*U Emily*
Jak on mógł tak powiedzieć? Jak mógł uwierzyć w słowa Micka? Jak mógł posądzić mnie o kłamstwo? Przecież doskonale wiedział, że to nieprawda.. Błądziłam korytarzami nie mogąc się odnaleźć. Już nawet nie płakałam. Nie miałam na to siły. Rozejrzałam się wokół. Korytarze, sale, pokoje, studia, obrazy, czy dywany.. Wszystko teraz wydawało się być takie obce. A jednak.. W końcu odnalazłam windę. Zapewne musiałam minąć ją kilka, bądź kilkanaście razy, a mimo to nie rzuciła mi się w oczy. Ruszyłam w jej kierunku.
Automatyczne drzwi już się zamknęły, winda ruszyła. Dlaczego udajesz, że między nami nic nie było? Może on miał rację? Robisz to z każdym?! Wciąż dźwięczały mi w uszach słowa Harrego. Spuściłam wzrok na podłogę. Wtem usłyszałam dobrze wszystkim znany sygnał. Spojrzałam przed siebie. Drzwi rozsunęły się, a moim oczom ukazał się wysoki rudzielec ze zmartwioną miną. Na mój widok oczy mu się rozbłysły.
-Wszędzie cię szukałem. Musimy porozmawiać, Emily - powiedział, a ja zastanawiałam się ile już razy ktoś mnie szukał w ostatnim czasie. Sporo.
-Ale ja nie chcę rozmawiać. Zresztą muszę iść.
-Nie musisz, a skoro nie chcesz ze mną gadać, to równie dobrze możemy pojeździć windą w górę, a potem w dół.. I tak w kółko - rzucił, po czym władował się do środka. Wcisnął odpowiednie guziki, przez co drzwi znów się zamknęły. Ed oparł się o lustro i zaczął się mi przyglądać. Nic nie mówił, więc i ja milczałam. Nawet nie miałam pojęcia, co mogłabym takiego powiedzieć. Przecież nic nie zrobiłam. Chyba.
-Emily - usłyszałam jego głos, kiedy już jechaliśmy w dół. Spojrzałam na Eda. - Wiem, że w ostatnim czasie dużo się działo w twoim życiu. Wywiad u Ellen, kariera, osiemnastka, Harry.. - zaczął, a ja miałam ochotę powiedzieć, że nawet nie ma pojęcia, jak wiele się ostatnio działo. - Ale uważam, że ty i Harry powinniście pogadać i się pogodzić. Dopiero, co zostaliście parą i co? To już miałoby się skończyć? - nie wytrzymałam. Zaczęłam się śmiać. Właśnie winda ponownie ruszyła w górę.
-Masz rację, dużo się wydarzyło. Ale dlaczego mówisz o mnie i o Harrym? Słyszałeś, co dziś mówiłam? Nie było żadnych nas. Rozumiesz? Harry i Emily, to nigdy nie istniało. On całuje każdą, do łóżka też może pójść z byle kim. Byle tylko było coś do pomacania!
-Emily, gadasz bzdury! Harry cię kocha i w życiu cię nie zdradził. On przecież taki nie jest, sama dobrze wiesz. Zresztą.. Dlaczego wypierasz się tego uczucia? Doskonale zdajesz sobie sprawę z tego, że i ty go kochasz!
-Nie! Najwidoczniej Styles nie powiedział ci wszystkiego.
-Jak to? - spytał zdezorientowany. Energicznie, być może zbyt mocno, przycisnął guzik rozkazujący windzie wrócić do parteru.
-Przecież on całował się z Kate! Gdyby nie chłopcy, doszłoby do czegoś więcej - wykrzyczałam czując, że oczy zalatują mi łzami. Niemożliwe. Myślałam, że już ostatecznie się ich wyzbyłam. A jednak ludzki organizm potrafi zaskakiwać. Ed podszedł do mnie i przytulił z całych sił. Nie opierałam się. Potrzebowałam jego pokrzepiającego dotyku.
-Ja wszystko wiem. Rozmawiałem z Harrym, wszystko mi wytłumaczył. On prawie płakał, gdy opowiadał, że powiedziałaś, że to koniec. Proszę cię. Nie przekreślaj waszego związku z tego powodu. Harry.. On nie chciał całować Kate. Był w szoku, nie wiedział co zrobić. Proszę, nie przekreślaj waszego związku. Minęło tak mało czasu, a już macie się rozstać? To nie może się tak skończyć.
-Mówisz, jak on.
-Ale taka prawda! Zrozum to. Ty i Harry musicie być razem. Za bardzo się kochacie. Nie potraficie bez siebie wytrzymać chwili, co dopiero mówić o kolejnych miesiącach. Spędźcie je razem, nie osobno. Wybacz mu, proszę - mówił ściskając mnie coraz mocniej. Wytarłam mokre policzki.
