-Co masz na myśli?
-Zrobimy tutaj górkę. Jutro jak ta banda przyjdzie zacznie nas odkopywać. Tylko nas już tu nie będzie. Narobimy im stracha. Hahaha.
-Podoba mi się twój tok myślenia. A co ze śniadaniem? Będziemy musieli wcześniej zjeść.
-No prawdopodobnie tak. Ale pomyśl wcześniej przyjdziemy tu. Usadowimy się trochę dalej i będziemy przyglądać się tej paranoi.
-Mi pasuje. - odpowiedziała po czym zaczęliśmy robić tą górkę.
Będąc już w hotelu ze swoimi rzeczami ,które ci idioci zostawili na plaży, ustaliliśmy dokładnie plan i weszliśmy do swoich po cichu by nikogo z domowników nie obudzić.
* U Emily *
-Emily to ja Harry - to dziwne. Tacy dobrzy teraz z nas przyjaciele. Jak ja już tego nie mogę znieść! W końcu byliśmy razem, ale oczywiście głupia ja musiałam postawić na przyjaźń. Może on już nic z tego nie pamięta. Każdy chyba pamięta nasz początek. Mogłabym przysiąc, że serio coś między nami było. A teraz to coś wyparowało. Okropnie się z tym czuję, udaję przed nim. Jakie to musi być głupie. Otworzyłam mu drzwi.
-Czego chcesz?
-Nie zauważyłaś może czegoś dziwnego?
-Że nie ma Eleanor?
-Nie, że nie ma wszystkich?! Wszedłem do wszystkich pokoi! Powiesz mi o co tu chodzi? - nagle drzwi wejściowe zamknęły się. Z początku myślałam, że to przeciąg, lecz już po chwili wiedziałam co jest grane.
-Louis otwórz !- krzyknęłam.
-Dopiero jak usłyszę bzzzzykanko.. - mówił dosyć niewyraźnie.
-Ile wypiłeś? - zapytał Harry.
-Tylko z 1 może ze 2 butelki winka.. Ale ja chcę too usłysszzeć! - powiedział.
-Boże, między nami jest już zamknięty rozdział, nic nie będzie, możesz otworzyć te drzwi?! - krzyknęłam, ale zaraz potem tego żałowałam, nie chciałam przywracać wspomnień. Po sekundzie drzwi otworzyły się, a w progu stanął Liam.
* U Harrego *
-Dzięki Liam - rzuciłem i pobiegłem do swojego pokoju. Będąc w środku uznałem, że nie będę płakał. Jest około 2 w nocy. Tamci z tego co widać i słychać ostro zabalowali. Nagle Ktoś wszedł do pokoju. Od razu poznałem, że to Conor.
-Hej stary! - rzucił.
-Ty też jesteś upity? - spytałem.
-Hahha, nie ja nie. Ja, Liam, Kate i Zayn nie. To znaczy Kate trochę wypiła. A Zayn gdzieś wybył, gdy Lou zaczęło odbijać.
-Ciekawe.
-A co tam u was? U ciebie i Em. Trochę pospaliście sobie w tym piasku.
-No trochę tak - odpowiedziałem i zacząłem pić wodę, stojącą wcześniej na szafce nocnej.
-Słuchaj, widzę jaki masz wpływ na Em - ciągle piłem wodę - Nie chciałbyś mi pomóc jej poderwać? - teraz o mały włos się nie zachłysnąłem.
-Pode.. co? - zapytałem.
-Poderwać. Mi się ona podoba, a pomyślałem, że skoro wy już nie jesteście razem, to dasz mi trochę wskazówek. - myślałem, że żyły mi zaraz wyjdą na głowie. Ciśnienie już mi podskoczyło. No, ale nie mogłem dać po sobie poznać, że wciąż ją kocham.
-To, że ci się podoba nic nie znaczy. Możesz ją potem skrzywdzić, to nie jest przedmiot. Najlepsze jest to, że rano możesz budzić się w jej towarzystwie. Ty to czujesz, że jest ci potrzebna do życia. Nie mogę dać ci wskazówek, po prostu pokaż, że ci zależy. Potem jak coś jej zrobisz, będziesz miał do czynienia ze mną.
-Wow - chłopak zaniemówił.
-Co? - spytałem trochę mniej nerwowo.
