Wyszłam z samochodu. Musiałam przytrzymać sobie grzywkę, gdyż wiatr rozwiewał moje włosy we wszystkie kierunki. Odwróciłam się do tyłu i wpadłam na mojego chłopaka. Jego loki, jak i włosy innych, również nie chciały pozostać na swoim miejscu. Z samochodu wyszli już wszyscy, po czym razem przekroczyliśmy próg ogromnego centrum rozrywkowego. Już z zewnątrz wydawało się wielkie, ale kiedy weszłam do środka.. Pierwszy raz tutaj byłam. Trochę oślepiały mnie te wszystkie, kolorowe światła. Rozejrzałam się, aż moim oczom ukazał się wielki szyld z napisem 'Bowling'.
Minęło już trochę czasu, a my wciąż graliśmy w kręgle. Musiałam przyznać, że się wciągnęłam. Grałam pierwszy raz.. Nie. Drugi raz w życiu. Pierwszy był zanim Harry zgłosił się na kasting do X-Factora. Spojrzałam na niego. Siedział na kanapie i uśmiechał się do mnie ukazując swoje białe ząbki. Mimo, że był w przeciwnej drużynie, to najgoręcej kibicował właśnie mi.
Nie byłam najlepsza, ale za to świetnie się bawiłam.
-Emily, rzucasz? - usłyszałam zniecierpliwiony głos Kate, która czekała na swoją kolej. No tak. Za dużo myślenia. Kula wypadła mi z rąk i przewróciła niemalże wszystkie kręgle. Szkoda, że na torze obok. Wszyscy zaczęli się śmiać, łącznie ze mną. Jednak musiałam pójść po kulę, więc ruszyłam w stronę chłopaka, który właśnie ją podniósł. Kiedy podeszłam bliżej uśmiechnął się. Najwidoczniej domyślił się, że to ja strąciłam kręgle, kiedy prawdopodobnie nastąpiła jego kolej.
-Czyżby to była twoja kula? - spytał niskim, zapadniętym głosem. Miał krótkie, ciemne włosy i wielkie blado-błękitne oczy. Jego szerokie ramiona pokrywał brązowy sweter założony na białą koszulkę, a nogi zakrył beżowymi rurkami. Do tego specjalne buty do gry. Musiałam przyznać, że był całkiem przystojny. Mógł mieć z 22 lata najwięcej. Uśmiechnęłam się lekko.
-Niestety tak. Przepraszam, nie jestem zbyt dobra. Mam nadzieję, że nie wpłynęłam na waszą grę?
-Tak, to widać - zaśmiał się podając mi błękitną kulę - Proszę. Właściwie to dzięki tobie nasza drużyna wygrała, więc dzięki.
-W takim razie się cieszę - oznajmiłam i już chciałam odejść, ale znów usłyszałam jego aksamitny głos.
-Jestem Louis, a ty?
-Emily. O, masz tak samo na imię, jak mój przyjaciel, wiesz?
-Ciekawe. Jesteś stąd, z Londynu?
-Tak, ale ty masz trochę inny akcent, nie jesteś stąd?
-Nie, jestem francuzem, ale od jakiegoś czasu mieszkam tutaj. Dobra, leć, bo widzę, że cię kumple wołają, zresztą mnie też.
-Miło było cię poznać.
-Ciebie również. Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś się spotkamy - mówiąc to pomachał mi i odszedł do swoich znajomych. Ja również wróciłam do moich wariatów. Zerknęłam na Harrego, ale kiedy napotkał moje spojrzenie wyglądał jakby był jakby trochę zły, po czym szybko odwrócił wzrok. Nie wiedziałam o co mogło mu chodzić. W końcu nie wytrzymał, wstał i odciągnął mnie na bok. Akurat była kolej Katy.
-Co to miało być? - spytał pełen pretensji.
-Jak to co? O czym ty mówisz?
-O tym, co przed chwilą robiłaś.
-A co robiłam? Trafiłam w cztery kręgle?
-Przestań, wiesz o czym mówię. Flirtowałaś z tym chłopakiem! - zatkało mnie. Ale tylko na chwilę, bo zaraz wybuchnęłam śmiechem.
-Niczego takiego nie zrobiłam. Wzięłam kulę i chwilę z nim porozmawiałam. Harry.. Ty jesteś zazdrosny?
-Ale ty się tak na niego patrzyłaś i.. - chyba zabrakło mu argumentów, bo na chwilę zamilkł - Może jestem.
-Zabawny jesteś. I słodki. Nawet bardzo - wymruczałam mu do ucha mocno się do niego przytulając. Przygarnął mnie do siebie i namiętnie pocałował.
-Nadal uważasz, że go podrywałam? - spytałam, kiedy oderwaliśmy od siebie nasze wargi.
-Nie jestem pewny.
-Dlaczego? Przecież całuję ciebie, a nie jego. Harry, kocham cię.
-Wiem. Chodźmy już - rzucił uśmiechając się słodko. Trzymając się za ręce wróciliśmy do reszty.
Kate była dosyć dobrą zawodniczką. Jednak kiedy Lou zaszedł ją od tyłu i przytulił, aby ją rozproszyć, zaskoczona rzuciła kulę, że ta doleciała, aż na drugi koniec sali. Spiorunowała chłopaka wzrokiem, a on tylko niewinnie się uśmiechnął. Wiedziałam, że Kate się zemści. Chciałam pójść po kulę widząc, że Kate jest zajęta pouczaniem lidera zespołu. Jednak Harry zaoferował się i sam poszedł. Usiadłam na kanapę. Widziałam, że osiemnastolatek zatrzymał się i czemuś się przyglądał, ale nie mogłam dociec co go tak zainteresowało. W końcu się ocknął i szybko wrócił do nas.