-Ja.. ja nie wiem. Nic nie wiem. Nie chcę. Proszę.. daj mi spokój. Muszę pomyśleć. Nie chcę.. nie chcę go widzieć.
-To niemożliwe, za bardzo go kochasz..
-Możliwe! Nie kocham go i nigdy nie kochałam! - wrzasnęłam odsuwając się od niego. Harry całujący Kate, Harry ze wszystkimi swoimi dziewczynami, z Caroline Flack.. Te wszystkie obrazy zaczęły napływać do mojej głowy. Moja wyobraźnia nagle zaczęła pracować. Widziałam jak całował się z każdą, jak, jak.. Nie. Złapałam się za głowę. To wszystko tak bolało. Dlaczego wyobraźnia musi być taka chora? Czemu nagle muszę widzieć takie wstrętne obrazy? Drzwi od windy się uchyliły. Wcisnęłam wszystkie guziki, a potem wybiegłam. Ed próbował iść za mną, ale drzwi zatrzasnęły się. Mógł wysiąść na każdym innym piętrze. Przeniosłam spojrzenie na szklane drzwi, po czym zlustrowałam wzrokiem swoje odbicie. Wyglądałam jak siódme nieszczęście. Poszłam do łazienki, aby się trochę poprawić. Nie mogłam wyjść w takim stanie na ulicę, paparazzi zjedliby mnie.
Kiedy wychodziłam przy drzwiach od windy zrobiło się małe zamieszanie. Coś mnie tknęło i podeszłam do jakiejś kobiety stojącej niedaleko widowiska.
-Coś się stało? - spytałam próbując coś zrozumieć z wypowiedzi ludzi, jednak żadne ich słowo nie pomogło mi w ocenie sytuacji.
-Winda zacięła się między piętrami. Kamery w środku przestały działać, światło i wentylator zapewne też. Musiała być jakaś awaria w dostawie prądu, ale to niemożliwe, żeby tylko winda przestała funkcjonować..
-Czy.. Czy ktoś jest w środku?
-Nie mamy pojęcia, dlatego musimy się pospieszyć. Niestety winda utknęła w takim miejscu, że dostanie się do środka i uwolnienie jakichś osób będzie bardzo trudne. Teraz przepraszam panią, ktoś powiadomił dziennikarzy o tym wypadku, muszę ich zbyć - rzuciła chłodnym tonem i zniknęła za szklanymi drzwiami zostawiając mnie samą. Pomijając ten mały tłumek, który uzbierał się przy drzwiach, jakby czekali, aż winda spadnie na dół.
-Co jeśli Ed jest w środku? Jeśli to moja wina? Cholera.. - szeptałam do siebie. Nigdy nie zdarzyła mi się taka historia ze zwykłą windą. Nie miałam pojęcia, co mogłoby się stać, czy ktoś mógłby zginąć, czy cokolwiek innego. Jednak moja podła wyobraźnia ukazywała mi coraz to gorsze scenariusze.
-Nie Ed już wyszedł, przecież nie jeździłby sam, jak idiota.. To była tylko nasza zabawa, jak ja poszłam, to on też. Nic mu nie jest, wrócił na przyjęcie - tłumaczyłam sobie, aby się choć trochę uspokoić.
Miałem małe wyrzuty sumienia, że zostawiłem Harrego przy stoliku z alkoholem. Jednak obiecał mi, że będzie rozważny. Nie wierzyłem mu, ale niedaleko stał Louis z Zaynem i Simonem, więc nie musiałem się, aż tak bardzo martwić. Bardziej zastanawiałem się gdzie poszła Emily. Przyjęcie dla niej, bez niej nie było zbyt emocjonujące. Atmosfera z pewnością byłaby inna, lepsza, gdyby pominąć kłótnię między nią, a Harrym. Westchnąłem. Nie miałem pojęcia, co zrobić. Na początku chciałem wybiec za Emily, wszyscy chcieliśmy, ale Simon kazał nam zostać i nie robić zbyt wielkiej afery. Na szczęście Ed wymknął się z przyjęcia i poszedł jej szukać. Rozejrzałem się. W końcu podszedłem do pewnej brunetki.
-Cześć - zacząłem niepewnie. Dziewczyna spojrzała na mnie wyraźnie zaskoczona.
-Niall? Myślałam, że jesteś na mnie wściekły i nie chcesz mnie znać, po tym wszystkim..
-Co się stało, to się stało. Nie ma co rozpamiętywać - rzuciłem, choć wciąż bolało mnie wspomnienie tamtego incydentu - Chciałem pogadać z tobą.
