rozkazałam.
-Emily, ja naprawdę przepraszam, nie chciałam, żeby tak wyszło. Proszę, wybacz mi. - zaczęła się jąkać.
-Słuchaj, nie rozumiem czemu to zrobiłaś i pewnie nigdy nie zrozumiem. Ale dotknęło mnie to. Przecież jesteśmy przyjaciółkami, myślałam, że mogę ci ufać. Na dodatek Harry. Do niego to nie mam słów.- powiedziałam.
-Też bym się zdenerwowała, ale nie zrobił tego umyślnie. To tylko moja wina. Proszę wybacz nam.
-Nie mogę, nie teraz. Niedawno wszystko wydawałoby się jak z bajki. Miałam przyjaciół, chłopaka. Teraz to wszystko jakby runęło. Co prawda Niall jest moim przyjacielem. Bardzo dobrym przyjacielem. Tak samo jak reszta One Direction. Ale ty i Harry.- zacięłam się, po czym kontynuowałam.- Muszę już wychodzić.
-Proszę zostań.- przytrzymała mnie.
-Nie mogę.- odpowiedziałam i zeszłam schodami. Przytuliłam się do Nialla, a zaraz potem do reszty członków 1D z wyjątkiem Harrego.
-Na razie. Widzimy się na TCA!- rzuciłam.
-Będziesz.- zapytał Zayn.
-Oczywiście. Pa- powiedziałam i wyszłam. Gdy byłam przy furtce usłyszałam głos. Ten głos. Głos Harrego.
-Nigdy nie przestane cię kochać. Proszę wybacz mi.
-Odejdź, zabieraj tą łapę. Idź się przespać z in..- nie dokończyłam, iż Hazz wpił się w moje usta. On tak całował, ale to nie zmienia faktu. Odepchnęłam go.
-Pijany jesteś, spadaj!- krzyknęłam, lecz on nie chciał mnie puścić.- Proszę, to boli.- dodałam, po tym jak robił mi małą pokrzywę.
-Mnie boli serce.- powiedział.
-Proszę, daj mi spokój i idź do Kate.- odparłam i zaczęłam uciekać. Uznałam, że nie mam na co czekać, więc od razu udałam się do studia. 
Dotarłam równo o 18. Od razy ruszyłam w kierunku windy. Po drodze wsiadł Ed.
-Cześć, słyszałem o tym co się stało między tobą i Harrym.
-Nie chcę o tym gadać.- odpowiedziałam. 
Wysiedliśmy z winy. Wtem usłyszałam:
-Emily!!! Moja gwiazdunia. 
-Simon! Hej!- rzekłam, po czym go przytuliłam.
-Chodź mam niespodziankę.- rzucił, złapał za rękę i zaprowadził na salę gimnastyczną. Tam ujrzałam wszystkich członków swojej ekipy, którzy zaczęli śpiewać mi sto lat. Pod koniec tej melodii na sale wniesiono wielki tort. Byłam w niebo wzięta. 
-Dziękuję, kochani jesteście.- tak się zaczęła impreza. Nagle podszedł Simon z jakimś kolesiem w czapce. 
-Em, przedstawiam ci B.o.B! 
-O Bożę. Jestem twoją wielką fanką.- krzyknęłam.
-Zostawiam was samych.- wtrącił Simon i odszedł.
-Już wiem. Słuchaj pozwól, że zaproponuję ci duet. Masz niesamowity głos, a na dodatek umiesz rapować. Słyszałem, że jedziesz do LA, więc mogła byś poświęcić mi trochę czasu. Rozmawiałem też z Simonem, zgadza się. Więc jak będzie?
-Oczywiście, że tak. To moje marzenie.- odpowiedziałam. 
-O dzięki. Simon ma mój numer. Dobra, teraz cię zostawię. Cześć!- rzucił i odszedł. To najlepszy dzień w moim życiu. No prawie, nie będę wspominać o Harrym i Kate. 
-Hej, hej!- usłyszałam Zayna?
-Co wy tu robicie?- zapytałam widząc całą 6.
-Odwiedziny takie małe, chodź.- powiedział Louis i poszliśmy do wolnego stolika. Znów była zabawna atmosfera. Nawet Kate się włączała do rozmowy. śmiałam się, znów byłam szczęśliwa. 
-Dlaczego udajesz, że między nami nic ni było!- krzykną Harry, wstając, przy czym przerywając interesującą opowieść jak Lou wszedł do damskiej toalety.
-A coś było?- zapytałam chamsko.
-Nie nic nie było! Nic Kurwa nie było.- pierwszy raz widziałam go takiego.- Może Mick miał rację. Robisz to ze wszystkimi, nie ważne kto to. Lubisz ostrą jazdę, a, że ranisz jakiegoś człowieka, nic nie znaczy!
-Pierdol się Styles!- wstałam.- Wiesz, że to nie prawda. Ty sypiasz z każdą fanką napotkaną na ulicy. Oby tylko miała wielki tyłek i płaski brzuch.- uderzyłam go ręką w twarz.
-Przepraszam, nie powinienem..- nie pozwoliłam mu dokończyć.
-Nie powinieneś się urodzić..- krzyknęłam, aż cała sala zwróciła na nas uwagę. Zdjęłam bransoletkę i mu ją oddałam.- Nawet na przyjaźń nie zasługujesz.- po tych słowach wyszłam z sali.

* U Harrego *

-Nie powinieneś się urodzić!- krzyknęła, a zaraz potem oddała mi bransoletk mówiąc. - Nawet na przyjaźń nie zasługujesz. - Czemu to powiedziałem?! Nagle nie panowałem nad sobą. Zacząłem zrzucać wszystko ze stołu. Po chwili miałem łzy na policzkach, nawet na ubraniu. Chłopacy mnie powstrzymywali. W końcu usiadłem w kącie i lekko popłakiwałem. Niby mężczyzna. Ale ja ją tak kocham.
-Nie płacz. Proszę. - powiedział Niall, po chili dodał.- Idźcie z Kate do domu, ja tu z nim zostanę. Oni przytaknęli i wyszli.
-Dziękuję. - szepnąłem mu do ucha.
-Nie ma za co.
-Gniewasz się na mnie? - zapytałem.
-Nie, jesteśmy braćmi, na ciebie nigdy. 
-Dzięki.
-Nie dziękuj mi tyle. - odpowiedział głaszcząc mnie po plecach.
-Dobrze, co jutro robimy?
-Mamy wywiad w jakimś radiu. - rzekł.
-A potem?
-Już nic.
-Może pójdziemy do klubu.- zaproponowałem, na co on się uśmiechnął i odparł..
-Ależ oczywiście Haroldzie. 

******
Dziękuję za tyle wyświetleń i takie motywujące komentarze. No kocham Was po prostu <3 Oby tak dalej. Zajrzyjcie jeszcze do poprzedniego posta. Biorę udział w konkursie i chcę, żebyście pomogli mi zająć pierwsze miejsce. Dla przypomnienia: <klik>





UWAGA

Kochani!!! 
Startuję w kategorii: Najlepszy Blog Sierpień 2012 w konkursie organizowanym przez: <klik> . Mój numer na liście to 11. Zapraszam Was do głosowania. Jest to dla mnie bardzo ważne. 

Pozdrawiam,
Kiwcia xxx.