-Harry, teraz ty - rzucił Louis zmęczony ciągłym gadaniem Katy. Wstał, wziął kulę i już miał rzucać..
-Trzymaj, Emily - mruknął i podał mi owalny kształt.
-Co? Jak to? Przecież teraz jest twoja kolej.
-Zagraj za mnie.
-No dobrze, ale gdzie ty.. - pocałował mnie i pobiegł w stronę toalet, a ja westchnęłam.
* U Harrego *
Pobiegłem w stronę toalet, przy których siedziała całująca się para. Odepchnąłem chłopaka i przygwoździłem go do ściany. Teraz już nie miałem żadnych wątpliwości.
-Oh, czyżby to nie Harry Styles we własnej osobie?
-Mick.. Co ty tutaj robisz?
-Zanim mi przerwałeś? Otóż chciałem, hm.. Przelecieć tamtą napaloną pannę, ale niestety przez ciebie zwiała.
-Jesteś obrzydliwy - skrzywiłem się. Chciałem coś dodać, ale Mick mi przerwał.
-Może. Ale przynajmniej ze mną chcą iść do łóżka wszystkie kobiety, a co z tobą? Pewnie nadal jesteś prawiczkiem, a te twoje romanse to ściema. Prawda, Hazziu?
-Ty szmaciarzu.. - zacząłem coraz bardziej wściekły.
-Harry! Harry! - usłyszałem zatroskany głos Emily i przekląłem w duchu. Czemu musiała iść za mną..?
-O, popatrz. Twoja nowa dziewczyna idzie w naszym kierunku.
-Skąd ty wiesz?
-Mówią o was wszędzie. Zresztą.. pewnie ona też nie chciała się z tobą ruchać!!!
-Zamknij się! - krzyknąłem mu prosto w twarz i mocniej przyparłem go mocniej do ściany. Irytował mnie. I to bardzo..
-Harry, co ty wyprawiasz? Mick?! - zrobiła wielkie oczy.
-Nie denerwuj się, Emily - zacząłem.
-Oh, Emily! Miło cię znów widzieć.. Chociaż nie wiem, czy to dobry moment na pogaduszki, bo właśnie we dwóch prowadzimy poważną rozmowę..
-Harry, chodź. Zostaw go, wszyscy czekają.
-Nie, Emily, nie teraz! - wrzasnął Mick, a potem dodał ciszej - Musimy dokończyć rozmowę o tym, jakim sposobem zaciągnąć cię do łóżka, bo biedny prawiczek Styles, nie ma pojęcia co ma zrobić. Może mu podpowiesz, jak to było z nami, jak cudownie jęczałaś i jak.. - ostatniego słowa nikt już nie zrozumiał, gdyż wybełkotał coś, po czym od razu przeklął. Tak, właśnie mu przywaliłem.
-Pożałujesz.
-Nie, to ty pożałujesz, że kiedykolwiek chciałeś skrzywdzić moją Emily - warknąłem, a on.. Zaczął się śmiać, niczym psychopata masując policzek Emily, która przerażona schowała się za moje plecy. Miałem ochotę go zabić na miejscu.
-Nie wierz tej suce.. Puszcza się ze wszystkimi.. Ale jeśli w ogóle dojdzie do was razem.. W łóżku.. To uważaj. Ona lubi ostrą jazdę - wysyczał, a Emi chciała wymierzyć cios w jego drugi policzek, ale zrobił unik. Widziałem jak się zachwiał, najwidoczniej mój poprzedni cios dosyć dobrze go zamroczył. Byłem wściekły. Jak on mógł tak mówić? Wtem poczułem ostry ból w brzuchu. Skuliłem się, a kątem oka widziałem, jak ten idiota ucieka. Emily szybko przytuliła mnie. Skrzywiłem się trochę z bólu, ale wyprostowałem się i objąłem ją ramieniem. Spojrzała mi w oczy. Wiedziałem, co teraz nastąpi i nie myliłem się. Z jej pięknych oczu poleciał strumień łez. Wtuliła się we mnie.
-Harry, nie wierz mu, to nieprawda..
-Wiem - powiedziałem całując ją w czoło, chociaż ciągle o tym myślałem. Żałowałem, że podszedłem do tego dupka i naraziłem Emily na takie.. nerwy. Chyba wiedziała, o czym myślałem. Ciągle powtarzała słabym głosem, że to nieprawda, aż w końcu zamurowało mnie, gdy usłyszałem jej dwa ostatnie słowa, zanim znów zaczęła płakać.
-Harry, to nieprawda, nieprawda. On kłamie, ja nadal jestem dziewicą! - wyszeptała.
*******
Długo oczekiwany 37 rozdział. Mam nadzieję, że się podoba. Następny już za chwilkę.
Widzę, że chyba długo pracowałaś nad tym rozdziałem, bo wyszedł ci świetnie ! Nie spodziewałam się takiego rozwoju akcji. Biorę się za kolejny. :)
OdpowiedzUsuńW sumie to sporo czasu mi to zajęło. Dzięki :****
OdpowiedzUsuńno, wreszcie ;p
OdpowiedzUsuńTak też się cieszę, że w końcu napisałam ;d
OdpowiedzUsuń