-Dzięki za te słowa. Szkoda, że Harry wciąż jest na mnie zły. Może kiedyś mi wybaczy.. - mruknęła ze smutkiem - Właśnie, ostatnio chciałeś mi coś powiedzieć, ale Zayn nam przerwał.
-A nie pamiętam już. - Tak, stchórzyłem. Wiem - A powiedz mi.. Tylko tak między nami. Czujesz coś do Harrego?
-Co? Nie, do Harrego nic nie czuję. Mówiłam wam to tysiąc razy.
-Ale podoba ci się, prawda?
-Byłam i nadal jestem Directionerką. Zawsze podobaliście mi się wszyscy. Louis, Liam, HARRY, Zayn, ty. Dla mnie wszyscy jesteście strasznie atrakcyjni, ale to nie znaczy, że coś do was czuję.
-Mówiłaś, że nie podoba ci się Harry - nie mogłem przestać drążyć tego tematu, musiałem wiedzieć - Teraz mówisz, że ci się podoba, że wszyscy ci się podobamy. Kręcisz, widzę to.
-O czym ty mówisz? Zrozum, Niall, mówię prawdę.
-To powiedz mi dlaczego rzuciłaś się na niego? Dlaczego go tak namiętnie całowałaś? Pewnie, gdyby nie my to byś go rozebrała!
-Nie zrobiłabym tego, przecież wiem, że Emily go kocha.
-Ale jednak go całowałaś, pchnęłaś go na fotel, usiadłaś na nim. Widziałem to. Widziałem wszystko. Skoro nic do niego nie czujesz, to dlaczego to zrobiłaś? Dlaczego spieprzyłaś życie jemu i swojej najlepszej przyjaciółce? Tego chciałaś? - nie wytrzymałem. Emocje wzięły górę. Moje słowa chyba ją zaskoczyły, bo przez chwilę nie wiedziała, co odpowiedzieć. Zacząłem żałować, że tak na nią naskoczyłem.
-Ja nie chciałam.. Dlaczego tak mówisz.. Proszę, nie mów tak.. Ja nie chciałam, rozumiesz? - zaczęła się jąkać. Chciałem ją przeprosić, że tak naskoczyłem, ale nie umiałem. W pewnym momencie jej przestraszone, zagubione spojrzenie zmieniło się. Stało się takie.. twarde, surowe. - Zrozum, że to był impuls. Poczułam, że muszę go dalej całować, ale na początku nie miałam takiego zamiaru. Po prostu.. po prostu dawno się nie całowałam, okej? Zresztą nie mogłabym niczego czuć do któregokolwiek z was, bo.. bo jestem zajęta - rzuciła odwracając wzrok, a mnie zatkało. Czyżbym się spóźnił? Wydawało mi się, że ona też coś do mnie czuła. Pamiętam, jak weszła do mojego pokoju i chciała spać ze mną. Czyżbym źle ją zrozumiał? Jaki ja jestem.. żałosny, głupi.
-Zajęta?
-Tak. Zadowolony? Nie chciałam niczego spieprzyć.
-Rozumiem. Narazie, Kate - mruknąłem i odszedłem. Wróciłem do Harrego, który nadal siedział przy stoliku z alkoholami. Przed sobą miał pełny kieliszek, w który wlepił puste spojrzenie. Usiadłem obok niego.
-Nie pijesz?
-Chłopcy i wujek Simon mnie obserwują. Jeśli cokolwiek jeszcze wypiję, to będę miał przerąbane.
-To ja to wypiję - rzuciłem i wziąłem naczynie, które szybko opróżniłem z czerwonej cieczy. Westchnąłem patrząc na Hazzę.
-Wyglądasz, jak jakiś wrak.
-Ty też. Co się stało?
-A co się miało stać? Nic się..
-Nie kłam - przerwał mi - Przecież widzę. Wyglądasz jak ja.
-Kate kogoś ma.
-Co? To niemożliwe, przewidziało ci się. Idź jej powiedz, że ją kochasz, do cholery. Albo ja to zrobię. Albo nie. Nie lubię jej.
-Eh, i tak ją lubisz. Zresztą ona sama mi to powiedziała.
-Ona kłamie tak samo beznadziejnie, jak ty - zrobił krótką pauzę -Dobra. Może i trochę ją lubię. Ale jestem zły, jak cholera.
-Harry, od kiedy ty tak często przeklinasz? - próbowałem się zaśmiać.
-Nie wiem. Mam ochotę wypić coś mocniejszego. Co ty na to? Idziesz ze mną, czy zostajesz na tym wspaniałym przyjęciu?
-Idę, ale jak chcesz się wymknąć spod czujnego oka Simona? O Louisie to już nawet nie wspomnę.. - nie odpowiedział. Wstał i pociągnął mnie za rękę w stronę wyjścia. Tam zagrodzili nam drogę Liam, Lou i Zayn. Nasz producent tylko zmierzył nas wzrokiem i kontynuował z kimś rozmowę.