-Ty ją ciągle kochasz.
-Nie.. no co ty? Gdyby tak było nie dałbym ci wskazówek.
-Nie dałeś. Choć w sumie dałeś jedną, taką oczywistą.
-Aaa. To się jej trzymaj. Oddaję ci ją. Hehe, a teraz pozwól mi iść spać. Widzimy się rano na kolacji. - powiedziałem, po czym machnąłem ręką.
-Dobranoc - odrzekł i wyszedł. Ja po chwili zasnąłem, z myślą jakim to jestem głupkiem. Kto normalny zrobiłby to, co ja? Najlepiej gadać do Conora jak kretyn z jakimś idiotycznym, poetyckim akcentem. A tak naprawdę, gadać jakieś bzdury. Cały czas gadam bzdury.
* U Liama *
- Nie?! Louis nie za dużo wypiłeś? Mieli się bzyknąć w 3 minuty?
-Ja bym potrafił. - odpowiedział.
-Haha, jesteś taki głupi, gdy jesteś pijany.
-A tobie traktor po ręce przejechał.
-Ile razy mama ci powtarzać, że to są strzałki.
-Gadaj sobie tam o strzałkach. Ja idę do El.- rzekł.
-Nigdzie nie idziesz. Spij już!!! Zaraz Niall i Conor do ciebie przyjdą.
-Dobrze tatusiu. Do jutra.
* U Harrego *
Pozwalam się prowadzić.
Zamykam oczy i zaczynam odwzajemniać pieszczoty. W końcu opadliśmy na łóżko. Zatraciliśmy się w sobie. Dyszeliśmy w równym rytmie. Nagle usłyszałem głośny huk. A do naszego łóżka wskoczył Conor.
-Emily, skarbie. Ja jestem lepszy, chodź do mnie - szepnął jej na ucho. I tak zwyczajnie zostawili mnie gołego, zapłakanego na łóżku. Widziałem ich przyszłość, przepiękna córeczka z przepięknymi dołeczkami, która miała być moja. Całe to ich szczęście miało być moje. Widziałem już z góry, jak mnie chowają do grobu. A na pogrzebie jest tylko moja mama z Gemmą. Wszyscy mnie zostawili. Conor zastąpił moje miejsce.
-Aaaaaaaaaaaaaaaaa!!!!!!
-Harry, co jest?! - krzyknął zestresowany Liam.
-Obudziłem cię?
-Twoje krzyki chyba słychać w całym hotelu.
-Przepraszam, miałem koszmar.
-Nie wątpię.
-Gdie Zayn? - zapytałem.
-Nie wrócił na noc. Harry mi możesz powiedzieć wszystko, co jest?
-Nic, naprawdę, świetnie się czuję.
-Harry..
-Liam, mam ci mówić, że Conor zastąpi moje miejsce, że wszyscy o mnie zapomnicie?
-Skąd ci to przyszło do głowy? On nawet w połowie tob..
-Emily już mi zabrał. Kolejni będziecie wy, a następnie fani.
-On nigdy cię nie zastąpi. To spoko gość, poza tym, nie ma kręconych włosów. Co do Em, nic na to nie poradzę, jeśli jesteście przyjaciółmi, to chyba nie powinieneś być zazdrosny.
-Wierzysz w to? Może dla niej jestem, ale ona dla mnie na pewno nie. Zawsze była, jest i będzie kimś więcej.
***********
Przybywam z kolejnym. Komu się podoba? Wiece pewnie czemu tak późno. Mam teraz strasznie dużo sprawdzianów i kartkówek. Ogólnie ciesze się bo....
JEST NAS JUŻ 40 !!!!! Hahahah oczywiście jeszcze tyle wyświetleń, to takie nierealne. Dziękuję za komentarze, choć było ich mniej, ale dziękuję. Pozdrawiam :>
Kiwcia xxx.
Przybywam z kolejnym. Komu się podoba? Wiece pewnie czemu tak późno. Mam teraz strasznie dużo sprawdzianów i kartkówek. Ogólnie ciesze się bo....
JEST NAS JUŻ 40 !!!!! Hahahah oczywiście jeszcze tyle wyświetleń, to takie nierealne. Dziękuję za komentarze, choć było ich mniej, ale dziękuję. Pozdrawiam :>
Kiwcia xxx.