-Gdzie idziesz, stary? Jeśli masz zamiar się gdzieś upić, to zapomnij. Wiem, że jesteś zdołowany, ale to żadne rozwiązanie - zaczął tłumaczyć Louis.
-Wyluzuj idę do łazienki.
-Nie wierzę ci - wtrącili się jednocześnie Liam i Zayn.
-Spokojnie, ja z nim pójdę. Przypilnuje, żeby nigdzie nie wychodził - rzuciłem. Oni westchnęli i w końcu się zgodzili. Dziwnie się poczułem. Nie chciałem ich okłamywać.
-Dobra, szybko.. Zanim się zorientują - rzucił Harreh. Winda była nieczynna, więc pobiegliśmy schodami.
-Co tak stoisz? - ktoś szepnął mi do ucha, a ja podskoczyłam. Odwróciłam się i ujrzałam swojego przyjaciela, na którego się rzuciłam i mocno wyściskałam.
-Idioto, martwiłam się o ciebie. Nie znikaj tak!
-Cóż za miłe powitanie. Ale widzę, że cię wystraszyłem, więc wybaczam ci tą niemiłą uwagę - zaśmialiśmy się oboje. - Hm, a ty się gdzieś nie spieszyłaś? Wybiegłaś tak szybko z windy..
-Wredny jesteś. Bardzo.
-Nieprawda. - wciąż staliśmy tak przytuleni.
-Mam prośbę. Pojechałbyś ze mną do domu i pomógł się spakować?
-Wyjeżdżasz?
-Tak, do Los Angeles. Na miesiąc, może dłużej..
-Zostawisz mnie?
-Muszę, wujek Simon kazał.
-No dobrze.. Pomogę ci, ale pod jednym warunkiem.
-Jakim? - spytałam, gdy już wyszliśmy na zewnątrz studia.
-Lecę z tobą.
-Jak to? Przecież nie możesz.
-Dlaczego nie mogę? Nie chcesz mnie tam?
-Co? Chcę, bardzo chcę. Ale przecież Simon ci nie pozwoli, masz tutaj koncerty i.. i w ogóle.
-Rozumiem, że nie chcesz robić sobie konkurencji i wolisz, żebym ograniczał się jedynie do naszej, kochanej Anglii?
-To nie tak. Ty zawsze musisz wszystko przekręcić..
-Spokojnie, nie denerwuj się. To miała być niespodzianka. Lecę razem z tobą, hura! Wszyscy się cieszymy!
-Serio? Aaaa, kocham cię!
-Ja ciebie bardziej - zaśmiał się i cmoknął mnie w policzek, po czym oboje wsiedliśmy do jego samochodu.
************
Oto 43rozdział! (; Wiem, że już odpisałam tak na komentarz.. Ale naprawdę, Wy wszyscy mnie zadziwiacie! Nawet nie zdajecie sobie sprawy, jak bardzo się cieszę, kiedy mówicie, że dziś zaczęliście czytać i w tak krótkim czasie dotrwaliście, aż do 42rozdziału! Jestem strasznie szczęśliwa. ♥ Dziękuję Wam z całego serca.
Pamiętajcie, aby głosować, Skarby. :D W dodatku dziękuję za 17obserwujących.. <33
Automatyczne drzwi już się zamknęły, winda ruszyła. Dlaczego udajesz, że między nami nic nie było? Może on miał rację? Robisz to z każdym?! Wciąż dźwięczały mi w uszach słowa Harrego. Spuściłam wzrok na podłogę. Wtem usłyszałam dobrze wszystkim znany sygnał. Spojrzałam przed siebie. Drzwi rozsunęły się, a moim oczom ukazał się wysoki rudzielec ze zmartwioną miną. Na mój widok oczy mu się rozbłysły.
-Wszędzie cię szukałem. Musimy porozmawiać, Emily - powiedział, a ja zastanawiałam się ile już razy ktoś mnie szukał w ostatnim czasie. Sporo.
-Ale ja nie chcę rozmawiać. Zresztą muszę iść.
-Nie musisz, a skoro nie chcesz ze mną gadać, to równie dobrze możemy pojeździć windą w górę, a potem w dół.. I tak w kółko - rzucił, po czym władował się do środka. Wcisnął odpowiednie guziki, przez co drzwi znów się zamknęły. Ed oparł się o lustro i zaczął się mi przyglądać. Nic nie mówił, więc i ja milczałam. Nawet nie miałam pojęcia, co mogłabym takiego powiedzieć. Przecież nic nie zrobiłam. Chyba.
-Emily - usłyszałam jego głos, kiedy już jechaliśmy w dół. Spojrzałam na Eda. - Wiem, że w ostatnim czasie dużo się działo w twoim życiu. Wywiad u Ellen, kariera, osiemnastka, Harry.. - zaczął, a ja miałam ochotę powiedzieć, że nawet nie ma pojęcia, jak wiele się ostatnio działo. - Ale uważam, że ty i Harry powinniście pogadać i się pogodzić. Dopiero, co zostaliście parą i co? To już miałoby się skończyć? - nie wytrzymałam. Zaczęłam się śmiać. Właśnie winda ponownie ruszyła w górę.
-Masz rację, dużo się wydarzyło. Ale dlaczego mówisz o mnie i o Harrym? Słyszałeś, co dziś mówiłam? Nie było żadnych nas. Rozumiesz? Harry i Emily, to nigdy nie istniało. On całuje każdą, do łóżka też może pójść z byle kim. Byle tylko było coś do pomacania!
-Emily, gadasz bzdury! Harry cię kocha i w życiu cię nie zdradził. On przecież taki nie jest, sama dobrze wiesz. Zresztą.. Dlaczego wypierasz się tego uczucia? Doskonale zdajesz sobie sprawę z tego, że i ty go kochasz!
-Nie! Najwidoczniej Styles nie powiedział ci wszystkiego.
-Jak to? - spytał zdezorientowany. Energicznie, być może zbyt mocno, przycisnął guzik rozkazujący windzie wrócić do parteru.
-Przecież on całował się z Kate! Gdyby nie chłopcy, doszłoby do czegoś więcej - wykrzyczałam czując, że oczy zalatują mi łzami. Niemożliwe. Myślałam, że już ostatecznie się ich wyzbyłam. A jednak ludzki organizm potrafi zaskakiwać. Ed podszedł do mnie i przytulił z całych sił. Nie opierałam się. Potrzebowałam jego pokrzepiającego dotyku.
-Ja wszystko wiem. Rozmawiałem z Harrym, wszystko mi wytłumaczył. On prawie płakał, gdy opowiadał, że powiedziałaś, że to koniec. Proszę cię. Nie przekreślaj waszego związku z tego powodu. Harry.. On nie chciał całować Kate. Był w szoku, nie wiedział co zrobić. Proszę, nie przekreślaj waszego związku. Minęło tak mało czasu, a już macie się rozstać? To nie może się tak skończyć.
-Mówisz, jak on.
-Ale taka prawda! Zrozum to. Ty i Harry musicie być razem. Za bardzo się kochacie. Nie potraficie bez siebie wytrzymać chwili, co dopiero mówić o kolejnych miesiącach. Spędźcie je razem, nie osobno. Wybacz mu, proszę - mówił ściskając mnie coraz mocniej. Wytarłam mokre policzki.
-Ja.. ja nie wiem. Nic nie wiem. Nie chcę. Proszę.. daj mi spokój. Muszę pomyśleć. Nie chcę.. nie chcę go widzieć.
-To niemożliwe, za bardzo go kochasz..
-Możliwe! Nie kocham go i nigdy nie kochałam! - wrzasnęłam odsuwając się od niego. Harry całujący Kate, Harry ze wszystkimi swoimi dziewczynami, z Caroline Flack.. Te wszystkie obrazy zaczęły napływać do mojej głowy. Moja wyobraźnia nagle zaczęła pracować. Widziałam jak całował się z każdą, jak, jak.. Nie. Złapałam się za głowę. To wszystko tak bolało. Dlaczego wyobraźnia musi być taka chora? Czemu nagle muszę widzieć takie wstrętne obrazy? Drzwi od windy się uchyliły. Wcisnęłam wszystkie guziki, a potem wybiegłam. Ed próbował iść za mną, ale drzwi zatrzasnęły się. Mógł wysiąść na każdym innym piętrze. Przeniosłam spojrzenie na szklane drzwi, po czym zlustrowałam wzrokiem swoje odbicie. Wyglądałam jak siódme nieszczęście. Poszłam do łazienki, aby się trochę poprawić. Nie mogłam wyjść w takim stanie na ulicę, paparazzi zjedliby mnie.
Kiedy wychodziłam przy drzwiach od windy zrobiło się małe zamieszanie. Coś mnie tknęło i podeszłam do jakiejś kobiety stojącej niedaleko widowiska.
-Coś się stało? - spytałam próbując coś zrozumieć z wypowiedzi ludzi, jednak żadne ich słowo nie pomogło mi w ocenie sytuacji.
-Winda zacięła się między piętrami. Kamery w środku przestały działać, światło i wentylator zapewne też. Musiała być jakaś awaria w dostawie prądu, ale to niemożliwe, żeby tylko winda przestała funkcjonować..
-Czy.. Czy ktoś jest w środku?
-Nie mamy pojęcia, dlatego musimy się pospieszyć. Niestety winda utknęła w takim miejscu, że dostanie się do środka i uwolnienie jakichś osób będzie bardzo trudne. Teraz przepraszam panią, ktoś powiadomił dziennikarzy o tym wypadku, muszę ich zbyć - rzuciła chłodnym tonem i zniknęła za szklanymi drzwiami zostawiając mnie samą. Pomijając ten mały tłumek, który uzbierał się przy drzwiach, jakby czekali, aż winda spadnie na dół.
-Co jeśli Ed jest w środku? Jeśli to moja wina? Cholera.. - szeptałam do siebie. Nigdy nie zdarzyła mi się taka historia ze zwykłą windą. Nie miałam pojęcia, co mogłoby się stać, czy ktoś mógłby zginąć, czy cokolwiek innego. Jednak moja podła wyobraźnia ukazywała mi coraz to gorsze scenariusze.
-Nie Ed już wyszedł, przecież nie jeździłby sam, jak idiota.. To była tylko nasza zabawa, jak ja poszłam, to on też. Nic mu nie jest, wrócił na przyjęcie - tłumaczyłam sobie, aby się choć trochę uspokoić.
* U Nialla *
Miałem małe wyrzuty sumienia, że zostawiłem Harrego przy stoliku z alkoholem. Jednak obiecał mi, że będzie rozważny. Nie wierzyłem mu, ale niedaleko stał Louis z Zaynem i Simonem, więc nie musiałem się, aż tak bardzo martwić. Bardziej zastanawiałem się gdzie poszła Emily. Przyjęcie dla niej, bez niej nie było zbyt emocjonujące. Atmosfera z pewnością byłaby inna, lepsza, gdyby pominąć kłótnię między nią, a Harrym. Westchnąłem. Nie miałem pojęcia, co zrobić. Na początku chciałem wybiec za Emily, wszyscy chcieliśmy, ale Simon kazał nam zostać i nie robić zbyt wielkiej afery. Na szczęście Ed wymknął się z przyjęcia i poszedł jej szukać. Rozejrzałem się. W końcu podszedłem do pewnej brunetki.
-Cześć - zacząłem niepewnie. Dziewczyna spojrzała na mnie wyraźnie zaskoczona.
-Niall? Myślałam, że jesteś na mnie wściekły i nie chcesz mnie znać, po tym wszystkim..
-Co się stało, to się stało. Nie ma co rozpamiętywać - rzuciłem, choć wciąż bolało mnie wspomnienie tamtego incydentu - Chciałem pogadać z tobą.
-Dzięki za te słowa. Szkoda, że Harry wciąż jest na mnie zły. Może kiedyś mi wybaczy.. - mruknęła ze smutkiem - Właśnie, ostatnio chciałeś mi coś powiedzieć, ale Zayn nam przerwał.
-A nie pamiętam już. - Tak, stchórzyłem. Wiem - A powiedz mi.. Tylko tak między nami. Czujesz coś do Harrego?
-Co? Nie, do Harrego nic nie czuję. Mówiłam wam to tysiąc razy.
-Ale podoba ci się, prawda?
-Byłam i nadal jestem Directionerką. Zawsze podobaliście mi się wszyscy. Louis, Liam, HARRY, Zayn, ty. Dla mnie wszyscy jesteście strasznie atrakcyjni, ale to nie znaczy, że coś do was czuję.
-Mówiłaś, że nie podoba ci się Harry - nie mogłem przestać drążyć tego tematu, musiałem wiedzieć - Teraz mówisz, że ci się podoba, że wszyscy ci się podobamy. Kręcisz, widzę to.
-O czym ty mówisz? Zrozum, Niall, mówię prawdę.
-To powiedz mi dlaczego rzuciłaś się na niego? Dlaczego go tak namiętnie całowałaś? Pewnie, gdyby nie my to byś go rozebrała!
-Nie zrobiłabym tego, przecież wiem, że Emily go kocha.
-Ale jednak go całowałaś, pchnęłaś go na fotel, usiadłaś na nim. Widziałem to. Widziałem wszystko. Skoro nic do niego nie czujesz, to dlaczego to zrobiłaś? Dlaczego spieprzyłaś życie jemu i swojej najlepszej przyjaciółce? Tego chciałaś? - nie wytrzymałem. Emocje wzięły górę. Moje słowa chyba ją zaskoczyły, bo przez chwilę nie wiedziała, co odpowiedzieć. Zacząłem żałować, że tak na nią naskoczyłem.
-Ja nie chciałam.. Dlaczego tak mówisz.. Proszę, nie mów tak.. Ja nie chciałam, rozumiesz? - zaczęła się jąkać. Chciałem ją przeprosić, że tak naskoczyłem, ale nie umiałem. W pewnym momencie jej przestraszone, zagubione spojrzenie zmieniło się. Stało się takie.. twarde, surowe. - Zrozum, że to był impuls. Poczułam, że muszę go dalej całować, ale na początku nie miałam takiego zamiaru. Po prostu.. po prostu dawno się nie całowałam, okej? Zresztą nie mogłabym niczego czuć do któregokolwiek z was, bo.. bo jestem zajęta - rzuciła odwracając wzrok, a mnie zatkało. Czyżbym się spóźnił? Wydawało mi się, że ona też coś do mnie czuła. Pamiętam, jak weszła do mojego pokoju i chciała spać ze mną. Czyżbym źle ją zrozumiał? Jaki ja jestem.. żałosny, głupi.
-Zajęta?
-Tak. Zadowolony? Nie chciałam niczego spieprzyć.
-Rozumiem. Narazie, Kate - mruknąłem i odszedłem. Wróciłem do Harrego, który nadal siedział przy stoliku z alkoholami. Przed sobą miał pełny kieliszek, w który wlepił puste spojrzenie. Usiadłem obok niego.
-Nie pijesz?
-Chłopcy i wujek Simon mnie obserwują. Jeśli cokolwiek jeszcze wypiję, to będę miał przerąbane.
-To ja to wypiję - rzuciłem i wziąłem naczynie, które szybko opróżniłem z czerwonej cieczy. Westchnąłem patrząc na Hazzę.
-Wyglądasz, jak jakiś wrak.
-Ty też. Co się stało?
-A co się miało stać? Nic się..
-Nie kłam - przerwał mi - Przecież widzę. Wyglądasz jak ja.
-Kate kogoś ma.
-Co? To niemożliwe, przewidziało ci się. Idź jej powiedz, że ją kochasz, do cholery. Albo ja to zrobię. Albo nie. Nie lubię jej.
-Eh, i tak ją lubisz. Zresztą ona sama mi to powiedziała.
-Ona kłamie tak samo beznadziejnie, jak ty - zrobił krótką pauzę -Dobra. Może i trochę ją lubię. Ale jestem zły, jak cholera.
-Harry, od kiedy ty tak często przeklinasz? - próbowałem się zaśmiać.
-Nie wiem. Mam ochotę wypić coś mocniejszego. Co ty na to? Idziesz ze mną, czy zostajesz na tym wspaniałym przyjęciu?
-Idę, ale jak chcesz się wymknąć spod czujnego oka Simona? O Louisie to już nawet nie wspomnę.. - nie odpowiedział. Wstał i pociągnął mnie za rękę w stronę wyjścia. Tam zagrodzili nam drogę Liam, Lou i Zayn. Nasz producent tylko zmierzył nas wzrokiem i kontynuował z kimś rozmowę.
-Gdzie idziesz, stary? Jeśli masz zamiar się gdzieś upić, to zapomnij. Wiem, że jesteś zdołowany, ale to żadne rozwiązanie - zaczął tłumaczyć Louis.
-Wyluzuj idę do łazienki.
-Nie wierzę ci - wtrącili się jednocześnie Liam i Zayn.
-Spokojnie, ja z nim pójdę. Przypilnuje, żeby nigdzie nie wychodził - rzuciłem. Oni westchnęli i w końcu się zgodzili. Dziwnie się poczułem. Nie chciałem ich okłamywać.
-Dobra, szybko.. Zanim się zorientują - rzucił Harreh. Winda była nieczynna, więc pobiegliśmy schodami.
* U Emily *
Nie mogłam usiedzieć w jednym miejscu. Byłam taka zdenerwowana. Ciągle myślałam, że to przeze mnie Ed mógł siedzieć w zablokowanej windzie, a ludzie nijak nie mogą dotrzeć do niego, aby go uratować. Chodziłam w kółko. W końcu usłyszałam sygnał. Czyżby naprawili windę? Podbiegłam do drzwi, które właśnie się otwierały. Ludzie już jakiś czas temu powrócili do swoich zajęć. W windzie stał jakiś mężczyzna, który miał brudne ubrania, zapewne od jakiegoś smaru, czy czegoś. W ręku trzymał jakieś narzędzia.. Z pewnością nie wyglądał, jak Ed Sheeran. Odetchnęłam z ulgą. Niepotrzebnie się martwiłam. Ale zaraz.. To gdzie on jest? Przecież zajrzałam na salę, gdzie trwało przyjęcie i nie widziałam go. Stałam tak i gapiłam się na metalowe drzwi od windy. Mężczyzna już dawno mnie wyminął i poszedł rozmawiać z recepcjonistką.
-Co za cholerny dzień.. - mruknęłam. Nie mogłam stać spokojnie, jeśli nie byłam pewna, że nic mu nie jest. W końcu to był mój przyjaciel. Tak, miałam świadomość, że w tym momencie przesadzałam z tą troskliwością i przesadnym zamartwianiem się. Przecież windy często się zacinają, a Ed mógł pójść gdziekolwiek chciał. Chyba z tego wszystkiego stałam się histeryczką. -Co tak stoisz? - ktoś szepnął mi do ucha, a ja podskoczyłam. Odwróciłam się i ujrzałam swojego przyjaciela, na którego się rzuciłam i mocno wyściskałam.
-Idioto, martwiłam się o ciebie. Nie znikaj tak!
-Cóż za miłe powitanie. Ale widzę, że cię wystraszyłem, więc wybaczam ci tą niemiłą uwagę - zaśmialiśmy się oboje. - Hm, a ty się gdzieś nie spieszyłaś? Wybiegłaś tak szybko z windy..
-Wredny jesteś. Bardzo.
-Nieprawda. - wciąż staliśmy tak przytuleni.
-Mam prośbę. Pojechałbyś ze mną do domu i pomógł się spakować?
-Wyjeżdżasz?
-Tak, do Los Angeles. Na miesiąc, może dłużej..
-Zostawisz mnie?
-Muszę, wujek Simon kazał.
-No dobrze.. Pomogę ci, ale pod jednym warunkiem.
-Jakim? - spytałam, gdy już wyszliśmy na zewnątrz studia.
-Lecę z tobą.
-Jak to? Przecież nie możesz.
-Dlaczego nie mogę? Nie chcesz mnie tam?
-Co? Chcę, bardzo chcę. Ale przecież Simon ci nie pozwoli, masz tutaj koncerty i.. i w ogóle.
-Rozumiem, że nie chcesz robić sobie konkurencji i wolisz, żebym ograniczał się jedynie do naszej, kochanej Anglii?
-To nie tak. Ty zawsze musisz wszystko przekręcić..
-Spokojnie, nie denerwuj się. To miała być niespodzianka. Lecę razem z tobą, hura! Wszyscy się cieszymy!
-Serio? Aaaa, kocham cię!
-Ja ciebie bardziej - zaśmiał się i cmoknął mnie w policzek, po czym oboje wsiedliśmy do jego samochodu.
Oto 43rozdział! (; Wiem, że już odpisałam tak na komentarz.. Ale naprawdę, Wy wszyscy mnie zadziwiacie! Nawet nie zdajecie sobie sprawy, jak bardzo się cieszę, kiedy mówicie, że dziś zaczęliście czytać i w tak krótkim czasie dotrwaliście, aż do 42rozdziału! Jestem strasznie szczęśliwa. ♥ Dziękuję Wam z całego serca.
Pamiętajcie, aby głosować, Skarby. :D W dodatku dziękuję za 17obserwujących.. <33
Zarąbisty rozdział^^ czekam na nn :*
OdpowiedzUsuńNatii
Dziękuję bardzo. <33
UsuńCudowny!
OdpowiedzUsuńZajebiaszczy!
Ale Harry...
Ale Niall...
Biedactwa...
Jak się już porządnie opiją to mam nadzieję, że nic im się nie stanie... :)
Kocham <333
Niall's wife :)
Przekonasz się w następnym rodziale. Dziękuję <333
UsuńŚwietny rozdział :D
OdpowiedzUsuńtylko niech Em wybaczy Harry'emu...
oni taak do siebie pasują <3
Czekam na następny rozdział, mam nadzieję, że szybko dodasz.
~Aga
Dziękuję bardzo. ^^
UsuńNo bosko ♥
OdpowiedzUsuńKocham Hazzę i mam nadzieję, że Em jednak mu wybaczy...
Pisz szybciutko :**
Kocham ♥♥♥
Zobaczymy.. ;> Dziękuję ;**
Usuńczekam na kolejny rozdział ! :)
OdpowiedzUsuńNiebawem się ukaże.. <3
UsuńJak tylko znajdę chwilkę, to wejdę. (;
OdpowiedzUsuńJuż chcę następny! <333
OdpowiedzUsuńMyślę, że już nie będziecie długo czekać. (;
UsuńSuper rozdział jak całe opowiadanie,czekam na next'a ;**
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję ;*
UsuńCudo,czekam na kolejny rozdzial ^^
OdpowiedzUsuńMożliwe, że pojawi się jutro :* xxx.
UsuńBrak mi słów...po prostu cudowny♥! Kiedy nn, bo już nie mogę się doczekać !! ? ;*
OdpowiedzUsuńDziękuję <3 Już jest! (;
Usuń